Dodany: 30.06.2007 21:11|Autor: bogdan005

Zło a los człowieka


Nie byłem pewny, czego spodziewać się po "Dzieciach Húrina". Gdy rozpoczynałem lekturę, miałem w pamięci trzy utwory J.R.R. Tolkiena: "Władcę Pierścieni", "Hobbita" i "Silmarilion" (wymieniam w kolejności, w jakiej poszczególne utwory czytałem). Trzy, moim zdaniem, bardzo od siebie różne utwory, każdy utrzymany w innej konwencji: powieści fabularnej, bajki dla dzieci młodszych i tych nieco starszych, oraz kroniki historycznej. Trudno więc mi było przewidzieć, czym będą "Dzieci Húrina". Poza tym nie wiedziałem, na ile wydane w trzydzieści lat po śmierci autora notatki, usystematyzowane przez jego syna, będą zgodne z zamysłem J.R.R. Tolkiena, czy opowieść nie została "skażona" ingerencją osób trzecich (czy też drugich)? Okazało się jednak, że "Dzieci Húrina" to opowieść wciągająca od pierwszej stronicy i niepozwalająca o sobie zapomnieć jeszcze długo po jej zakończeniu. Nie twierdzę, że ktoś inny byłby doceniony po napisaniu tej opowieści tak, jak jej prawowity autor, ale twierdzę, że "Dzieci Húrina" to dzieło godne swego miejsca wśród innych utworów sygnowanych nazwiskiem J.R.R. Tolkiena.

Czytając "Dzieci Húrina" poznajemy tragiczne losy rodziny tytułowego bohatera, człowieka wielkiej odwagi i szlachetnego serca, uwięzionego przez uosobienie zła, Morgotha (jednego z Valarów) i zmuszonego do śledzenia tragicznych losów swoich dzieci, na które Morgoth rzucił klątwę.

Turin, syn Húrina, to osoba porywcza, skora do gwałtownych i nie zawsze rozsądnych czynów. Wielokrotnie staje się bezwolnym narzędziem w rękach Morgotha, nieświadomie wypełniając jego wolę. Losy Turina śledzimy od jego narodzin. Towarzyszymy mu, gdy jest świetnym rycerzem, banitą, włóczęgą i groźnym pogromcą smoka. Los Turina splata się tragicznie z losami jego siostry Nienor.

Książka ukazuje walkę człowieka z wiszącym nad nim fatum, człowieka, który, będąc często w tragicznym i beznadziejnym położeniu, nie zaprzestaje walki ze swymi prześladowcami. Przyczyniając się do wielu nieszczęść, dokonuje również wielu wzniosłych czynów. Jest to też książka o tym, jak bardzo zło otaczającego świata potrafi determinować i wypaczać ludzkie postępowanie.

"Dzieci Húrina" napisane są przystępniejszym i bardziej zrozumiałym językiem niż "Silmarillion", czyniąc lekturę łatwiejszą w odbiorze i zrozumieniu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8307
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Kuba Grom 20.10.2007 11:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie byłem pewny, czego sp... | bogdan005
Historia smutna jak grecka tragedia, do których to jest zresztą pewnymi wątkami podobna. język narracji nawiązuje wyraźnie do skandynawskich sag (miałem okazję jedną przeczytać, stąd możność porównania), jest prosty, i łatwy w odbiorze, pozostawiając równocześnie pomiędzy zdarzeniami dużo miejsca na wyobraźnię. Książka wydana została w trzydzieści lat po śmierci autora (o którym wiadomo skądinkąd, że jest jednym z najlepiej zarabiająchych umarłych), stąd nasuwa się oczywiste zapytanie, w jakim stopniu jest to działo Johna Rogera Reuela Tolkiena, a w jakim stopniu redagującego ją Christophera Tolkiena.
Użytkownik: kuzby 03.12.2008 21:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie byłem pewny, czego sp... | bogdan005
Książka jest bardzo bardzo dobra, dla tych którzy nie czytali Sil. oraz Niedokończonych, szczególnie polecam. Pamietam jak pierwszy raz spotkałem sie z historia Turina, niezwykle smutna i dramatyczna opowieść, niemalze wyciskacz łez.
Użytkownik: jaruczek 12.04.2009 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie byłem pewny, czego sp... | bogdan005
Czytając bez znajomości Sillmarilliona oraz Niedokończonych Opowieści bardzo mnie wciągnęła. Poruszająca opowieść z wplecionymi elementami historii Śródziemia - znakomita pozycja dla fanów Tolkiena. Gorąco polecam
Użytkownik: Zoana 11.09.2009 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie byłem pewny, czego sp... | bogdan005
Mnie niestety książka rozczarowała, nie mogłam się "wciągnąć" od samego początku, do samego końca; oceniłam na 2. Przygodę z Tolkienem dopiero zaczynam i mam wrażenie, że źle zaczęłam - od "Hobbita" i właśnie "Dzieci Húrina", a powinnam chyba od "Władcy Pierścieni". Może by mnie pan Tolkien zachwycił, jak na razie nie zachwyca.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: