Dodany: 07.01.2012 01:58|Autor: miłośniczka

Książka: Pocałunki na Manhattanie
Schickler David

1 osoba poleca ten tekst.

W domach z betonu nie ma miłości


„W domach z betonu nie ma wolnej miłości
Są stosunki małżeńskie oraz akty nierządne
Casanova tu u nas nie gości
Nie gości…
Casanova tu u nas nie gości”

Piosenkę tę znam od dawna i wcześniej wiele razy zastanawiałam się, dlaczego Martyna Jakubowicz aż tak tragicznie przedstawia ten nasz do miłości stosunek. Dlaczego uważa, że jej nie ma, dlaczego nie znajduje jej w stosunkach małżeńskich i czemu twierdzi, że wszystko opiera się na zwierzęcej namiętności?

Dlaczego w ogóle tutaj ta Jakubowicz ze swoją smutną pieśnią? Otóż nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że te dźwięki, słowa idealnie komponują się ze stylem życia mieszkańców kamienicy Preemption. Tak bardzo uległam temu wrażeniu, że książkę dokończyłam czytać właśnie przy tych dźwiękach, przeplatając niekiedy Sinatrą, co zasugerował sam autor, wprowadzając genialnego Sinatrę do salonów Preemption podczas nocnego bankietu. Dałam się ponieść muzyce, poezji i słowom Schicklera, co stworzyło kompozycję idealną na chłodny, niby to zimowy dzień. Odpłynęłam.

Po „Pocałunkach na Manhattanie” nie spodziewałam się niczego dobrego. Myślałam, że sobie odpocznę od cięższych lektur, bo biografia Stalina zaczęła mnie nieco przytłaczać. Błędnie założyłam, że oto biorę do ręki czytadło, bo po przerzuceniu strony tytułowej trafiłam na wstęp, który do „Pocałunków…” napisał… sam Jonatan Carroll! Nie chcę szczegółowo przytaczać tutaj jego opinii, zdradzę tylko, że był powieścią (a właściwie: zbiorem opowiadań, które jednak tak zgrabnie komponują się w jedną całość, że – moim zdaniem – poszczególne części to nie odrębne opowiadania, a rozdziały powieści właśnie) oczarowany. Pomyślałam: skoro Carrolla (którego „Krainę Chichów”, notabene, bardzo, bardzo lubię i szanuję go jako dobrego pisarza) zauroczyła, to może i ja odnajdę magię?

Odnalazłam… właśnie! Odnalazłam wreszcie prawdę tego, o czym śpiewa Jakubowicz. Znalazłam w „Pocałunkach na Manhattanie” miejsce, gdzie w domach z betonu są stosunki małżeńskie bądź akty nierządne, ale nie ma miłości! Mieszkańcy wspomnianej kamienicy oraz ich bliscy zdają się poszukiwaniu miłości podporządkowywać całe swoje życie; jest w tym poszukiwaniu jakaś rozpacz, jakiś niemy krzyk, coś niesamowitego i nieuchwytnego, ale tak bardzo, bardzo mrocznego. Ciężkie, wilgotne powietrze starego budynku niemal osiada na duszach postaci tak, jak osiadło na kartach książki. Bohaterowie poszczególnych opowiadań przewijają się w życiu bohaterów pozostałych, tworząc dziwną siatkę znajomych, z których każdy następny wydaje się bardziej pokręcony od poprzedniego. Kryją się za maskami impertynencji, chowają swoje prawdziwe „ja” za oswojonymi, dla każdego charakterystycznymi nawykami. Rozmawiają o seksie i wciąż o nim rozmyślają, wręcz obsesyjnie, niejednokrotnie myląc go z poszukiwaną miłością. I z tego wszystkiego sama nie wiem, co mnie tak zauroczyło – bo rzeczywiście, podzielam po części entuzjazm Carrolla. Czy dźwięki dobrej muzyki, czy smak drogich trunków, czy wreszcie przejrzenie się w książce Schicklera jak w lustrze – bo któż z nas nigdy nie zaznał smaku poszukiwania miłości?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1784
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Eida 14.02.2012 11:42 napisał(a):
Odpowiedź na: „W domach z betonu nie ma... | miłośniczka
Świetnie napisane. Pamiętam, że miałam podobne odczucia po przeczytaniu tej książki.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: