Dodany: 22.12.2011 12:26|Autor: norge
Jak powstawało Imperium Brytyjskie
Czytając "Brzemię białego człowieka" po raz kolejny uświadomiłam sobie, że historia świata pełna jest niesamowitych wydarzeń, nieprzewidywalnych zwrotów akcji oraz masowych ruchów wprawiających współczesnych ludzi w zadziwienie. Kazimierz Dziewanowski, polski dziennikarz, podróżnik i dyplomata, opisuje i analizuje proces, dzięki któremu niewielki naród mieszkający na wyspie położonej na peryferiach Europy – chodzi o Anglików – w pewnym momencie władał dwiema trzecimi całej kuli ziemskiej. Jak to się stało? Dlaczego właśnie on? Czym wytłumaczyć fenomen, który pozwalał 30-40 tys. wojskowym, urzędnikom lub kupcom rządzić ponad 200 mln poddanych?
Książka przenosi czytelnika w czasy, kiedy z rozlicznych i często tragicznych doświadczeń, z zakończonych katastrofą XVI-wiecznych wypraw, z głodu i chorób w pierwszych koloniach amerykańskich, z działalności kupców w Indiach i w Lewancie, z mroźnych szlaków Kompani Moskiewskiej, z okrutnego procederu handlu afrykańskimi niewolnikami, z napadów korsarskich, z bitew morskich z Hiszpanami, Portugalczykami i Holendrami, poprzez bezlitosną eksterminację Indian - powstawała i wykuwała się myśl o imperium i o wielkiej misji. Ówcześni ludzie szczerze wierzyli, że z woli opatrzności i Boga owa misja, brzemię niemalże, przypadła w udziale właśnie im, angielskim dżentelmenom. Można się dziwić, można kiwać głową nad meandrami historii, ale posunęli się oni dalej, niż kiedykolwiek zawędrowali inni, nie wyłączając Rzymian i żołnierzy wielkiego Aleksandra...
Jak zatem żyli i jak radzili sobie synowie Imperium Brytyjskiego rozrzuceni na niezmierzonych przestrzeniach: od śniegów Kanady po dżungle Malajów? Jakimi metodami utrzymywali w posłuszeństwie nieprzeliczone rzesze poddanych? Jakie były koszty całego przedsięwzięcia i ile miliów istnień ludzkich żywcem "wmurowano" w gmach tego wspaniałego imperium? A może równie ciekawym mogłoby być pytanie nie j a k to się wszystko działo, ale – po co?
Powiem szczerze, że książka Dziewanowskiego to było jedno z wielkich zaskoczeń, jakie zdarzyło mi się przeżyć. Spodziewałam się nudnego, naszpikowanego naukowym żargonem dzieła, a natrafiłam na fantastycznie napisaną, żywą i barwną opowieść, którą czytałam jak bajkę; straszną, miejscami krwawą, fascynującą, intrygującą. To niewiarygodne, jak ze skomplikowanej i trudnej materii udało się autorowi stworzyć coś, co, moim zdaniem, jest szczególnie cenne i rzadkie w podgatunku pozycji historycznych: połączyć rzetelność i wartości literackie, a w dodatku nasycić treść osobistą refleksją. Do tego pozostał obiektywny i nie dał się ponieść emocjom, mimo że angielski imperializm aż prosi się, aby go demonizować lub gloryfikować. Nic z tych rzeczy; Dziewanowski skupił się głównie na opisywaniu faktów. A faktem jest, że w trakcie kilkusetletniego procesu powstawania to imperium i zabijało – i niosło cywilizację, zniewalało oraz mordowało inne narody, gdyż nie sądziło, iż ich przedstawiciele mieli duszę – i pierwsze niewolnictwo znosiło, okrutnie wyzyskiwało – i dało światu wolny rynek. A potem powoli i widowiskowo upadło, pozostając znów tylko wyspiarskim państwem oddzielonym niewielkim kanałem od reszty Europy.
Jak bardzo mi szkoda, że opracowanie Dziewanowskiego ukazało się z ośmioletnim opóźnieniem, bo jego pełne wydanie zastopował w 1981 roku stan wojenny - i jak to zwykle w takich przypadkach bywa, dzisiaj niemal wszyscy o autorze i jego książce zapomnieli. Jak przykro, że nie jest ona znana za granicą, choć mogłaby zrobić tam furorę, gdyby ją odpowiednio zareklamowano. Przez polskich wydawców i krytyków też nigdy nie została odpowiednio doceniona, uhonorowana, wyniesiona na literacki piedestał. A wystarczy "Brzemię białego człowieka" przeczytać, żeby się przekonać, jak bardzo na to zasługuje!
Oceniłam na 6 i z całym przekonaniem wszystkim książkę polecam.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.