Dodany: 19.11.2011 11:34|Autor: Krzysztof

Czytatnik: Zapiski

4 osoby polecają ten tekst.

Jarmark w Nowym Tomyślu


27.08.2011
Wielkie, prostokątne, brązowe bochny chleba obłożone zwojami wędzonych kiełbas i grubymi wałami szynek, obstawione są dookoła kamionkami wypełnionymi smalcem i ogórkami kiszonymi; obok krążki, kręgi, placki i bloki serów: białych, wędzonych, dojrzewających na brązowo, kolorowo cętkowanych ziołowymi dodatkami, a przy nich równo ułożona piramida słoików wypełnionych kostkami serów w przyprawach i w oleju.
O kilka kroków w bok jakby inny świat: plastikowe UZI, M16, KBKAK – chłam made in China z minionej, zdawałoby się, epoki, w której chłopcy bawili się drewnianymi czołgami albo blaszanymi karabinami.
Kosze, koszyczki, szkatułki, pojemniki kształtów nienazwanych i nieznanego przeznaczenia, a wszystko plecione z wikliny. W głębi, między wysokimi olszami parku, długa altana upleciona z grubych prętów wikliny wypuszcza las młodych, zielonych pędów – żywa flora przykrywająca martwe dzieło ludzkie upodobnia altanę do wiekowych ruin zapomnianego zamczyska tkwiącego od zawsze w gęstym borze - wspólne dzieło przyrody i człowieka.
A dalej baloniki: foliowe, uciekające w górę, ale i zwykłe w setkach odmian, wśród których jest i pudelek wykonywany szybkimi ruchami rąk sprzedawcy z długiego, cienkiego balonika; pluszaki: pieski, kotki, małpki, zajączki, myszki i tyleż innych, nierozpoznanych, fantastycznych; wisiorki, ozdóbki, dzwoneczki, grzechotki, łańcuszki i pierścionki w barwach, kształtach i technikach wszelakich; ciapy, rękawice i majtki, obrusy, prześcieradła i pościel; maski, kolorowe włosy i niewyobrażalna ilość ozdób do wplecenia we włosy; wszechobecne kolby kukurydzy i glisty długich żelków dziwacznych smaków i paskudnych kolorów.
Ładnie wykonane sztuczne kwiaty o fantastycznych kształtach budzą wspomnienie podobnych, oglądanych w jakimś centrum handlowym niepamiętanego miasta w Anglii; te, jak i tamte, przywołują myśl o wczesnej wiośnie, czasie kwitnienia magnolii, o nagich gałęziach obsypanych kwiatowymi motylami.
Chipsy i prażone orzechy wabiące zapachem gorącego karmelu; lizaki wszelkich kształtów, napisów i kolorów; hamburgery, pizze, hot dogi i zapiekanki.
-Wy tutaj w Wielkopolsce nie macie źle. – mówi mi sprzedawczyni oscypek – Byłam w Podkarpackim, tam oscypek matka dzieliła na trzy.
„Have a great time” – czytam na automacie do gry stojącym obok kosza przysypanego stertą opakowań po jedzeniu i piciu.
Za stoiskami handlowymi rzędy samochodów szczerzą swoje otwarte gardziele bagażników wypełnionych nadzieją sprzedawców na duży zysk. Dalej, w przedniej części samochodów, inny świat, prywatny: to dom, miejsce spania i jedzenia, miejsce wieczornych spotkań i nocnych harców. Znany mi świat, bo kiedyś mój.
„Oryginalne” perfumy przy reklamie pieca centralnego ogrzewania, kawałki wyschniętej pizzy leżącej od rana za szybą i pstrokate pudełeczka sztucznych ogni…
W zmęczonych oczach bezładnie przesuwa się dalszy, nieskończony ciąg towarów i ludzi, poplątany coraz bardziej i coraz mniej rozpoznawany.
Nagle przygniata mnie do ziemi ciężar okrutny niczym żelazne wrota Pandemonium, a ciało moje drży pod uderzeniami cyklopiej siły: oto wielopiętrowa konstrukcja ogromnych głośników na scenie została włączona, napełniając powietrze straszliwym dudnieniem perkusji. Kulę się pod naporem dźwięków, ale zdziwiony widzę, iż nikt z mrowia ludzi wokół mnie nie reaguje, jakby nie słyszeli tych trąb jerychońskich, które już za chwilę zedrą liście z drzew, a mnie pozbawią resztek zdolności słyszenia.
Odwracam się i uciekam, podczas gdy ze sceny goni mnie dziwne liczenie rozlegające się na cały park: „ras-ras-ras-ras-ras-tszy-tszy-tszy”.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1645
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Kuba Grom 21.11.2011 15:16 napisał(a):
Odpowiedź na: 27.08.2011 Wielkie, pros... | Krzysztof
No proszę. Kolejna piękna notka. Trochę mniej proustowsko tym razem, ale wrażenie jak widzę zbieżne z moim.
Użytkownik: Krzysztof 22.11.2011 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: No proszę. Kolejna piękna... | Kuba Grom
Witaj, Kubo.
Zbieżność dotyczy ogólnie wrażeń z jarmarku, czy reakcji na hałas ze sceny?:)
Wczoraj kończyłem opis mojej ostatniej wycieczki w góry, a gdy na koniec przeczytałem tekst, uświadomiłem sobie, że można o nim powiedzieć iż jest proustowski, skoro z relacji o górach wyszło mi rozważanie o nieliniowym odczuwaniu czasu minionego.
Tylko… tylko czy aby na pewno można tak o nich mówić, Kubo?
Teraz nie myślę o niewątpliwie istniejącej różnicy literackiego poziomu, a o… jak to wyrazić? Własności intelektualnej? Pewne podobieństwa są, widzę je, ale ponieważ nie są one zamierzone, ani też nie są istniejące dopiero od czasu poznania dzieła Prousta, dlatego można postrzegać te cechy nie jako proustowskie, a po prostu moje.
I tak je widzę.
Użytkownik: Kuba Grom 23.11.2011 15:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj, Kubo. Zbieżność d... | Krzysztof
Miałem raczej na myśli, że ten tekst jest nieco bardziej literacki od twych "angielskich" impresji.
A zbieżność dotyczy wrażeń z podobnych takich imprez.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: