Dodany: 14.11.2011 01:34|Autor: A.Grimm

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Wenus w futrze
Sacher-Masoch Leopold von

2 osoby polecają ten tekst.

Cierpliwość demona


Dziwnym i nieprawdopodobnym zrządzeniem losu w moje ręce trafiła w ostatnich dniach "Wenus w futrze" Leopolda von Sacher - Masocha, a skoro już trafiła, to żal byłoby nie stracić tych dwóch godzin na lekturę wiekopomnego dziełka. Większość zapewne wie, że ponadczasowość owego dziełka ugruntowana została przez profesora neuropsychiatrii Ryszarda von Kraffta - Ebinga, który z autorskiego nazwiska ukuł określenie dla jednej z dewiacji seksualnych. Krótko mówiąc, wszystkie drogi masochistów - zmęczonych i udręczonych praktyką, a spragnionych teorii - prowadzą do Sacher-Masocha. Nie mówię oczywiście o nieszczęśliwcach, których los - po stokroć przeklęty! - obdarzył wyjątkową sposobnością przeczytania tej książeczki. Właśnie tą drogą straciłem kilka godzin, ku swemu niepomiernemu zażenowaniu, na przeczytanie "Wenus w futrze".

Artystycznej finezji wystarczyło Sacher-Masochowi na zamknięcie utworu w ramach powieści szkatułkowej. Niezwykle wymowny prolog zapowiada na wpół sprośną treść dziełka, jednak gwoli ścisłości, pragnę uspokoić wszystkich cnotliwych, a tolerancyjnych wobec artystycznych niedomogów; de Sade więcej sprośności potrafił zmieścić na dwóch stronach i niech Bóg mi będzie świadkiem, że dzieło (nie pomnę już tytułu) tego ordynarnego dewianta trafiło do mnie równie nieszczęśliwym przypadkiem co "Wenus w futrze". Wracając jednak do prologu, jest on delikatną fantazją, w której narrator rozmawia z wyniosłą kobietą. W kontekście całego utworu wypowiada ona znamienne słowa:

"Mężczyzna pożąda, kobieta jest pożądana, nic więcej, ale przecież to ona tutaj rozstrzyga. Natura dała jej mężczyznę w nagrodę za namiętność. Kobieta więc byłaby bardzo niemądra, gdyby nie uczyniła sobie z niego niewolnika, ba, nawet zabawki, aby go w końcu zdradzić i śmiać się z jego niedołęstwa"[1].

Sacher-Masoch heroicznie jednak daje sobie jeszcze w tym miejscu na wstrzymanie i każe ochłonąć lubieżnemu czytelnikowi, który za narratorem musi stwierdzić, że to był tylko sen. Dopiero na herbatce u znajomego, Seweryna panmasochizm, panseksualizm i mityzacja wizerunku demonicznej kobiety triumfują i dochodzą do rozmiarów monstrualnej groteski. Po wysłuchaniu treści snu gospodarz wyznaje konspiracyjnym tonem narratorowi, że sam był kiedyś równie głupi i uległy, a na dowód tego podsuwa rękopis zatytułowany "Zwierzenia głupiego fanatyka". Są to dzieje szczególnego związku Seweryna z kobietą o imieniu Wanda. Od tej pory poddajemy się torturom pana Seweryna, który pisarzem był trzeciorzędnym. Historia, jakich wiele, tyle że z nutką perwersji. Finałem są Himalaje masochizmu, czyli sytuacja, w której pojawia się ten trzeci, co jest dla Seweryna spełnieniem najskrytszych marzeń i przyczyną zaprzepaszczenia siebie.

Nie owijając w bawełnę "Wenus w futrze" jest w dużej mierze tandetnym romansikiem, ale warto zwrócić uwagę na jego szczególne właściwości, które sprawiają, że na relacje pani - niewolnik nie można patrzeć w kategoriach symbiozy. Już przytoczony przeze mnie powyżej cytat implikuje formułę konfrontacyjnego współbytowania mężczyzny i kobiety na ziemi. Sacher-Masoch szedł z duchem czasów i bliski był zapatrywaniom modernistów, którzy na walce płci budowali fundamenty swoich egzystencjalnych wizji. Oto, jakie wnioski Seweryn wyciągnął ze swojej historii:

(...) kobieta, jaką stworzyła natura i jaką wyhodował mężczyzna dzisiejszy, jest jego wrogiem i może być tylko jego niewolnicą albo despotką, nigdy jednak jego towarzyszką. Tą mogłaby zostać wtedy, gdyby dorównywała mężczyźnie swym wykształceniem i pracą"[2].

W takim ujęciu skłonności do dominacji i uległości nie są pewną głęboko uwarunkowaną i stałą tendencją, ale konsekwencją walki z płcią przeciwną. Relacje masochisty z dominującą kobietą (a właściwie z kobietą pobudzoną i nakłonioną do tego) są tykającą bombą i permanentną walką egoizmów. Myliłby się bowiem ten, kto by sądził, że egoizmem epatować będzie przede wszystkim Wanda. Sprawa ma się zupełnie inaczej, wszak "Wenus w futrze" jest projekcją męskich marzeń (dość szczególnych) i to Seweryn projektuje podstawy dla zaistnienia dewiacyjnych relacji z kobietą. Osiąga to histerią, niekończącymi się prośbami, płaczem, obietnicami i jest w tym wszystkim nieprawdopodobnie nieznośny i...nudny. Także dla czytelnika. Wandzie od początku przypisywany jest naiwnie zestaw demonicznych atrybutów, ale prawdę mówiąc, cechuje ją anielska cierpliwość; cierpliwość, jaką mógł ją obdarzyć tylko autor - mężczyzna. W rzeczywistości ta historia nie miałaby szansy zmieścić się nawet na 15 stronach, bo kobieta prędko zostawiłaby takiego natrętnego płaczka.

Nie jestem przekonany, czy dziełom markiza de Sade można przypisać pewne pozaliterackie wartości (powiadają że tak), z pewnością bije on stylistycznie Sacher-Masocha na głowę. Ten ostatni jest bardzo nieporadny i do bólu rozegzaltowany, a tam gdzie egzaltacja i z trudem hamowane zapędy oraz kompleksy grają pierwsze skrzypce, próżno szukać artystycznych walorów. Z pewnością też de Sade wyprzedza Austriaka na polu pornografii, o czym już zresztą wspomniałem. Scen jawnie erotycznych nie znajdziemy dużo w "Wenus w futrze", sporo jest natomiast specyficznej nomenklatury masochistycznej z szeregiem charakterystycznych zwrotów i frazesów znamionujących relacje pani - niewolnik. Nieumiejętność plastycznego obrazowania odebrała jednak pisarzowi obrazoburczy oręż z ręki. Najwymowniejszym przykładem tego są sceny chłosty, które nie dają czytelnikowi nawet szansy na ziewnięcie, a to dlatego, że mieszczą się w dwóch, trzech zdaniach. Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje i tak jest w "Wenus w futrze". Jest to powieść o psychicznej zależności zainicjowanej i wymuszonej na kobiecie przez narratora, a następnie podtrzymywanej monotonnie powtarzanymi formułami, w które w końcu wplątuje się sama bohaterka utworu. Relacje te oparte są bowiem na magii słowa i jego kreacyjnej mocy - bez tego Seweryn nie byłby w stanie wydobyć z Wandy upragnionych i wymaganych przez siebie skłonności. "Wenus w futrze" można polecić chyba wyłącznie ludziom o cierpliwości równie anielskiej, co Wanda, inaczej będzie to czysty...masochizm.


---
[1] L. von Sacher-Masoch, "Wenus w futrze", Wyd. "Res Polona", Łódź 1989, s. 22.
[2] Ibid., s. 151.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2175
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: