Dodany: 31.10.2011 21:24|Autor: zsiaduemleko

O tym, jak Valkutascu z Dupoliną to robił


Niewielki format. Nieco ponad sto stron. Czerwona, przyjemna w dotyku twarda oprawa, z intrygująco niekonwencjonalną obwolutą. Wydanie w sam raz (wyd. W.A.B., Warszawa 2011), by je ukryć w spodniach, żeby przypadkiem znajomi się nie dowiedzieli, co czytasz, albo pod kołdrę, gdy rodzic wejdzie do pokoju. Niepozorny i zagadkowy tytuł również nie zwiastuje niczego złego, a już na pewno nie przygotowuje czytelnika na czołowe zderzenie z zawartością. Owszem, falliczny kształt tytułowych pałek mógłby coś nieśmiało sugerować, ale nie popadajmy w paranoję. W manię popadali już wielokrotnie inni, co od dawna skutkowało cenzurowaniem dzieła Apollinaire’a (właściwie Wilhelma Apolinarego Kostrowickiego, bo dokumentował się polskim pochodzeniem), rekwirowaniem i niszczeniem całego nakładu (jak choćby w Turcji, w 1999 roku). Nie chcę drążyć tematu moralnych aspektów, ale przyznać trzeba, że Apollinaire musiał mieć jaja jak piłki gimnastyczne, aby wypuścić w świat tego rodzaju twórczość. Chodzą również słuchy, że poeta klepał po pupie biedę, a nic tak nie pobudza odwagi, jak desperacka potrzeba pieniędzy. Skoro brawury nie brakuje, trzeba uderzyć w segment tematyczny, który zapewnia rozgłos, kontrowersje i erekcję u czytelników – czyli wyuzdany, sadystyczny seks, daleki od tradycyjnie pojętego.

Pora porozciągać nieco bieliznę.

Wyobraź sobie stosunek płciowy. Kompletnie dowolny, popuść wodze fantazji i własnych ukrytych pragnień, nie wstydź się – hetero, homo, w przeróżnych konfiguracjach, uwzględniając jakąkolwiek -filię z którymkolwiek przedrostkiem. A nawet wszystkie -filie jednocześnie, co sobie będziemy żałować. Obowiązkowo i obficie dodaj do tego sadyzm, nieco ekskrementów (to zawsze takie romantyczne), krwi oraz ofiar w ludziach, najczęściej przypadkowo uduszonych waginą czy pośladkami. Tak – między innymi o tym poczytasz, jeśli podejmiesz się lektury „Jedenastu tysięcy pałek”. Zaintrygowany? A może zniesmaczony? Mnie, od kiedy w Internecie obejrzałem kultowe 2Girls1Cup czy faceta siadającego na słoik (uwaga, spoiler: słoik pęka w połowie akcji), już raczej nic szczególnie nie wzruszy. Mimo wszystko byłem sceptyczny, póki nie zacząłem lektury. Apollinaire początkowo jest wyrozumiały, proponując subtelną jak na swoje możliwości orgietkę, z zaledwie niewielkim i symbolicznym epizodem homoseksualnym. Później autor nabiera rozpędu, sceny zyskują rozmach, robi się tłoczno, układy personalne się komplikują, a ciała supłają, że nie wiadomo, gdzie noga, a gdzie głowa. Gerontofilia, zoofilia, pedofilia (nawet w wersji z niemowlakiem – aż się przypomina dowcip z pękająca miednicą), nekrofilia (podobno fajna – partner najmniej protestuje), kazirodztwo, pot, krew (chwilami jak w ubojni prosiaków) i łzy (bynajmniej nie z powodu romantyzmu).

Nadal to czytasz? Ojej, chyba naprawdę jesteś zainteresowany. Świntuszek.

Jest kontrowersyjnie, bezpośrednio, intensywnie (mkniemy praktycznie od sceny do sceny, nie ma dłużyzn), obrazoburczo, a momentami obrzydliwie. Jednak przede wszystkim jest zabawnie. Komizm surrealistycznych sytuacji i wszechobecna groteska kapitalnie niwelują wcześniej wymienione cechy, które pozbawione kontekstu, traktowane są zazwyczaj negatywnie. Trudno jednak nie uśmiechnąć się pod nosem, widząc, jak umiejętnie Apollinaire rozładował niesmaczny bagaż językowy, który niesie ze sobą sucha treść. Poczynając od przewrotnych imion i nazwisk bohaterów, sugerujących już to i owo, do pełnych metafor i eufemizmów opisów zdarzeń. „Jedenaście tysięcy pałek” wprost zadziwia i olśniewa alegorycznymi szablami w pochwie, bogactwem klejnotów, wijącymi się wężami, licznymi oczami cyklopa, temperowanymi ołówkami, podniesionymi masztami, nadziewaniem na pal czy lancę, kręceniem gwintów, czyszczeniem kominów.

Istotna rolę w odbiorze „Jedenastu tysięcy pałek” odgrywa nastawienie czytelnika. Nie należy się spodziewać wyszukanej fabuły, bo ta funkcjonuje tutaj na podobnej zasadzie co w niemieckim porno – jest tylko tłem i pretekstem do beztroskiej kopulacji. Należałoby tę nowelkę potraktować jako ciekawostkę, i w takiej kategorii spełnia swoje zadanie wyśmienicie. Skutecznie zajmuje i ani przez moment nie nudzi czytelnika, wywołując w nim skrajne emocje oraz nie pozwalając mu ostatecznie ustalić, czy częściej był zniesmaczony treścią, czy rozbawiony fikuśną stylistyką. Przed lekturą książki obowiązkowo należy uzbroić się w niezbędny dystans, bo bez niego można mieć problem z przebrnięciem przez wyuzdaną treść tego klasyka literatury.

Luźna bielizna również może się przydać.


[opinię zamieściłem wcześniej na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3792
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: joanna.syrenka 31.12.2013 00:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewielki format. Nieco p... | zsiaduemleko
Kocham Cię! :-)))
Użytkownik: zsiaduemleko 31.12.2013 12:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Kocham Cię! :-))) | joanna.syrenka
Ojej, to taki miły akcent na koniec roku, dziękuję za Twoją miłość. Martwić i zastanawiać może jedynie, że kochasz pod recenzją akurat TEJ książki, ale nie bądźmy tacy czepialscy.
Użytkownik: joanna.syrenka 31.12.2013 19:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojej, to taki miły akcent... | zsiaduemleko
Być może to powinien być powód do zadowolenia!
Użytkownik: zsiaduemleko 31.12.2013 20:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Być może to powinien być ... | joanna.syrenka
Dobrze, masz rację, będę więc zadowolony.
Użytkownik: jakozak 08.05.2014 18:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojej, to taki miły akcent... | zsiaduemleko
:-)))
Użytkownik: Rbit 08.02.2014 13:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewielki format. Nieco p... | zsiaduemleko
Och ja nieszczęsny. Gdyby nie Twoja recenzja zapewne nigdy nie sięgnąłbym po tę (nomen omen) pozycję. Teraz masz na sumieniu skrzywienie mojej psychiki. Zresztą nie tylko poprzez lekturę, ale również (a nawt przede wszystkim) poprzez obejrzenie wspomnianego przez Ciebie filmiku 2Girls1Cup.

Jeśli chodzi o dziełko Kostrowickiego, to spodobał mi się wątek polski - pielęgniarka mszcząca się na rosyjskich rannych za niedole ojczyzny. Ponadto uderzyły (to też słowo dwuznaczne w kontekście lektury) mnie odniesienia świadczące o poziomie edukacji na początku wieku (nie tylko autora, ale zakładam że również potencjalnych odbiorców) mamy Owidiusza, dolinę Jozafata, czy sonety na wzór antycznych.

Zapamiętać należy też oryginalość autora: "jedna stopa pachniała malinami, a druga szynką brukselską". ;)
Użytkownik: jakozak 08.05.2014 18:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewielki format. Nieco p... | zsiaduemleko
:-)))
Nie jestem pruderyjna, ale toto mnie pokonało. To coś w rodzaju Markiza de Sade.
Wolę jednak Dekameron.
Postawiłam pałę.
Zatem "Jedenaście tysięcy pałek... i jedna...moja...i tak dalej."
Użytkownik: Asienkas 12.07.2014 14:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewielki format. Nieco p... | zsiaduemleko
Chyba żadna książka nie sprawiła mi tyle problemów z wystawieniem oceny. Z jednej strony cała fabuła, tak niesmaczna, że człowiek zastanawia się jak ktoś mógł to wymyślić. Z drugiej strony, nie mogę powiedzieć, że nudziłam się czytając (a to jest dla mnie najważniejsze kryterium).

Dzięki za recenzje. Pozwoliła mi nabrać dystansu do książki.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: