Może się podobać...
Nie wiem jak to się dzieje,ale sięgam wciąż po książki,które nie cieszą się poczytnością.,,Siedem pigułek Lucyfera" Sergiusza Piaseckiego też o dziwo należy do tej grupy, chociaż tytuł warty grzechu. Mnie skusił i się podziało...Dzieci-sucha karma zamiast obiadu, góra rzeczy do prania, talerze blagające o zmywanie... A mama czyta i głośno rechocze. Na dokladkę wpadła teściowa z nagłą wizytą...Czytam robiąc herbatkę. Widzę diabła Marka jak na Ziemi pędzi bimber i jest to widok o wiele przyjemniejszy niż złe oko męża, który zboczenie czytelnicze u mnie zaakceptował, ale nie w tych okolicznościach. Siedzę jak na szpilkach, obowiązki pani domu ciążą mi jak nigdy, bo w mojej książce bimbrownia właśnie padła i dręczy mnie pytanie, co zrobi diabełek, którego zdążyłam polubić. Gadam coś bez sensu, głupio się uśmiecham, mamusia nie ma ochoty wychodzić. Na dokończenie lektury została mi noc...
A tu na zachętę mały cytacik: "Nic w naturze nie ginie, tylko dziurka od obwarzanka po jego zjedzeniu". Urocze, prawda?
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.