Dodany: 08.10.2004 21:28|Autor: noreczka
bez tytułu
Niedawno przyszło mi przeczytać jako lekturę nadobowiązkową "Słówka" Boya-Żeleńskiego. Nie ukrywam, że zabranie się do tego przyszło mi z niemałym trudem, bo czy epoka, której naczelnym tematem zdaje się być smutek istnienia i poczucie tragizmu, może wydać "dobry humor"? A poza tym, czy satyra sprzed kilkudziesięciu lat może być nadal aktualna i zrozumiała dla współczesnego czytelnika?
I tu zostałam mile zaskoczona.
Boy w swoich wierszach podejmował problemy codzienne, obyczajowe - tak dla nas odległe, a jednak często znajdujące odzwierciedlenie we współczesności. Tematyka kabaretowych żartów, skeczy, piosenek dotyczyła głównie spraw krakowskich. Dowcip Zielonego Balonika, dla którego tworzył Boy, nie był też nigdy zjadliwy i ostry. Były to raczej dobroduszne kpiny z samych siebie, pretekst do dobrej zabawy.
Boyowska postawa zdrowego rozsądku i potrzeba przywracania właściwych wymiarów każdemu zjawisku znalazła również odzwierciedlenie w języku "Słówek". Poetyczne teksty Żeleńskiego jakby na przekór dostojnemu językowi Młodej Polski zawierają słownictwo potoczne, prozaizmy, a nawet wulgaryzmy.
Miarą trwającej do dziś popularności "Słówek" jest fakt, że wiele sformułowań i cennych powiedzonek ich autora weszło na stałe do języka codziennego i w niektórych sytuacjach życiowych są używane jako miłe, niepoważne złote myśli, np.: "W tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz".
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.