Dodany: 06.04.2007 11:40|Autor: dansemacabre

(anty?) Aborcyjne ochy i achy


Druga powieść Marty Dzido jest jej osobistym aborcyjnym comming outem. Już we wstępie autorka zdradzi, iż opowieść o maturzystce Annie, której chłopak problem niechcianej ciąży zamierza rozwiązać banknotami i wskazaniem adresu prywatnej kliniki, stanowi bardzo osobistą opowieść.

To proza wyznania z elementami przemycanej między wersami publicystyki. Proza, która jest zupełnie nieprzekonująca i stanowi dość przypadkowy zlepek zdań budujących w oczach czytelnika obraz zagubienia, niepewności, lęku i bólu młodej dziewczyny, która zamiast wkuwać do ustnej matury z historii, kładzie się na fotelu, by pożegnać się z drobną galaretą, której nie daje szans na to, by stała się człowiekiem i powiedziała do niej „mamo”.

Anka ma własne mieszkanie, mnóstwo czasu wolnego i udręczoną przez demony przeszłości psychikę. Ma także narkotyzującą się koleżankę Milenę, której brutalny samiec zadał gwałt i która nie jest w stanie żyć normalnie po tym traumatycznym przejściu. Teraźniejszość ustawicznie przeplata się ze wspomnieniami własnymi bohaterki bądź też urojonymi, odpowiednio skrojonymi do przesłania i tematyki powieści (dowiadujemy się, co czuła jej matka, gdy w młodym wieku zaszła w ciążę, co chciała z nią uczynić, jak się czuła po porodzie i jak brutalna była dla niej rzeczywistość - pytanie tylko, skąd jej córka - narratorka może o tym wszystkim wiedzieć).

Fakt, jako mężczyzna nigdy nie doświadczę osobiście problemu aborcji lub gwałtu. Faktem jest jednak także to, iż książka Dzido w żaden sposób do tych problemów mnie nie zbliżyła. Czułostkowe i nad wyraz patetyczne (choć opisane oszczędnym, surowym wręcz językiem) wyznania szlochającej po kątach i żyjącej przeszłością dziewczyny, która nie ma żadnej sensownej wizji tego, jak zagospodarować teraźniejszość i przyszłość, zwyczajnie mnie nie przekonują.

Na fali popularności debiutanckiej powieści „Małż” udało się autorce opublikować książkę słabą, pełną niedociągnięć i niedopracowaną. Nie ma co odwodzić od jej przeczytania - Dzido jest teraz tak bardzo popularna, że czytelników „Śladu po mamie” będzie na pewno wielu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5751
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Harey 07.04.2007 22:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Druga powieść Marty Dzido... | dansemacabre
Świetnie napisane - po tę książkę z pewnością nie sięgnę, ale recenzję sobie zapamiętam.
Użytkownik: Kasieńkaa 18.12.2007 09:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Druga powieść Marty Dzido... | dansemacabre
Nie zgodzę się z Tobą...

W tej książce Marta Dzido pokazuje, że aborcja choć wydaje się jedynym w 100% rozwiązaniem. Tak, naprawdę nią nie jest...
To nie jest jakaś tam galareta tylko dziecko...
Bohaterka książki ma świadomość, że jej matka stanęła przed tym samym wyborem, ale wybrała ją. Gdyby podjęła decyzję o aborcji nigdy by się nie urodziła...
Ją przeraża ta nicość, ten brak miłości... Po decyzji jaką podjęła.
Mi się wydaje, że zabieg aborcyjny dla bohaterki nie był przemyślany... Dlatego jej życie straciło sens... Zrozumiała, że nie ma żadnej miłości, bo ojciec jej dziecka załatwia wszystko pieniędzmi... Jej rzeczywistość nie jest różowo...
Powieść dobrze, że powstała, bo właśnie w Polsce nie rozmawia się na ten temat... Nie rozważa się za albo przeciw...


Książka ma ciekawe literacko fragmenty.
polecam.
Użytkownik: brightwitch 20.10.2008 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zgodzę się z Tobą... ... | Kasieńkaa
A moim zdaniem ta książka jest o wszystkim i o niczym. Mamy pewne fragmenty dotyczące aborcji, ale nie mozna powiedzieć, że "Ślad po mamie" zbudowany jest wokół aborcji. To raczej zlepek różnych myśli, niepowiązanych fragmentów. Sama bohaterka nie przekonuje, złości swoją głupotą. Anna łatwo się godzi na aborcję, chociaż nie zgadza się z cyniczną argumentacją Grześka. Jej uczucia wydają się nieprawdopodobne, najpierw widzi płód jako pasożyta, który żre ją od środka, a potem rozpacza, że mogła mieć dziecko. Tak naprawdę nie wiemy, czy wszystkie okropne przeżycia Anny wynikają z traumy postaborcyjnej, czy może są efektem ćpania. I właściwie co Dzido mówi o aborcji? Że robią ją zdemoralizowane dziewczyny, bo Anna chodzi do łóżka z różnymi chłopakami, bierze narkotyki, romansuje z Mileną, a na koniec pieści się z ukochanym swojej matki i marzy o tym, by się z nim kochać? Można rzec, że aborcja normalnym ludziom się nie zdarza, żeby usunąć ciążę trzeba być narkomanką, etc. Zupełnie to do mnie nie przemawia.
Mamy historyjkę o narkotykach, która nie zaciekawia. Mamy historię o gwałcie, która jest znacznie bardziej wiarygodna niż problemy Anny. Milena naprawdę cierpi, jest prawdopodobna psychologicznie.
Mamy historię o mamie, być może tak naprawdę to właśnie o matce jest "Ślad po mamie". O tej matce, która urodziła nieślubne dziecko, którą z tego powodu spotkało wiele nieprzyjemności, a jednak nie złamała się. I Anan stawia swojej matce pomnik, mimo iż ta potem woli zająć się swoimi romansami niż dzieckiem (osiemnastolatki wcale nie są takie dorosłe i dojrzałe, by pozbawić je swojej opieki).

"Ślad po mamie" jest słabym utworem, nie polecam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: