Dodany: 04.04.2007 21:01|Autor: Filip II
Pierwsze spotkanie z nową prozą polską
Pan Łukasz Orbitowski mnie skrzywdził. Napisał "horror realistyczny" rozgrywający się w XXI-wiecznym Krakowie. Zachęcił mnie ładnym wierszykiem
"Bo kaczory są kwaki,
a koty mruczaki"*
i tytułem - "Horror Show". Pierwsze skojarzenie - "Mechaniczna pomarańcza".
Zaczyna się tak - Giełdziarz, główny bohater książki, mówi coś w nieznanym mi języku.
"»Najdroższy dilu« pomyślał Giełdziarz, »daj mi fety na kreskę«. Ostatnia piątka powędrowała do kieszeni. (...) »Dobry Boże piratów komputerowych, daj mi jego siłę«, myślał Giełdziarz »w ten piątkowy wieczór gdy nawet stolec jest z ołowiu«"*.
Giełdziarz pracuje na giełdzie, sprzedaje pirackie "cedeki". Po niezwykle głębokich rozmyślaniach bohatera, których fragment wam przytoczyłem, Giełdziarz idzie do publicznej toalety. Tam spotyka faceta, który wymiotuje małymi białymi robaczkami, wtedy robi wykład o pawiach. Później idzie do domu pograć na komputerze i poszukać gołych panienek w Internecie. Potem pije wódkę z jakimś facetem, spotyka się ze swoją dziewczyną. Wkrótce pojawi się tajemniczy starzec i rudy kot.
Nie polecam. Mówiąc językiem książki, "ch...wa".
---
* Łukasz Orbitowski, "Horror show", wyd. Ha!art, 2006.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.