Dodany: 26.03.2007 21:23|Autor: Katharsis76

"Sąsiady" (Markowski)


Czy ktoś wie, jak się do tego zabrać? Mnie bawi do łez, ale tam jest jeszcze coś więcej, tylko co? Może ktoś mądrzejszy powie? Gdzieś czytałam o strukturze, języku... ale w czym tak naprawdę rzecz? Czyta się, czyta się... i pewnym momencie chciałoby się więcej zrozumieć... a zagadka pozostaje zagadką...
Wyświetleń: 1439
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Katharsis76 03.04.2007 09:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś wie, jak się do ... | Katharsis76
No to wkładam recenzję z księgarni w necie:
"Manekiny za ścianą

Dobrze czasami odświeżyć pamięć, przypomnieć sobie, że oprócz seriali kręci się także filmy wysokich lotów, a oprócz literatury kuchennych schodów pisze się jeszcze powieści dla ludzi o bardziej wysublimowanych gustach. Innymi słowy, miło czasem przeżyć objawienie.

Pozwolę sobie, na krótką filmową dygresję. Na pewno nie ja jeden długo będę jeszcze pamiętać „Godziny” Stephena Daldry. I przyznam szczerze, nie jest dla mnie źródłem satysfakcji fakt, że kilku moich znajomych porzuciło oglądanie filmu po kwadransie, twierdząc, że nie rozumieją, o co chodzi. „Godziny” po prostu ich pokonały. Stało się tak nie dlatego, że film operował zbyt skomplikowaną fabułą. Moich znajomych pokonała forma, konstrukcja odbiegająca od konwencji. W „Godzinach” ważne jest nie tylko to, o czym się opowiada, ale także, w jaki sposób.

Z dygresji o obsypanych nagrodami „Godzinach” chcę wyłowić tylko jedną kwestię – kwestię formy, bo właśnie tak dziś zaniedbywana forma ma podstawowe znaczenie dla książki, o której będę mówił: „Sąsiady” Adriana Markowskiego. Książki, która także stanowi dla mnie objawienie, chociaż – rzecz jasna – całkiem innego rodzaju.

„Sąsiady” wyłamują się ze schematów, stawiają czytelnika w obliczu całkiem nowej jakości. Powieść to, czy zbiór opowiadań? – dobre pytanie. Z jednej strony, każdy rozdział stanowi odrębną całość, zamkniętą historię. Z drugiej, przez opowieść przewijają się kolejne wcielenia tych samych postaci, bezimiennych, połączonych w nierozerwalną całość z rolą, jaką przez chwilę odgrywają na stworzonej przez autora scenie. Czy wolno powiedzieć, że postacie z „Sąsiadów” realizują koncepcję manekinów Bruno Schulza? Czy nie tym właśnie są dla większości z nas anonimowi sąsiedzi?
Pozbawienie postaci imion, a nawet charakterystycznych cech, ich utożsamienie z wypowiadanymi kwestiami, gestem, sytuacją, daje – muszę przyznać – fascynujące efekty. Zamiast prostej fabuły, obserwujemy cykl przemian, labirynt zdarzeń, skomplikowaną grę relacji. A wszystko to opisane jedynym w swoim rodzaju językiem, uproszczonym, a jednocześnie precyzyjnym do granic możliwości.

Co najważniejsze: autorowi udało się osiągnąć coś niezwykle trudnego – „Sąsiady” to książka po prostu atrakcyjna. Czytając ją można śmiać się do łez! Można też sięgnąć głębiej do jej ciemniejszych pokładów, gdzie odkryjemy oniryczny wszechświat ludzkiego wnętrza. „Sąsiady” to książka, o której na pewno będziecie pamiętać."
I tyle. I bez echa....
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: