Dodany: 25.03.2007 20:24|Autor: _minority_

Dochować wiary...


Kiedy po raz pierwszy w życiu przeczytałam "Rillę...", miałam około 10 lat i przyznam, że niespecjalnie się nią przejęłam. Właściwie to nawet mi się nie spodobała, bo była taka "inna" od pozostałych tomów cyklu - poważniejsza, smutniejsza... Minęło kilka lat, w czasie których książka, całkowicie zapomniana, pokrywała się coraz grubszą warstwą kurzu. Przypomniałam sobie o niej zupełnie niedawno.

Wręcz "połknęłam" pierwszych siedem tomów, zachwycona prozą Lucy Maud Montgomery. Obecnie mam "już" siedemnaście lat i być może z tego powodu moja opinia o ostatnim, ósmym, tak diametralnie się zmieniła. Z całą pewnością "Rilla ze Złotego Brzegu" zasługuje na miano najlepszej książki z cyklu o rudowłosej Ani Shirley i jej rodzince. Jej poważniejszy ton, wciągająca fabuła sprawiły, iż ja również inaczej spojrzałam na czasy I wojny światowej. Zrozumiałam, jak ciężkie i smutne było wtedy życie, gdy w każdej chwili cały świat pojedynczych ludzi mógł lec w gruzach. Tak po prostu...

Przyznam też, że nigdy jeszcze tak nie płakałam nad książką jak wtedy, gdy nadeszły wieści po Courcelette...

Gorąco polecam wszystkim!!!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8153
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: AnulQa 07.07.2007 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy po raz pierwszy w ż... | _minority_
oj tak... Zdecydowanie najlepsza z całego cyklu. Książkę czytałam chyba z trzy razy pod rząd, po prostu nie mogłam dopuścić myśli, ze zycie mojego ukochanego (choć teraz nie mogę przypomnieć sobie dokadnie dlaczego - powód zeby przeczytać raz jeszcze ;-p) bohatera - Waltera skończyło się. Ogólnie: ksiązka naprawde może przygnębić, poprzednie tomy były "lekkie", prawie ze beztroskie.
Użytkownik: Zoana 14.07.2008 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: oj tak... Zdecydowanie na... | AnulQa
Zgadzam się, również moim zdaniem jest to najlepsza i najpiękniejsza część całego cyklu. Ukazanie w niej poważnych, strasznych i bardzo poruszających wydarzeń, które wywracają do góry nogami życie szczęśliwej i kochającej się rodziny, uświadamiają nam, jak kruche i nietrwałe może być życie, które się z taką starannością budowało.

Naprawdę, polecam wszystkim.
Użytkownik: Oio 15.02.2008 19:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy po raz pierwszy w ż... | _minority_
Nie wiem, czy mogę ją uznać za najlepszą z cyklu. Czytałam te książki już dość dawno i granice między nimi zaczynają się zacierać. Wkrótce zamierzam je wszystkie powtórzyć. Ale niewątpliwie jest to tom, który zasługuje na wyjątkową uwagę. Bohaterowie są postawieni w tragicznej sytuacji - wojna. Nie jest to już książka tak beztroska, ale nie brak jej też ogromnego uroku całej serii. Poza tym też nie mogłam odżałować Waltera, którego zawsze darzyłam wielką sympatią. Pamiętam, że trochę sobie poryczałam z powodu jego śmierci. I jeszcze muszę wspomnieć o jednym - bardzo bawiło mnie jak bohaterowie narzekali, że nazwy "Przemyśl" nie da się wymówić ;) "Te cudzoziemskie nazwy są, moim zdaniem, zupełnie nieprzyzwoite - stwierdziła Zuzanna z niesmakiem"
Użytkownik: alicja23102 18.05.2009 08:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy po raz pierwszy w ż... | _minority_
Pamiętam śmierć Waltera była dla mnie prawdziwym szokiem, pierwszy raz byłam zła na Lucy, jak mogła tak postąpić uśmiercając tego wrażliwego chłopca, byłam zła na siebie, że z takim namaszczeniem czytałam jej książki a ona na końcu mnie tak rozczarowała. Dziś jednak wiem, że i to było potrzebne przecież wciąż nie może być tak sielankowo. Książkę polecam jak wszystkie inne tej autorki bo sama wiem, że choć jestem dorosłą osobą to przeczytam je wszystkie po raz kolejny z całą pewnością.
Użytkownik: Amadea 13.02.2010 15:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Pamiętam śmierć Waltera b... | alicja23102
Też uważam, że to jest najlepsza książka z całego cyklu, a kto wie, czy nie najlepsza ze wszystkich napisanych przez Lucy Maud Montgomery (walczy u mnie o pierwsze miejsce z "Błękitnym Zamkiem").Uwielbiam ją głównie z powodu tematyki - I wojny światowej - jako osoba zafascynowana historią. Muszę przyznać, że o ile uwielbiałam Waltera, to jego śmierć była dla mnie... słuszna. Może dlatego, że "Rillę..." przeczytałam o wiele później niż inne książki z cyklu. Walter przypominał mi naszego polskiego poetę - Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. I tak samo jak on, musiał umrzeć, by stać się nie kimś z tłumu, a symbolem złamanego życia młodego pokolenia.
Bardzo też podobał mi się motyw stosunków Rilli i Krzysia Forda. Widać, że córka Ani zupełnie się od niej różni. Może nie jest tak ambitna jak ona, ale za to wie, czego i kogo chce (bardzo mi się nie podobało, jak Ania traktowała Gilberta). Podoba mi się też przemiana Rilli z podlotka w "kobietę ze snów" Krzysia. Rilla udowodniła, że wcale nie jest tak rozpieszczona i samolubna jak sądziła rodzina, est zdolna do poświęcenia i miłości, choć czasem potyka się na tej drodze.
Podsumowując - polecam tę książkę wszystkim, którzy wierzą w romantyzm, który potrzebuje poświęceń.
Użytkownik: annmarie 13.02.2010 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Też uważam, że to jest na... | Amadea
Amadea, mam takie same wrażenia jak Ty po przeczytaniu tych książek. Również nie jestem w stanie określić, czy bardziej lubię Błękitny zamek (Montgomery Lucy Maud) czy "Rillę...". Obie książki są piękne. Lubię do nich wracać.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: