Dodany: 09.05.2011 13:53|Autor: matis
Yyy... Dylemat
Kawa na ławę: czy to arcydzieło, czy tylko niezbyt treściwe wydawnictwo upstrzone tysiącem nic-kompletnie-niewnoszących udziwnień, które ten brak treści tuszują tak skutecznie, że kandydatura autora pojawiała się w kontekście literackiego Nobla? Dla mnie to drugie - "Słownik chazarski", jak gąbka, ściśnięty - skurczy się do marnego ogólnego przesłania nt. dialogu między religiami, a reszta ścieknie w postaci mydlanej, pieniącej się wody.
Dobra, trochę przesadziłem, zostanie parę mimochodem rzuconych mikroopowiadań, parę poetyckich obrazów, właściwie poniekąd urocze wizje księżniczki z morderczymi literami na powiekach albo łowców snów, ale wszystko to diabelnie mało, jak na tyle (niby nie tak dużo) stron. Historie opowiadane z trzech różnych perspektyw można przeczytać raz, a i to chwilami niemal ziewając, czytać to samo w wersji 2.0 i 3.0 to jakby wyciskać wspomnianą już gąbkę. Z pewnością można zagubić się w koronkowych ornamentach i dać się im oszukać, ale mnie się to nie udało.
Wedle biblionetkowych wskazówek powinno się tu jeszcze znaleźć krótkie omówienie treści, ale wobec tego, co napisałem, się nie znajdzie i tyle. Poinformuję tylko, że "słownik" jest podzielony na trzy części: chrześcijańską, muzułmańską i żydowską.
W tytule napisałem "Dylemat" i rzeczywiście jestem pewien, że licznych czytelników książka zachwyci jako skończone arcydzieło. Hmmm... przypuszczam, że autor "Słownika" jakoś by to w swoim zawiłym stylu skomentował, np. że wszystko zależy od tego, jak kto czyta i że wszyscy jesteśmy tak samo mądrzy, tylko stoimy w różnych miejscach. Może i jesteśmy, może i stoimy.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.