Dodany: 12.04.2011 19:01|Autor: Bibliomisiek

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Asfaltowa dżungla
Burnett W. R. (Burnett William Riley)

2 osoby polecają ten tekst.

Ostatnia szansa


Nazwisko Williama Rileya Burnetta jest większości polskich czytelników raczej nieznane, głównie z powodu braku przekładów jego twórczości na nasz język. Może trudno w to uwierzyć, wiedząc, że w PRL amerykańskie kryminały wydawano chętnie i w sporych nakładach, ale faktem jest, że wydana w 2009 roku "Asfaltowa dżungla" to pierwsza jego powieść, jaka ukazała się Polsce. A jego dorobek jest obszerny (37 powieści, do tego opowiadania i scenariusze filmowe) i przede wszystkim, ważny w historii gatunku. Przecież W.R. Burnett był w latach 40. ubiegłego wieku, wraz z Raymondem Chandlerem, Dashiellem Hammettem i Jamesem M. Cainem, jednym z najważniejszych twórców "czarnego kryminału" – którego tradycja jest dziś trwałym elementem kultury popularnej. Zapoczątkowana przez nich konwencja nadal żyje i inspiruje – wciąż od nowa jest wykorzystywana, przetwarzana, naśladowana i parodiowana, czy to w literaturze (powieści Jamesa Ellroya, Leonarda Padury, "Związek żydowskich policjantów" Michaela Chabona), czy w filmie ("Chinatown", "Tajemnice Los Angeles", filmy braci Coenów).

Znaczenie Burnetta w historii tego literacko-filmowego gatunku jest nie do przecenienia. To spod jego ręki wyszły teksty (scenariusze bądź powieści, bo pracował on, podobnie jak Chandler, w Hollywood), których filmowe wersje są dziś klasyką kina: "Mały Cezar" (1930), "Wróg publiczny" (1931), "High Sierra" (1941, jedna z najlepszych ról Bogarta), "The Beast of the City" (1932, problematyka tego filmu zapowiada późniejszego aż o 40 lat "Brudnego Harry’ego"), czy właśnie napisana w 1949 roku, a sfilmowana rok później "Asfaltowa dżungla". Jednak o ile Chandler i Hammett zajmowali się przedstawicielami profesji detektywistycznej, a Cain tropił zbrodnie namiętności, w centrum uwagi Burnetta znajdował się świat przestępczy: od wielkich gangsterów, przez przebiegłych kasiarzy, zatraconych hazardzistów, szemranych adwokatów, zawodowych lichwiarzy, po cwane prostytutki i tępawych osiłków. Na tym polu jest on klasykiem nie mniejszej rangi niż Chandler i Hammett na swoich "odcinkach". "Mały Cezar" to przecież pierwszy w popkulturze wnikliwy i kompleksowy portret gangstera (który zresztą doczekał się niezliczonej liczby trawestacji, od "Człowieka z blizną" po "Chłopców z ferajny"). Zaś "Asfaltowa dżungla" w wybitnej ekranizacji Johna Hustona to jeden z kamieni milowych filmu noir - historia modelowa dla rzeszy naśladowców aż po dziś dzień. Także sam tytuł wszedł do mowy potocznej.

Intryga jest tu jednocześnie prosta i złożona. Oto mamy grupę ludzi egzystujących na pograniczu prawa i bezprawia, planujących klasyczny "wielki skok", który ma zapewnić im – oczywiście – spokojne utrzymanie przez resztę życia. Stawką są diamenty – to zresztą rekwizyt często wykorzystywany w późniejszych książkach i filmach o podobnych akcjach (np. francuski klasyczny już "Klan Sycylijczyków"). Charakterystyczne, że tylko jeden z członków przestępczej grupy to człowiek faktycznie przebiegły – mózg całej operacji, dopiero co wypuszczony z więzienia "Doktorek" Riemenschneider. Pozostali to żadni wielcy gangsterzy: Dix jest wiecznie zadłużonym mięśniakiem obrabiającym po nocach podpitych gości, Gus prowadzi budę z podłymi hamburgerami i dorabia na zakładach, podszyty tchórzem bukmacher Cobby radzi sobie pośrednicząc w szemranych pożyczkach, a były włoski kasiarz Louis po ślubie ustatkował się całkowicie i nawet nie parkuje na zakazie. Do tego adwokat Emmerich, zaślepiony przez pychę, chciwość i młodą, głupawą kochankę (w filmie tą rolą debiutowała Marilyn Monroe), oraz detektyw Brannom – figura śliska i antypatyczna. Wszyscy oni wiążą ze skokiem wielkie nadzieje: Louis myśli o zapewnieniu przyszłości synkowi, starzejący się Riemenschneider chciałby spokojnie i dostatnio dożyć swoich dni w Meksyku, Emmerich pragnie uwolnić się od nudnej żony i infantylnej kochanki, a Dixowi marzy się powrót w rodzinne strony i "nowy początek" – aby tylko jak najdalej od tego przesiąkniętego deszczem i poczuciem beznadziei miasta.

Jednak od pierwszych stron "Asfaltowej dżungli" dominuje dławiący te nadzieje fatalizm. Niemal wszyscy bohaterowie mają w różnych chwilach opowieści złe przeczucia. Od pewnego momentu doprawdy trudno powiedzieć, że którykolwiek z nich poważnie wierzy w powodzenie operacji – raczej narasta w nich przytłaczające poczucie daremności. Tym bardziej, że w mieście robi się coraz ciaśniej, a wokół kręci się coraz więcej gliniarzy, bo nowy nadinspektor miejski Hardy musi udowodnić, że policja ma jeszcze rację bytu i nie zeświniła się doszczętnie na łapówkach i przekrętach. Ale przecież – nie sposób zrezygnować z tej ostatniej, być może, szansy na odmianę losu...

"Asfaltowa dżungla" przynosi jeden z najbardziej sugestywnych portretów miasta w literaturze popularnej. To aglomeracja skąpana w błocie tak fizycznym (niemal ciągle pada), jak i moralnym. Burnett zatarł jasne oceny moralne swoich bohaterów po to, by pioniersko sportretować ich w sposób złożony, niejednoznaczny. To odróżnia go od Chandlera, u którego walka o utrzymanie ładu moralnego stanowi główną oś twórczości. Burnetta interesuje co innego. On pochyla się nad skazanymi na nieuchronną klęskę przedstawicielami półświatka, pokazując ich z bagażem z reguły mało budujących doświadczeń i uczepionych tych ostatnich kilku marzeń, jakie im jeszcze zostały. Zaskakująca delikatność w opisie ich przeżyć kontrastuje z mrokiem świata, który ich otacza i który ich ukształtował oraz z szorstkim, lapidarnym językiem dialogów. Ta mieszanka pozwala Burnettowi nie rozczulać się nad swoimi bohaterami i uniknąć, na szczęście, sentymentalizmu. W istocie klimat jego powieści kojarzy się z egzystencjalistami w rodzaju Jeana-Paula Sartre’a. I po 60 latach od jej powstania można stwierdzić, że nie straciła wiele ze swojej intensywności.

Wyjątkowa gratka, nie tylko dla miłośników gatunku.


PS. Niestety - nie da się nie odnotować fatalnej okładki książki (wyd. Crime and Thriller, 2009), na której (również z tyłu) umieszczono zupełnie współczesny samochód, co nijak się nie ma do treści. Wydawco, why?...


[Recenzję opublikowałem również na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2082
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: