Przedstawiam
KONKURS nr 38 pt. "ŁACINA I GREKA w LITERATURZE", który przygotowała
emkawu:
Motto:
Grecja dała światu dużo arcydzieł, ale też pozostawiła taką
plagę ludzkości, pod postacią swego języka, że gdyby cholera
była wydusiła za czasów Peryklesa wszystkich Greków,
świat byłby może dziś weselszy, a ludzie zdrowsi.
Henryk Sienkiewicz
Salvete amici!
W moim konkursie spodziewaliście się zapewne Homera, Platona i mnóstwa innych starożytnych autorów. No i są, tylko, by tak rzec, nieosobiście. :-)
Większość dusiołków to utwory z XX wieku, przeważają pozycje znane, lubiane i z mnóstwem ocen. Myślę, że będziecie zaskoczeni jak często w popularnych książkach poukrywali się moi Ulubieni Starożytni.
Przyznam, że jest też parę trudnych passusów. Wybrałam je aby odrobinę wypromować kilka książek, które uważam za godne przeczytania.
REGULAMIN
1. Jak zwykle za każdy odgadnięty passus można otrzymać dwa punkty – po jednym za autora i tytuł.
2.
Korzystanie z Google’a jest surowo zabronione.
3. Do książek papierowych i elektronicznych, własnych i cudzych, księgarnianych i bibliotecznych można zaglądać do woli
4. Po długim namyśle dopuszczam podpowiedzi na forum,
z dwoma wyjątkami:
4/a. Zabronione są podpowiedzi z gatunku czytałaś(łeś)/nie czytałaś(łeś)
4/b. oraz podpowiedzi odnoszące się bezpośrednio do nazwiska autora i tytułu książki – innymi słowy, podpowiedzi umożliwiające zgadnięcie książki o której się nigdy wcześniej nie słyszało.
5. Zachęcam do sięgania po wszystkich wymienionych niżej autorów i dzieła oraz do samodzielnego tłumaczenia pojawiających się tu i ówdzie sentencji – rezultatami można, a nawet należy pochwalić się na forum. Pewne kłopoty sprawiać może dialog z passusu 14 – w razie czego przetłumaczę go sama.
6. Odpowiedzi podpisane nickiem z BiblioNETki proszę przysyłać na adres:
[...] do godziny 24:00 12 marca.
Powodzenia i dobrej zabawy!
Pamiętajcie: pathemata mathemata!
UWAGA!
Odpowiedzi nie zamieszczamy na Forum!
FRAGMENTY KONKURSOWE
1. Niektórym języki klasyczne towarzyszą od urodzenia:
Do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego język grecki, gdy uczyłem się go w dzieciństwie, budził we mnie tak wielką odrazę. Lubiłem lekcje łacińskie – nie te początkowe, lecz lekcje poświęcone studiowaniu literatury. Początkowe lekcje, podczas których uczyłem się czytać, pisać i liczyć, wcale nie mniejszą były dla mnie udręką niż wszystkie godziny greckie.
Z czego to wynikało? Oczywiście z grzechu i głupoty. Ciałem byłem, wiatrem, który gna gdzieś, a nie wraca.
(...) Sama trudność języka obcego skrapiała żółcią wszystkie greckie uroki bajecznych opowieści. Przedtem nie znałem żadnych słów greckich. Groźbami, karami zmuszano mnie do ich poznawania. To prawda, że i łaciny nie rozumiałem, gdy byłem niemowlęciem. Ale nauczyłem się jej po prostu słuchając, bez lęku i batów, gdy piastunki mnie pieściły, gdy wszyscy śmiali się do mnie i wesoło się ze mną bawili.
2. Inni muszą je z mozołem wkuwać w szkole…
Ani jeden z uczniów nie był w stanie wyłuszczyć treści "Iliady" ani objaśnić jakie właściwie przygody wykuwa na pamięć po grecku całymi rozdziałami. Nikt go zresztą o to nie pytał. Czytanie "Iliady" w oryginale oznaczało (…) przyswojenie sobie wielkiego mnóstwa słów greckich i form gramatycznych, a zarazem łupanie całych stronic na pamięć.
Rosjanin wykładający język grecki był z zamiłowania archeologiem slawistą. Homera objaśniał z musu, jako urzędnik takiej a takiej rangi delegowany przez rząd do pompowania takiej a takiej ilości kubłów greczyzny.
3. …i poza szkołą
- Jakże wasze studia?
- Dość dobrze. Dziś wieczór pożegnamy Wergiliusza. Pozostało nam wszystkiego dwadzieścia wierszy do końca; potem nie zajrzymy do książki aż do września.
- Czy myślisz, że uda ci się wstąpić na uniwersytet?
- Nie wiem – X marząco patrzała w dal na opalowy horyzont. – Wzrok M. nigdy już się nie poprawi, chociaż i tak jesteśmy wdzięczne niebu, że się nie pogorszył. A mamy przecież pod opieką bliźnięta.
-
4. Nauka miewa nieprzewidziane skutki:
X. miała 14 lat, kiedy wstąpiła do gimnazjum. Rodzice zawsze uważali ją za skarb, ale wraz z wniknięciem w tajniki algebry i łaciny X. sięgnęła obłoków, na które ojciec i matka nie mogli już za nią podążyć. Utracili ją. Czuli, że została przeniesiona do wyższych sfer.
Nauczyciel łaciny był bladym, skupionym młodzieńcem, któremu nie powiodły się studia w szkole teologicznej, ale który miał dostateczne wykształcenie, by wykładać nieuniknioną gramatykę, Cezara i Cycerona. Ten cichy, młody człowiek wziął sobie swoje niepowodzenie mocno do serca. W głębi duszy mniemał, że Bóg go odtrącił, i nie bez racji.
Od pewnego czasu zauważono, że w Ygreku zapłonął jakiś ogień i że w oczach jarzy mu się dziwna moc. Nigdy nie widywano go z X. i nikt nawet nie przypuszczał, że coś ich może łączyć.
Y. stał się mężczyzną. Chodził sprężystym krokiem i podśpiewywał sobie pod nosem.
5. Czytamy Liwiusza
mój ojciec i ja za nim
czytaliśmy Liwiusza przeciw Liwiuszowi
pilnie badając to co jest pod freskiem
dlatego nie budził w nas echa teatralny gest Scewoli
krzyk centurionów tryumfalne pochody
a skłonni byliśmy wzruszać się klęską
Samnitów Gallów czy Etrusków
liczyliśmy mnogie imiona ludów startych rzez Rzymian na proch
pochowanych bez chwały które dla Liwiusza
niegodne były nawet zmarszczki stylu
6. i… Liwiusza
-
Salvete, discipuli.
- Salve magistra.
Dała znak, żebyśmy siedli i weszła na katedrę. Odłożywszy wszystko, wyjęła z teczki okulary i nie wkładając ich, rozejrzała się po sali.
Tekst, który zadałam na ostatniej lekcji – przeszła od razu do rzeczy – pochodzi z Liwiusza. – Odwróciła się i napisała starannie na tablicy: „Ab urbe condita – Od założenia miasta.” Historia ta wydarzyła się dwa tysiące czterysta pięćdziesiąt siedem lat temu – odłożyła kredę. – A jednak dylemat „dobro publiczne czy osobiste?” nadal jest aktualny. Po tym, co przeżyli wasi starsi braci i siostry walczący w Powstaniu Warszawskim, bohater Liwiusza powinien być wam szczególnie bliski.
(…)
-
Hoc tibi iuventus Romana indicimus bellum – przeczytał Marek. – „To my, młodzież rzymska wypowiadamy ci wojnę.”
Powoli uniosłem głowę. Oczy wszystkich wlepione były w nauczycielkę. Wciąż stała.
-
Cum rex simul ira incensus…- przeczytała początek kolejnego zdania i spojrzała z uśmiechem na Owadowicza.
Wstał i odrzuciwszy włosy spadające na wysokie czoło zaczął cicho:
- „Król, rozgniewany i przerażony zagroził Muciusowi torturami, jeśli nie wyjawi wszystkiego.”
Modulując głos, Owadowicz zwrócił się do Porsenny:
- „Robię to dla ciebie, abyś pojął, jak niską cenę ma ciało dla tych, którzy szukają chwały” – i wzorem Muciusa, który po tych słowach włożył prawą rękę do ognia zapalonego na ofiarę, wyciągnął przed siebie ramię z zaciśniętą pięścią.
(…)
Opowiadając, jak Porsenna zawarł pokój z Rzymem, a Mucius otrzymał przydomek Scaevoli (mańkuta), Łacinniczka otworzyła dziennik, wyjęła z torebki wieczne pióro i włożyła okulary.
Dlaczego wciąż rozumiemy Liwiusza? – zapytała cicho. – Czy zmieniliśmy się tak mało?
7. Cierpliwy uczeń zostanie w końcu nagrodzony
Uczysz się, wkuwasz, terra, terrae,
A potem: amo, amas, amat,
I fero, tuli, latum, ferre...
Jaka to męka! co za dramat!
A ile ut’ów! jakie cum’y
Supiny, groźne gerundivy!
I dręczą cię wyjątków tłumy,
I strasznie jesteś nieszczęśliwy!...
Aż nagle... nagle wszystko umiesz,
Już krąży w twojej krwi łacina
I dumny jesteś, że rozumiesz:
"Quousque tandem, Catilina?..."
8. Na zakończenie nauki czeka nas mały egzamin:
E: Nominativo: hic, haec, hoc. A jak pędzie accusativo?
W: Accusativo? Eee… hinc.
E: Pynajmniej nie hinc, ale, wręcz przeciwnie, hunc. Accusativo: hunc, hanc, hoc. A jak pędzie vocativo, wołacz?
W: Wołacz? Nie wiem, ale na pewno zaczyna się od dużego „O” a na końcu ma wykrzyknik.
E: Otóż nie, mój chłopcze, przypomnij sopie tapelę deklinacji: wołacz zaimka hic, haec, hoc to w tapeli deklinacji, wręcz przeciwnie, pozioma kreska.
Pani C.: Pozioma kreska, kto by pomyślał! Ile to uczoności takie dziecko musi spamiętać!
E: Nie pleć pstur, kopieto.
Pani P.: Cicho, cicho.
E: A jak pędzie genitivo?
W: Huius.
Pani C.:Takich wyrazów nigdy nie używaj, chłopcze! Czego też w tych szkołach dzisiaj uczą!
E: Przymknij dzióp, kopieto! – Ale huius to jaki rodzaj?
W: Męski.
Pani C. Przecież, że nie kobiecy! Miejcież wy litość nad dzieckiem: nie dość, że musi znać na pamięć wszystkie Chinki, Hanki i hocki-klocki, to jeszcze ma się w tym wieku wyznawać na sprawach męsko-damskich? I kto go tego uczy – ksiądz! Wstyd!
9. Kiedy wreszcie opanujemy oba języki, możemy swobodnie przechodzić z jednego w drugi:
Rzeczywiście, X szybko przerzucił stronice i dotarł do tekstu greckiego. Zobaczyłem od razu, że karty były z materii odmiennej i miększej; pierwsza prawie wyrwana, część marginesu wystrzępiona, usiana bladymi plamami, jakie zazwyczaj upływ czasu i wilgoć odciskają i w innych księgach. X przeczytał pierwsze linijki, najpierw po grecku, następnie przekładając na łacinę i ciągnąc już w tym języku, tak że nawet ja mogłem się dowiedzieć, jaki jest początek zgubnej księgi.
10. Ale właściwie po co?
- (…) nie będziesz chyba na tyle nierozsądny, by zabierać się do nauki łaciny?
- Ale łacina to nie tylko kultura – przerwała R. – stanowi ona podstawowe wyposażenie umysłu.
- No i co, czy zamierzasz się jej uczyć? – nastawał O.
M. był srodze zakłopotany. Wiedział, że R. z niecierpliwością oczekuje jego odpowiedzi.
- Obawiam się, że nie będę miał na to czasu – odparł wreszcie. – Chciałbym wprawdzie, ale nie podołam.
- A widzicie? M. nie szuka kultury – ucieszył się O. – on chce dojść do czegoś, chce coś zdziałać.
- Ale przecież łacina jest ćwiczeniem umysłowym. Wyrabia dyscyplinę myślenia. Kształtuje umysły. – R. spoglądała wyczekująco na M. (…)
- Powinnaś zostawić M. w spokoju, R. On sam doskonale wie, czego mu potrzeba. Spójrz tylko, co dotąd osiągnął.
11. Może po to, by nie najeść się wstydu w dorosłym życiu?
Kłótnie ich były krótkie, bo nie można się było długo sprzeczać z Y, który nie zwracał uwagi na ostre słowa i czekał tylko sposobności, aby ukłuć w nieosłonięte miejsce. To ona wykłócała się o wszystko – nie Y. On zadowalał się wypowiadaniem niedwuznacznej opinii o niej, o jej postępkach o jej domu i nowych znajomych. A niektóre z jego opinii były takie, że nie mogła ich ignorować ani obrócić w żart.
Kiedy na przykład postanowiła zmienić szyld […] na bardziej efektowny, poprosiła go, aby obmyślił nazwę, której częścią byłoby słowo emptorium. Y. poddał projekt "Caveat emptorium" zapewniając ją, że będzie to nazwa bardzo stosowna dla rodzaju towarów sprzedawanych w sklepie. X. uważała, że nazwa brzmi bardzo imponująco, i kazała nawet wymalować szyld, gdy A., bardzo zakłopotany, przetłumaczył jej, co te słowa znaczą. Y. wyśmiewał się tylko z jej wściekłości.
12. Niektórzy mają bardziej wzniosłe cele
Opuściwszy gimnazjum z początkiem bieżącego stulecia, poświęciłem się bez wahania studium języków klasycznych, w których już jako uczeń odznaczałem się w pewnym stopniu i zgłębiałem je na uniwersytetach w Giessen, Jenie, Lipsku, a w latach 1904 do 1905 w Halle, w tym samym więc i nieprzypadkowo w tym samym czasie gdy i L. tam studiował.
Tu, jak nieraz już, nie mogę się powstrzymać, aby mimochodem nie napawać się wewnętrznym i niemal tajemniczym związkiem pomiędzy upodobaniem filologii starożytnej a żywym i pełnym miłości zmysłem piękna i godności rozumu ludzkiego - związkiem, który już choćby w tym się wyraża, że świat języków klasycznych określa się jako „humaniora”, nadto zaś w tym jeszcze, że duchowa synteza językowych i humanistycznych pasji zostaje ukoronowana ideą wychowania i powołanie wychowawcy młodzieży wynika niemal samo przez się z powołania uczonego-lingwisty (...) Wydaje mi się również, że owa inna, może tkliwsza, lecz cudownie nieartykułowana mowa dźwięków (jeśli wolno tak określić muzykę) nie jest włączona w pedagogiczno-ludzką sferę, mimo iż wiem doskonale, że odegrała służebną rolę w wychowaniu greckim i w ogóle w życiu publicznym polis.
13. Można też błysnąć sentencją
– Chcę zadać jedno pytanie autorce wypracowania.
- To zadaj, s’il te plait, byleby tylko do rzeczy – nie dawała chwili wytchnienia.
-
Je ferai de mon mieux. – odrzekłem z zimną uprzejmością, po czym zwróciłem się do Agnieszki Wąsik: - Jak rozumiesz łacińską sentencję której użyłaś jako motto w swoim wypracowaniu?
-
D’accord, ca peut aller. – uznała moje pytanie X i rzekła do Agnieszki: - Proszę, wyjaśnij mu to.
-
Par les aspirations… par les esperances aux toples – wyrecytował bez zająknienia Agnieszka podnosząc się z miejsca.
- Bon – skwitowała, jak zwykle, jej odpowiedź X i znów zwróciła się do mnie: - No, zadowolony?
-
Oui, ca confirme bien – stwierdziłem ironicznie – słuszność moich przypuszczeń – i zabrałem się do siadania.
-
Attends! – wstrzymała mój ruch. – Co chcesz przez to powiedzieć? Coś takiego przypuszczał?
- Że ona po prostu nie wie, co znaczy ta sentencja. "Aspera" po łacinie nie znaczy "aspiracje"
et encore moins "esperances", mais… - utknąłem niespodziewanie, nie mogąc sobie przypomnieć jak jest „cierń” po francusku.
14. Nastraszyć służącą.
Wojcieszka zastukała do drzwi
-
Eiselthe, hostis kan ei.
Babina cofnęła się.
- Laboga, a to ci po jakiemu?
(…)
X zagadał znów po grecku:
-
Ti bulei, o daimon lasje?
Wojcieszka niespokojnie zamrugała powiekami.
- Niby jak?
X powtórzył.
-
Ti bulei, o daimon lasje?
- Ady niechze wasza mość idą już spać. Juz po północku. Jejmość pani przebudzili się i powiadają…
-
Dei moi eti stigme egregorseos.
- Nie zadne eos beos, jeno juz kury na północek piały. Jakze to, cała świeca spalona… I jejmość pani powiadają…
-
Apelthe en eirene, dzoon trichoton!
Wojcieszka trochę się przestraszyła, czy aby Iksikowi od tego pisania w głowie się nie przeinaczyło.
(…)
-Jakiesi takie gadali… No, bo jak powiadają: pater, dominus, jak pleban przy ołtarzu, to wiadomo – po łacinie. Ale tera to takie eos beos… Moge to pojąć?
15. Walczyć o własne „ja”
To jest prawdziwa bitwa, chłopcy – krzyknął.- To wojna! Wasze młode dusze pełne są buntu i krytycyzmu. Albo poddacie się teraz woli akademickiego "hoi polli" i wasz owoc obumrze, zanim urodzi się wino, albo… zwycięży w was indywidualność.
16. Mniej lub bardziej skutecznie szukać ukojenia
Gdy nie szło mu poprawianie klasówek, w akcie rozpaczy sięgał po Platona, którego wciąż miał nadzieję tłumaczyć lepiej, niż to zrobił Witwicki. Wydawało mu się nawet, że to był jego prawdziwy język – te piękne, dźwięczne słowa greki, które przypominały mu harmonijne, geometryczne figury. Zamieniał je na polskie, już nie tak kształtne, bo wieloznaczne, pełne przedrostków, które nieoczekiwanie zmieniały cały sens. Bóg, jeżeli istniał, musiał mówić po grecku.
(…)
Znał Platona prawie na pamięć, ale jakoś nigdy nie zauważył jednego fragmentu. W ósmej księdze „Państwa” jest pewne zdanie, które nagle odkrył i które go poraziło. Zamarł, gdy je przeczytał i pojął jego sens: „Kto skosztował ludzkich wnętrzności, ten musi stać się wilkiem.” Tak, właśnie tak było napisane.
17. Niestety, po zakończeniu edukacji niejeden pilny uczeń wszystko zapomniał…
i jako tako, raczej źle
znał z Eneidy linie dwie.
(…)
Nie z tych, co czcią dla słów goreją,
nad życie ceniąc dźwięków ład
nie umiał jambów od chorejów
odróżnić mimo dobrych rad.
Ganił Homera, Teokryta
Adama Smitha za to czytał.
18. A jeśli nawet pamiętamy, czego się nauczyliśmy, nie zawsze nas to cieszy.
Znużona ludźmi, a nierzadko i sobą, sięgała po książki, niegdyś tak ukochane, wysmarowane po brzegach nie zawsze czystymi rękami dziewczynki – dawnej, bardzo dawnej Amalasunty, która czytając zagłębiała powalane atramentem palce w jasne jak srebro włosy. Wergiliusz… Tacyt… Propercjusz… Te same litery, ale gdzie w nich ogień, marzenie i płacz, i uśmiech? Książki, widać, starzeją się dla nas także. A zachwycać się samym tętentem heksametru? – "Quadrupedante putrem sonitu quatit ungula campum…" ? Kiedyś i ona uważała to za jakiś szczyt, za jakiś cel. Lecz rozwiał się niepostrzeżenie, jak rozwiewają się chmury, które wydawały się górskim łańcuchem.
19. Jednak łacina i greka mogą być wiernymi towarzyszkami przez całe życie
Dawno tu nie był. Czy to możliwe? Aż osiem lat? "Ależ tak - myślał, człapiąc powoli od bramy do schodów przy głównym wejściu. - Zwolnili mnie w pierwszym roku stanu wojennego. Osiem lat".
Krzywda była tak wielka, żal tak silny, że nigdy potem nie mógł się zdobyć na przyjście tutaj. Zresztą, nie było po co. Ścisnęło go w gardle, kiedy po wejściu na schody zatrzymał się przed wielkimi czarnymi drzwiami i dotknął klamki kutej w kształt liścia akantu. Jak zwykle, klamka stawiła opór - trzeba było mocno ją przycisnąć w dół, a potem pociągnąć ku sobie.
W głównym hallu było pusto, trwała lekcja, ale on i tak słyszał setki, setki młodych głosów, które rozbrzmiewały tu latami.
(…)
Minął klasę, z której dochodziło zbiorowe skandowanie:
- Exegi monumentum aere perennius... - powtarzały młode głosy zawsze tym samym zaśpiewem, jak za jego młodości i jak w wiele lat potem.
20. Aż po życia kres
– Umieram – rzekł Y ściskając mu dłoń. – Módl się.
- Gdyby pan chciał duchownego… - powiedział lekarz.
Y. przecząco potrząsnął głową i z jeszcze większym naciskiem zwrócił się do X-a:
- Módl się.
Wśród szlochów i łez X. modlił się z całej mocy za tę duszę, która odchodziła, a która zdawała się wyzierać z takim bezbrzeżnym żalem z tych wielkich, smutnych błękitnych oczu.
Gdy modlitwa X-a ucichła, Y. ujął go za rękę i patrzył nań z powagą, ale w milczeniu. Potem zamknął oczy, lecz nie rozluźnił uścisku dłoni. Albowiem u bram wieczności ręka czarna i ręka biała obejmują się z jednaką siłą. Głosem przerywanym konający wyszeptał do siebie:
Recordare, Jesu pie
……………………………………
Ne me perdas – illa die
Quaerens me – sedisti lassus.
================================
Dodane 21 kwietnia 2011:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:
Rozwiązanie konkursu