Właśnie przeczytałam, to było drugie podejście. Już za pierwszym wiedziałam, że skończę, ale jakoś musiałam się "dostroić" do tej powieści.
Byłam pod olbrzymim wrażeniem niezwykle plastycznych opisów. Niesamowite opisy twarzy Czyścicieli, spadającej kropli czy topniejącej świecy - niby nic, ale to się wyczuwało, widziało, smakowało, wszystkie zmysły zostały uruchomione!
Świat jest szary. Przygniatająco szary szarością kamienia zamku, Góry, kurzu. Szare są ubiory, twarze, szarawa trawa, woda i drzewa. Ludzie żyją w cieniu. Chorobliwie bladzi i szarzy. Próby wrzucenia elementów innego koloru - purpury, czerni, zieleni tylko potęgują ową wszechobecną szarość.
Jest szaro, wilgotno i zimno. I nawet wypucowane jabłka lśniące w słońcu tego nie zmienią.
Szary zamek jest olbrzymi. Od wieków przyklejano do niego nowe skrzydła, nowe dobudówki, które teraz zszarzały, zawilgotniały, zniszczały, odpada z nich tynk, w komnatach tworzą się kałuże lub sufit wybrzusza niemal do podłogi. Przegniłe podłogi, zapajęczone belki, migotliwe światło świec, gdyż bluszcz zarósł okna.
Mieszkańcy zamku zdają się nie dostrzegać tego powolnego umierania, zamek stoi i będzie stał po wsze czasy, gdyż tego wymaga rytuał.
Rytuał rządzi. Rytuał sprawia, że ludzie są ślepi, niemi, bezrozumni, odarci z jakichkolwiek prób kreatywności. Rytuał doprowadzony jest do absurdu sprawia, że jego niewolnicy wykonują codziennie setki bezsensownych czynności.
W to wszystko wpada Steerpike - siedemnastoletni kuchcik, który buntuje się przeciw owym odwiecznym schematom. Nie chce być kuchcikiem, chce być kimś więcej. I zamierzenia te realizuje z - często przerażającą - konsekwencją. Ta postać ubarwia powieść, to ona sprawiła, że czytałam z wypiekami na twarzy i przygryzając palce.
Wszelkie postaci są bardzo jaskrawo, niemal karykaturalnie scharakteryzowane. Łatwo sobie wyobrazić pomarszczoną nianię, wzdychającą i łkającą. Doktor, który nie wie nigdy, co powiedzieć, jak się zachować, więc tonie we własnych zdaniach przerywanych próbami obrócenia wszystko co mówi w żart. Intrygowała mnie hrabina, o której chyba napisano najmniej, jako że sama odsunęła się od życia, kochając jedynie koty i ptaki.
Fascynacja trwała do ostatniej strony. Ale nie wiem, czy odważę się sięgnąć po następne tomy.
Tytus Groan (
Peake Mervyn Laurence)
.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.