Dodany: 11.02.2007 19:11|Autor: Moavija

Więzienie dżumy


W życiu wiele zdarzyć się może. Nie napiszę, że wszystko, bo tego nie wiem. Spotykają nas przyjemne rzeczy, jak i te mniej dobre, a czasami wręcz tragiczne. Książka Camusa porusza jak najbardziej ten drugi aspekt. Jest tu mowa o tragedii, która dosięgła „współobywateli” miasta Oran. I najważniejsze jest nie to, że epidemia dżumy zabija każdego dnia mnóstwo osób, ale to, jak wygląda życie w społeczeństwie w tak trudnych okolicznościach.

Jest to oczywiście powieść paraboliczna, czyli nie można się skupić jedynie na epidemii, jej przyczynach i skutkach, ale na tak zwanym „drugim dnie”. Można powiedzieć, że nawiązuje ona do sytuacji z wojny, gdy ludzie uwięzieni są przez okupanta. Tutaj rolę okupanta pełni dżuma. Dżuma może być również metaforą po prostu czegoś okropnego, złego, nieprzewidywalnego, co może spotkać ludzkość lub konkretną jednostkę. Jednak autor opisuje tu współżycie ogółu mieszkańców miasta i charakteryzuje ich na podstawie kilku kluczowych bohaterów.

Mnie najbardziej zaintrygowała postać Cottarda, osoby, która była zadowolona z rozprzestrzeniania się choroby. Bohater ten miał coś na sumieniu i obawiał się kary za swoje czyny. Groziło mu prawdopodobnie więzienie. Po wybuchu dżumy wszyscy znaleźli się w więzieniu, którego granice wyznaczały mury miasta. Był on zadowolony, bo nie stał się jedynym uwięzionym. Tak jest również w życiu. Nie lubimy być jedynymi, którzy dźwigają ciężar. Jest nam łatwiej, gdy komuś obok również nie jest łatwo. Nie lubimy sami topić się w nieszczęściu.

W książce tej odnajdujemy też wiele mądrych sentencji, które może i nie są w jakiś sposób odkrywcze, ale nie można zarzucić im banalności i patosu, który cechuje (moim skromnym zdaniem) prozę Paulo Coelho.

„Jedyny sposób, żeby ludzie byli razem, to zesłać im dżumę”* – te słowa ilustrują po części sytuacje przedstawione w utworze. Obywatele miasta stali się nagle więźniami dżumy. Nie wiedzą, kto z nich będzie jej kolejną ofiarą. Nie wybiegają w przyszłość. Żyją swą tragiczną teraźniejszością. Epidemia ich łączy, mają podobne odczucia, obawy, żale. Teraz naprawdę się rozumieją. Rozumieją się bez słów, bo rozmawianie o tym nie jest dla nich najważniejsze.

Uważam, iż jest to powieść bardzo dobra. Czytałam ją z zapartym tchem, choć momentami stawała się przewidywalna. W mojej wypowiedzi nie poruszyłam oczywiście wszystkich jej problemów, a można wydobyć z niej na pewno i „trzecie dno”. Polecam „Dżumę” każdemu, bo warto ją poznać. Naprawdę!


---
* Albert Camus, "Dżuma", przeł. Joanna Guze, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2005, str. 128.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 51362
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: