Dodany: 30.12.2010 16:55|Autor: trixy

Nudź się, nudź się, nudź się, czytelniku


O książce „Jedz, módl się, kochaj” już dawno było głośno, więc kiedy przypadkiem wpadła w moje ręce, postanowiłam już jej nie wypuszczać do czasu, aż ją przeczytam. Wymagało to ode mnie nie lada wysiłku, gdyż po przeczytaniu kilku pierwszych rozdziałów najchętniej porzuciłabym ją w kącie i już do niej nie wracała. Potem wcale nie było lepiej, ale dobrnęłam do końca, czego w sumie nikomu nie życzę.

Książka jest po prostu nudna. Autorka na prawie 500 stronach opisuje swoją roczną podróż, w którą wybrała się, żeby odzyskać równowagę po ciężkim rozwodzie i próbach poszukiwania wszystkiego. Miejsca, które w tym czasie odwiedziła to Włochy, Indie oraz Indonezja. Italię wybrała, ponieważ zawsze chciała nauczyć się języka włoskiego oraz ponieważ, według niej, Włosi najlepiej ze wszystkich narodów potrafią czerpać z życia przyjemność. W Indiach spędziła kolejne cztery miesiące, gdyż tam znajduje się „ośrodek”, w którym „duchowa nauczycielka” autorki pomaga ludziom odnaleźć równowagę. Natomiast ostatnie miesiące Elizabeth Gilbert spędziła w Indonezji za sprawą starego szamana, który kilka lat wcześniej przepowiedział jej, że wróci na Bali i będzie jego uczennicą.

Oprócz tego, że „Jedz, módl się, kochaj” jest lekturą nudną, należy również przyznać, że jest to książka nierówna. Część traktująca o Italii jest może nawet momentami interesująca, zwłaszcza dla smakoszy włoskiej kuchni. Poza tym ewentualnie można uwierzyć, że pobyt tam był dla autorki przyjemnie pożyteczny. Natomiast opis jej wizyty w Indiach w ogóle mnie nie przekonuje. Trochę lepiej wypada Indonezja. Prawdopodobnie ze względu na koloryt drugoplanowych postaci. Mimo tego odpowiedź pytanie, dlaczego „Jedz, módl się, kochaj” zostało sprzedane w siedmiu milionach egzemplarzy i stało się bestsellerem, jest dla mnie zagadką.

Książka ta, według mnie, ani nie bawi, ani też nie spełnia funkcji poznawczej, gdyż jedyne, co mnie zaintrygowało i zostało w pamięci to pochodzenie włoskiego słowa "ciao". Jest to skrót od używanego przez średniowiecznych Wenecjan przyjacielskiego pozdrowienia, które tłumaczy się jako „Jestem Twoim niewolnikiem”. Poza tym, dzięki tej książce sprawdziłam nareszcie, jak działa na kota waleriana ;). Tyle, jeśli chodzi o korzyści z lektury, dlatego nie polecam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4803
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: modelinkam 30.12.2010 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: O książce „Jedz, módl się... | trixy
Mam podobne odczucia. Przez pierwsze rozdziały książki z trudem przebrnęłam,walcząc z uczuciem ogromnej niechęci do głównej bohaterki. Potem było nieco lepiej, najciekawiej w indonezyjskiej części książki, którą czyta się już lekko- ot, taki optymistyczny romansik z happy endem.
PS. Film dużo gorszy od książki- usnęłysmy z koleżankami w kinie.
Użytkownik: embar 21.08.2011 17:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam podobne odczucia. Prz... | modelinkam
Prawdziwy dramat.
Autorka nie ma krzty dystansu do własnych Spirytualnych Poszukiwań BOGA. Albo innego ABSOLUTU. Jest w tym jakaś odrobina autentyczności ale starannie ukryta pod typowo amerykańską analizą Uczuć, jaką nam serwują programy Discovery o osobach, które Dokładnie Pamiętają Co Czuły Spadając z Drzewa.
Kilka fragmentów było wręcz dowodem na to, jak mocno wiatr hula autorce między uszami (patrz: opis wysokiej przystosowalności turystycznej- a dokładnie wzmianka o przyjaźni z serbskim zbrodniarzem wojennym).
Zdumiałam się pochodzeniem autorki- farma- wydaje się, że jej sposób widzenia to ostatnie piętro ekskluzywnego apartamentowca na Manhattanie.
No i ten aśram dla znudzonych bogaczy.
Łech ... już nie mogę doczekać się drugiej części :)
Użytkownik: kurak1986 06.03.2016 11:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam podobne odczucia. Prz... | modelinkam
Ja właśnie dzisiaj skończyłam czytać tą książkę. Miałam bardzo podobne odczucia. Brakowało mi tam smaków, kolorów i jakieś głębi w postaciach. Jedynie przez Indonezję dało się w miarę przebrnąć.
Użytkownik: embar 21.08.2011 17:23 napisał(a):
Odpowiedź na: O książce „Jedz, módl się... | trixy
Owszem- pochodzenie nowożytnego włoskiego- kształcące :)
Użytkownik: embar 24.08.2011 13:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Owszem- pochodzenie nowoż... | embar
Przypomniałam sobie co jest świetne na odtrutkę po tym czymś- Helen Fielding i jej "Potęga sławy"- szczególnie aktualna w obliczu obecnej klęski żywiołowej a Afryce. Oto jak się odnajduje sens życia.
Użytkownik: Sluchainaya 03.09.2018 10:26 napisał(a):
Odpowiedź na: O książce „Jedz, módl się... | trixy
Mam podobne odczucia. Książka mnie znudziła i właściwie sama nie wiem dlaczego ją skończyłam. Miałam nadzieję na coś oszałamiającego? Uznałam, że skoro jest taka popularna to muszę ją skończyć? Nie wiem...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: