Dodany: 08.12.2010 18:37|Autor: zsiaduemleko

O tym, jak chłopiec kometą kręcił


Po "Malowanego ptaka" sięgnąłem w ramach wprawy przed zachwalanym "Good night, Dżerzi", którego mam szczery zamiar niedługo przeczytać. Przejrzałem wszystkie znane mi księgarnie (tradycyjne oraz internetowe) i wszędzie "Malowany ptak" figuruje w sąsiedztwie etykiety "produkt niedostępny". Niby taki kult, kontrowersja, oburzający obraz antysemityzmu polskiej wsi i w ogóle, a tymczasem nikt go nie drukuje. Nic to, uśmiechnąłem się do Siostry, ta zdmuchnęła kurz ze swojego egzemplarza i wrzuciła do mojego plecaka.

Jerzy Kosiński, emigrant i niezły ściemniacz, który swój życiorys omotał mitami na tyle, że chyba sam się w nim pogubił. Człowiek autokreacji, z twarzy podobny do porucznika Columbo, ale najwyraźniej nie do końca normalny (tak, wiem, "normalność" to pojęcie względne). Zarzucano mu nawet, że nie jest autorem "Malowanego ptaka", napisanego po angielsku, kiedy podobno nie znał jeszcze języka tak biegle, by móc tego dokonać. Jego debiut literacki odbierano jako wstrząsający dokument autobiograficzny, ale zaraz obok funkcjonowało przekonanie, że to czysta fikcja literacka. I choć należałoby się skłaniać ku tej drugiej wersji (Jurek dzieciństwo i okupację spędził z rodzicami), to sam autor nigdy się nie ustosunkował do tych opinii, nie potwierdzał, nie zaprzeczał i pogrążał się coraz głębiej w mrocznej mistyfikacji osnuwającej jego życie. Życie, którego linia dramatycznie dobiegła końca w maju 1991 roku, kiedy to Kosiński popełnił rytualne samobójstwo (combo: środki nasenne + alkohol + wanna + foliowy worek na głowie), pozostawiając kontrowersje otaczające jego barwną postać bez rozwiązania. Wszystkie te sporne fakty i manipulacje miały najwyraźniej coś ukryć. Coś, czego Kosiński się obawiał bądź wstydził, bo trudno sobie wyobrazić, że robił to jedynie dla zabawy i z tendencji do autodestrukcji, która jednego z najbardziej znanych na świecie polskich pisarzy zepchnęła na dno bez szans na odbicie.

Przejdźmy jednak do lektury, aby przekonać się, czy poza otoczką kontrowersji ma w sobie coś, co przyciągnie czytelnika. Narrację Kosiński powierzył kilkuletniemu chłopcu, czy Żydowi, czy Cyganowi, to ma już mniejsze znaczenie, bo jedni nie mieli wcale lżej od drugich w okresie, kiedy toczy się akcja książki. A ta obejmuje czas okupacji Polski przez hitlerowskie Niemcy, kiedy to rodzice chłopca postanawiają oddać go pod opiekę pewnej chłopskiej rodziny, odizolowanej od świata, by zaoszczędzić mu przykrych doświadczeń związanych z prześladowaniami. Oj, jak bardzo się pomylili. Pomyli się też ten, kto spodziewa się kolejnej książki opowiadającej o nękanej przez nazistów jednostce bądź ludności. To nie aryjscy wojownicy są tutaj głównym złem, a zacofana ludność, szczelna etnicznie i niedopuszczająca w swoje kręgi czarnowłosego i ciemnookiego chłopca. Ten, błąkając się od wsi do wsi, doświadcza coraz to nowych upokorzeń, dociera do jądra zła ludzkiego i jest świadkiem pierwotnej przemocy, często podszytej seksualnym zezwierzęceniem. Autor zaszczyca nas w powieści surowymi jak tatar opisami najmroczniejszych dokonań ludzkich, przejawów zabobonności i dzikości natury człowieka. Narażony na zderzenie z tym brutalnym światem chłopiec z wrodzoną sobie naiwnością obserwuje i doświadcza wstrząsających epizodów, dzieli się swoimi nieświadomymi, czasem nawet abstrakcyjnymi oraz groteskowymi przemyśleniami i w tych mrocznych barwach poznaje świat, nie mając pojęcia, że gdzieś i kiedyś istniał inny. Miotany z miejsca na miejsce, z rąk do rąk, trafia pod skrzydła kolejnych mało sympatycznych właścicieli, którzy traktują go niczym worek ziemniaków, tyranizując, bijąc i gwałcąc. Najbardziej symbolicznym jest tutaj Lech, łowca ptaków, którego epizod wyjaśni czytelnikowi genezę tytułu powieści. Poza nim jest kilkanaście postaci, mniej lub bardziej pozbawionych skrupułów, ale niezmiennie przesądnych i zezwierzęconych w wielu aspektach. Gwarantuję, że los Głupiej Ludmiły poruszy każdego. Jednego zniesmaczy, drugiego niezdrowo podnieci, ale kim ja jestem, by to oceniać.

Powiada się, że gdyby pozbawić powieść soczystych i wstrząsających fragmentów, to niewiele by z niej zostało. Być może to prawda, ale po co takie bezsensowne założenia? Zastanawiają mnie tego rodzaju dywagacje, bo gdyby dziadek nie miał wąsów, to byłby babcią. Nie widzę nic złego w oparciu treści na bezpośredniej brutalności, jej naturze. Bo przedstawienie obrazowo scen przemocy wcale nie musi nieść przesłania i wnosić do treści czegoś wartościowego, tak samo jak sama przemoc najczęściej jest po prostu przemocą, niczym więcej, bez podtekstu. Taka, a nie inna konstrukcja zawsze do mnie przemawiała, a lektura "Malowanego ptaka" przywołała w mojej pamięci częściowo "Krwawy południk", ale przede wszystkim uwielbianą "Gdy oślica ujrzała anioła". I choć dzieło Nicka Cave'a miało w sobie pewną poetyckość narracyjną, której tutaj brak, nie sposób przeoczyć elementów jaskrawo wspólnych. Moment, w którym wskutek traumatycznych przeżyć chłopiec staje się między-powieściowym, zwierciadlanym odbiciem niemowy Euchrida doskonale to uświadamia. Jestem prawie przekonany, że Cave musiał czytać Kosińskiego i jeśli Tobie podobał się "Malowany ptak", sięgnij czym prędzej po "Oślicę...". Nie rozczarujesz się.

Mnie rozczarowało natomiast zakończenie "Malowanego ptaka". Od pewnego momentu przekaz powieści traci impet. Treść galopuje, ale mam wrażenie, że dotyka wszystkiego jedynie powierzchownie, muska. Tak jakby autor spojrzał na zegarek, stwierdził "Kurde, pora kończyć, bo na autobus nie zdążę", po czym na chybcika, ze sporymi przeskokami spłodził ostatnie rozdziały. Naciągana przez całą powieść sprężyna zła, zamiast na koniec strzelić z hukiem i wykłuć komuś boleśnie oko, robi jedynie ciche "brzdęk!" i nieco sflaczała toczy się pod regał. Szkoda, niemniej jeśli wrażliwość Ci pozwoli, zapoznaj się.



[opinię zamieściłem wcześniej na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10262
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: McAgnes 14.12.2010 12:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Po "Malowanego ptaka" się... | zsiaduemleko
Ciekawa recenzja, zwłaszcza w zestawieniu z innymi opiniami biblionetkowiczów (typu: gdybym mogła cofnąć czas i nie czytać tej książki, to chętnie skorzystałabym z takiej sposobności) - i właściwie nie wiem, czy po książkę chcę sięgnąć. A to już jakiś postęp, bo tydzień temu byłam pewna, że nie chcę.
Użytkownik: Anima 17.12.2010 13:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Po "Malowanego ptaka" się... | zsiaduemleko
Znakomita recenzja. Książkę czytałam kilka razy i nigdy nie odebrałam zakończenia z takim rozczarowaniem, o jakim piszesz. Książka poruszająca, w bolesny, okrutny wręcz sposób. Owszem, przez tydzień nie można się otrząsnąć z ponurych myśli wywołanych lekturą, ale mimo wszystko, a może dlatego, warto przeczytać.
Użytkownik: Fiona54 17.12.2010 14:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Po "Malowanego ptaka" się... | zsiaduemleko
Zgadzam się z Tobą, Kosiński w "Malowanym ptaku" dotknął jądra zła, ale cała opowieść jest, w moim odczuciu, metaforą losu człowieka narażonego na zło tkwiące w każdym z nas. Za Dostojewskim powtarza, że człowiek jest zły i jeśli tylko może skrzywdzić innego człowieka, zrobi to na pewno. Jeśli interesuje Cię opowieść żydowskiego dziecka o jego przeżyciach z czasów wojny polecam Wilhelma Dichtera "Koń Pana Boga". To opowieść bardziej realistyczna niż Kosińskiego, ale przez to nie mniej wstrząsająca.
Użytkownik: nightmara 06.01.2011 12:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Po "Malowanego ptaka" się... | zsiaduemleko
"Malowany Ptak" to książka którą przeczytałam w niecałe 3 godziny. Byłam zszokowana, od razu poleciłam tą książke znajomym.
Niestety potem przeczytałam biografie Kosińskiego... I z moich odczuć nie pozostało prawie nic ;)

Ogólnie fabuła jest genialna, chociaż (jak wsponiane jest w recenzji) zakończenie nie jest powalające. Warto przeczytać, nie zagłębiając się w życie autora.
Użytkownik: marszalkowski 25.01.2011 23:30 napisał(a):
Odpowiedź na: "Malowany Ptak" to książk... | nightmara
Dla mnie ,,Malowany ptak" jest książką bardzo słabą, mocno przereklamowaną i byłem nią baardzo rozczarowany, a nawet zgorszony. Z tego względu nie sięgnąłem po inne ,,dzieła" Kosińskiego - przypuszczam w tym klimacie. ,,Ptak" to szokująco mroczna proza przy, której historia Dostojewskiego o studencie, który zarąbał starą babcię dla mamony wydaje się bajeczką dla dzieci. Niektóre fragmenty są iście ,,rzeźnicze" i ciężko było przez nie przebrnąć. Historia chłopca jest historią samego Kosińskiego. Co pozwala spojrzeć na nią nie jako na metaforę zła, ale jako na autobiografię pisarza. Pod tym względem książa Kosińskiego jest mocno antypolska. Pokazuje w bardzo negatywnym świetle ludzi (mówiąc delikatnie), dzięki którym ocalal. Mogliby zapytać Kosińskiego, cytując stare przysłowie jego przodków: ,,Cóż dobrego ci uczyniliśmy, że mnie tak nienawidzisz?". Odwdzięczył się w ten sposób, że opisał swoje locy w nieco inny sposób niż zapamietali to mieszkańcy Dąbrowy Rzeczyckiej. Dla zainteresowanych polecam książkę Joanny Siedleckiej ,,Czarny ptasior" ujawniającą wiele mistyfikacji Kosińskiego i pokazującej jego prawdziwe życie, a zwłaszcza najbardziej ineteresujący okres II WŚ, który najbardziej zaważył na jego późniejszych losach.
Użytkownik: nightmara 13.02.2011 19:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie ,,Malowany ptak"... | marszalkowski
Wydaje mi się, że negatywne podejście do książki to złe podejście. Książka jest dobra, lecz biografia autora jej szkodzi. Jestem pewna że wiele z tej książki jest zmyślone ale jakiś tam zapis z życia Kosińskiego jest zawarty ;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: