Dodany: 05.12.2010 22:51|Autor: McAgnes

Do czytania, kartkowania, oglądania


Nie uważam się za filmomaniaczkę, ale lubię dobre kino, toteż z przyjemnością wzięłam do ręki opasły tom. Postanowiłam bowiem sprawdzić, ileż to z tych tysiąca zachwalanych filmów znam i ile jeszcze przede mną. Z obliczeń wynikło, że obejrzałam 170 tytułów. A z lektury wyciągnęłam kilka wniosków.

Po pierwsze, chętniej czytałam o filmach mi znanych, oczywiście konfrontując (a czasami przypominając sobie) swoje wrażenie z seansów z tym, co napisano w książce. Pamiętacie inżyniera Mamonia z filmu "Rejs", któremu podobały się tylko te piosenki, które już zna? Tu działa podobny mechanizm.

Po drugie, mam wrażenie, właściwie miałam, że autorzy uprzywilejowali w zestawieniu kino amerykańskie. Wrażenie przeszło mi nieco, gdy uprzytomniłam sobie, jak wiele pojawiło się w książce filmów z wszystkich stron świata. Po prostu w Ameryce wyspecjalizowali się w robieniu filmów i kręcą ich diablo dużo, nic dziwnego, że w statystykach wypadają znakomicie.

Po trzecie, każdy film opisany jest ciekawie i nie są to zwykłe streszczenia, tylko krótkie opisy plus wskazanie, dlaczego akurat ten film warto obejrzeć: bo nowatorski, bo fantastyczne zdjęcia, bo aktorzy, bo klimat, bo scenariusz, bo... itd.

Po czwarte: podczas czytania, a właściwie już po, ma się milion myśli w stylu: dlaczego taki (tu wstawić dowolny tytuł z zestawienia) film jest w wykazie, oglądałam go i wcale nie jest specjalny, a taki świetny (tu wstawić dowolny tytuł, ale nie z zestawienia) został pominięty. To jest świetne, bo prowokuje do analiz, porównań, przemyśleń. Kwestie wyboru tytułów tych "naj" zawsze należą do wybierających i nie ma co rzucać w nich kamieniami.

Po piąte, zauważyłam rzecz dziwną, czasem łapałam się na tym, że nie wiedziałam, czy dany film oglądałam, czy też nie! Dotyczy to tych klasycznych tytułów, tak znanych, że doskonale wiem, o co w filmie chodzi, znam bohaterów i poszczególne wątki - ale czy obejrzałam go kiedyś w całości od początku do końca - nie wiem! Na przykład "Siedmiu samurajów" Kurosawy - wiem na pewno, że kiedyś widziałam początek, ale czy całość? "Tramwaj zwany pożądaniem" czy "Buntownik bez powodu" też są dla mnie zagadką.

Po szóste, naprawdę polecam, także ze względu na zdjęcia, osobiście uwielbiam oglądać fotosy z filmów, a tu jest ich mnóstwo, niektóre na całą stronę, miodzio!


[Tekst zamieściłam wcześniej na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1783
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: ktrya 26.04.2012 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie uważam się za filmoma... | McAgnes
Głaszczę sobie najnowsze wydanie tej księgi i rozmyślam...
Zastanawiam się, czy przy zaktualizowanych wydaniach uwzględniających najnowsze filmy, głównie zdobywców oskarów, usuwają jakieś filmy na rzecz tych nowych? Czym się kierują przy odrzucaniu filmów?
I wtedy się okaże, czy to naprawdę te 1001 filmów, które musisz obejrzeć, skoro za parę lat, część z nich zastąpi się innymi? Czy 1001 filmów to symboliczna liczba i w praktyce z wydania na wydanie tych produkcji polecanych będzie więcej?
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: