Dodany: 02.02.2007 01:05|Autor: piotrowy

Książki i okolice> Książki w ogóle

Ale błędy


Czytam właśnie Tai-Pana Jamesa Clavella (wydaną niedawno przez 'vis-a-vis/etiuda' z Krakowa). Ładnie wykonana, w twardej oprawie, aż przyjemnie się bierze taką pozycję do ręki... aż do momentu, gdy zaczynamy czytać. Jeszcze nie czytałem książki z taką ilością literówek, błędów (a wyczulony na błędy nie jestem) i czeskich błędów (przestawienie liter w wyrazie). Coś okropnego. Na dodatek w wielu miejscach źle są postawione wcięcia akapitowe, np. dzielą wypowiedź jednej osoby itd.
W czasie lektury co jakiś czas czułem się jakby ktoś tarł jednym kawałkiem styropianu o drugi, albo zgrzytał widelcem po talerzu - aż zęby bolą. Wydawcę takiej pozycji powinno się przeciągnąć pod statkiem.
A żeby jeszcze dobić czytelnika, na końcu książki znalazł się fragment (taka próbka zawartości) zdradzający ważne wydarzenie dla fabuły. Wrrrrr

Dodam, że książka chyba pojawiła się na półkach przed Bożym Narodzeniem, i być może pośpiech by zdążyć był przyczyną słabej korekty i składu tej fantastycznej skądinąd powieści.

Oczywiście nie będę się fatygował, ale zastanawiam się - czysto hipotetycznie - czy można by taki produkt reklamować. W końcu ktoś za to bierze pieniądze, a towar w pewnym sensie jest wadliwy.
Czy Wam też zdarzyło się trzymać w ręku tak niedbale wydaną książkę.
Pozdrawiam

PS. Nie byłem pewien gdzie wstawić w/w temat, więc umieściłem go w dziale 'książki'.
Wyświetleń: 16895
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 38
Użytkownik: bartosz_kawka 02.02.2007 07:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie Tai-Pana J... | piotrowy
W VI części Mrocznej Wieży brakowało bodajże 18 stron. Może to być nawet bardziej wkurzające niż te wszelkie literówki. Na szczęście na tych 18 stronach nic wielce ciekawego się nie wydarzyło, a więc nie była to, aż tak wielka strata. Niemniej bardzo denerwująca.

Nie trafiam na książki z dużą liczbą literówek, z czego też jestem bardzo szczęśliwy (;
Użytkownik: verdiana 02.02.2007 09:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie Tai-Pana J... | piotrowy
Ja pamiętam, jakim szokiem było dla mnie czytanie "W cudzym pięknie" Zagajewskiego (wyd. a5). Było tak, jak piszesz, może za wyjątkiem błędnych wcięć, bo przy tej książce nie nawalił składacz, tylko redaktor i korektor (no, jeśli idzie o składacza, to oczywiście prawie na każdej stronie były błędnie przeniesione wyrazy).

W reklamację szczerze wątpię... Bo wtedy można by reklamować każdą książkę - nawet najlepiej opracowana książka zawiera błędy. Może nie ortografy i literówki, ale zbędne spacje, błędy w redakcji technicznej itd. I to nie ze złej woli pracujących nad nią. Ale dobrze by było, gdyby książki z większą ilością błędów niż inne miały na okładce ostrzeżenie i były sprzedawane taniej - w końcu są wybrakowane! Ale sama w to nie wierzę. :(

Mojemu wydaniu "Księgi Sądu Ostatecznego" Connie Willis brakuje wewnątrz kilkunastu kartek. Nikt ich nie wyrwał, po prostu nigdy ich tam nie było. Podobnie ze "Snem_nr_9" Mitchella - tu z kolei brakuje bodajże 1.5 strony na końcu. Takie książki pewnie reklamować można. Nie wiem, jak prawnie wygląda reklamowanie książek z wybrakowaną treścią. :(
Użytkownik: faume 02.02.2007 10:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja pamiętam, jakim szokie... | verdiana
Reklamowałam kiedyś "Północ i Południe" Johna Jakesa. W drugim tomie 10 kartek miało treść z pierwszego tomu, co powodowało brak tej prawidłowej treści. Zrobiłam błąd, ponieważ pojechałam do księgarni tylko z tym złym tomem. Co prawda wymienili mi bez problemu, ale jak wróciłam do domu, to się okazało, że książki różnią się odcieniem okładki i to dość widocznie. Niby nic, ale trochę irytuje...
Użytkownik: veverica 02.02.2007 10:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja pamiętam, jakim szokie... | verdiana
Najwyraźniej Connie Willis ma pecha, bo ja mam "Przewodnika stada" bez kilku czy kilkunastu stron pod koniec...
Ze starszych książek mam też wybrakowaną "Sagę o jarlu Broniszu", bez chyba dwudziestu stron, i jakąś książkę - nie pamietam jaką, ale niedawno ją czytałam - któa co prawda miałą wszystkie strony, ale tak dziwacznie poprzestawiane, niektóre do góry nogami i zupełnie nie po kolei, że czytanie jej przypominało grę w klasy...
Sporo literówek jest o ile pamiętam w wydaniach Książnicy - tych nowych, kieszonkowych.
Użytkownik: verdiana 02.02.2007 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Najwyraźniej Connie Willi... | veverica
Przypomniało mi się, że mam jeszcze jedną dziwną książkę. Na okładce ma napisane, że to (o ile pamiętam) "Kraina Chichów", a w środku jest jakaś książka McCaffrey. :-)

Mam też Kapuścińskiego Lapidaria I z okładką przymocowaną do góry nogami. :-)
Użytkownik: faume 02.02.2007 18:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Przypomniało mi się, że m... | verdiana
"Na okładce ma napisane, że to (o ile pamiętam) "Kraina Chichów", a w środku jest jakaś książka McCaffrey. :-)"

Przypomnialaś mi dwie sprawy.

Pierwsza - w ten sposób zazwyczaj się kradnie książki z biblioteki. Wydziera się środek, zostawiając okładkę i stronę z pieczątką. Trafiłam już na takie barbarzyństwo (oczywiście, nie sugeruję w żadnym wypadku, że tak jest u Ciebie, osobiście odniosłam wrażenie, że taką kupiłaś).

Druga - wydanie cyklu o Pernie przez Amber. Nie dość, że tłumaczenie koszmarne, to przy zmianie tłumacza, następny tłumacz w ogóle nie zapoznał się z poprzednim tłumaczeniem. Przytoczę niemal podręcznikowy ;-) koszmarek "Znajdź Stupida, który nie jest głupi". A takich "kwiatków" jest tam cała masa.
Użytkownik: verdiana 02.02.2007 18:23 napisał(a):
Odpowiedź na: "Na okładce ma napis... | faume
Ja jej nie kupiłam, ja ją dostałam. I ona mi raczej wygląda na taką robioną własnym sumptem, bo ten środek wygląda jak wycinany z gazety. Podobno kiedyś drukowało się powieści w odcinkach w gazetach. :-) Ale papier ma ta książka straszny, przypomina mi ten, na którym w moim dzieciństwie drukowany był "Świat Młodych".

Pieczątek w środku nie ma, stron nie brakuje, więc to nie z biblio. Ostatecznie gdyby ktoś chciał książkę ukraść z biblio, to chyba nie wyrywałby strony z pieczątką ze środka.
Użytkownik: verdiana 02.02.2007 18:36 napisał(a):
Odpowiedź na: "Na okładce ma napis... | faume
Heh to jest jeszcze ciekawsze. Wzięłam ją, żeby pooglądać.

Okładka niebieska skajowa, na wierzchu napis "Kraina Chichów". A w środku:

Andre Norton "Świat czarownic"
Aldani & Piegai "Znak białego księżyca"
Parnow "Zbudź się w Famaguście"
Carroll "Kraina Chichów"

Papier ohydny, żółty. Strony źle przycięte. Zdarza się, że są tak ścięte, że numeracji stron nie widać (są odcięte). Za to od góry strony wyglądają, jakby wcześniej je trzeba było rozcinać. Poza tym strony są nierówne i wydrukowane na różnym papierze, niejednolitym. Każda z książek ma oddzielną numerację. Powieści pooddzielane są sztywniejszymi wkładkami z ilustracją i tytułem książki. Jakiejkolwiek stopki brak, za to na każdej wkładce jest logo "Fantastyki" (teraz już "NF"). Wszystko w środku pisane jest maczkiem straszliwym do czytania przez lupę. :-) Tytuł na okładce wygląda jak odbity z kalkomanii.

Chyba sobie ktoś tę książkę sam zrobił. :-)
Użytkownik: faume 02.02.2007 10:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie Tai-Pana J... | piotrowy
Jeden z dwóch największych gniotów (inaczej nie da się tego określić) jaki czytałam, to książka Feliksa Kresa "Król bezmiarów". O treści nie będę pisała, nie o tym jest ten topik, ale treść też pozostawia wiele do życzenia.
Nie wiem jakiego wydawnictwa, ponieważ tej informacji książka nie zawierała. Tutaj można sobie obejrzeć okładkę tego wydania o którym piszę:
http://zajdel.fandom.art.pl/gifs/covers/pow-1992.jpg

Książka zawierała tytuł, autora, treść i więcej nic. Ani roku wydania, jak już wspomniałam wydawcy nie było, adresu wydawnictwa, ISBN. Dosłownie nic. Nie pamiętam, czy był korektor, ale gdyby był, to i tak, jakby go nie było. Masa literówek i błędów ortograficznych.

Zdarzyło mi się też kupić dwie książki z pustymi stronami w środku, oraz mam książkę Kornela Makuszyńskiego "Szaleństwa panny Ewy" z pozamienianymi kartkami, wydawnictwo zdaje się Lubelskie. Trochę to denerwujące jak się ją czyta, szczęście w nieszczęściu, że to dotyczy kilku, może kilkunastu jedynie kartek.

Użytkownik: neutrinO7O1 02.02.2007 12:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie Tai-Pana J... | piotrowy
Nie jest to może problem na miarę afery z corhydronem ale przyznaję, że to o czym piszesz może zaboleć. Im książka droższa sercu i portfelowi tym ból bardziej nieznośny. Nigdy nie upominałem się o rekompensatę ale jak kiedyś dojdzie do zbiegu mojego znudzenia codziennymi zajęciami oraz irytacji spowodowanej jakimś książkowym bublem to zacznę upominać się, aż
winny zakonnik dostanie zasłużoną chłostę. Oj, przepraszam to nie ta epoka.

Czytałem kiedyś "Między buntem rozumu a pokorą istnienia" Bogusława Jasińskiego. Książka wydana na początku lat 90. Wiadomo co to był za okres. Na niektórych stronach było od kilku do kilkunastu znaków o wyraźnie ciemniejszej barwie. Bywało, że moja uwaga przenosiła się z treści książki na rozmieszczenie przestrzenne owych znaków. Ta natrętna skłonność w mojej głowie doprowadzała mnie do szaleństwa ;)
Przy zwykłej treści pewnie by mój mózg to zignorował. Ta jednak dotyczyła filozofii XX wieku.

Bardzo ważna jest dla mnie jakość wykonania książki.
Użytkownik: Czajka 02.02.2007 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jest to może problem ... | neutrinO7O1
Ale tak sobie myślę, że księgarnia wzięłaby z powrotem wadliwy egzemplarz i oddałaby pieniądze, albo wymieniłaby. Dotyczy to braku stron, bo jeżeli chodzi o błędy, to pewnie nie.
Ja miałam Dawida Copperfilda z poprzestawionymi wierszami i z koszmarnymi błędami. Nie wiem co to za wydanie.

Natomiast od niedawna mam nowiutkiego "Błazna królewskiego" wklejonego w okładkę do góry nogami. Wrażenie jest bardzo śmieszne w pierwszym momencie, ale w lekturze oczywiście to nie przeszkadza.
Użytkownik: Anitra 02.02.2007 13:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale tak sobie myślę, że k... | Czajka
Ale jak to musi śmiesznie wyglądać! Jakbyś czytała książkę trzymając ją do góry nogami. ;)

Czytałam kiedyś "Czekoladę", w której pojawiały się zapadające w pamięć zdania, dwa nawet sobie wynotowałam:
"Teraz znowu niósł Charly'ego, patrząc apatycznie spod jego pachy." (trochę wyobraźni i to jest naprawdę śmieszne, taki "humor z zeszytów szkolnych").
A to zdanie rozpoczynało nową myśl:
"Dzisiaj odbył się pogrzeb jednej ze staruszek z Les Marauds mieszkającej dalej nad rzeką - długa sprawa wskutek lęku czy szacunku." (w pierwszej chwili w ogóle nie mogłam pojąć o co w nim chodzi).
Na szczęście to była książka z biblioteki - co ciekawe, w tej chwili w internecie nie widzę tego wydania.
Użytkownik: Kuba Grom 02.02.2007 19:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale jak to musi śmiesznie... | Anitra
Czytałem kiedyś,, Kontakt" Sagana, który przetłunaczono chyba na chybcika, i to z nienależytą korektą, literówki i ortografy powtarzały się co kilka stron, i niektóre naukowe terminy były przetłumaczone jakoś niezrozumiale. Pamiętam zdanie (zakreślone ołówkiem, z dopiskiem,,ale jaja!"),,Prędkość światła jest prędka, ale nie nieskończona"
Użytkownik: ostoja_ostojski 02.02.2007 19:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie Tai-Pana J... | piotrowy
Niezmiernie irytujący błąd znalazł się w książce "Obrona Łużyna" autorstwa Nabokova (wydawnictwo Muza-2005). Książka zawiera blisko 250 stron, z czego 40 stron brakuje, a w ich miejscu mamy 40 stron powtórzonych z innego miejsca. Było to świetne ćwiczenie na domyślanie się treści. Miałem tu duże pole do popisu własnej wyobraźni. Koniec końców musiałem przeczytać "Obronę..." ponownie, tym razem w pełnej wersji. Nigdy więcej takich wydań!
Użytkownik: Evvelina 02.02.2007 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie Tai-Pana J... | piotrowy
Zatem cała edycja taka jest. Ja mam "Shoguna" z tego wydania i sytuacja jest dokładnie taka sama. Mam wręcz problemy ze skończeniem lektury. W momencie, kiedy akapit nie oddziela na przykład fragmentu, w którym zaszła już zmiana miejsca akcji, jej czasu i bohaterów, to naprawdę trudno się połapać, o literówkach i ewidentnych błędach stylistycznych nie mówiąc. Koszmar.
Użytkownik: Kuba Grom 24.02.2007 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Zatem cała edycja taka je... | Evvelina
Czytam właśnie Świat zaginiony Doyle'a, wg. przekładu Tadeusza Everta (Itaka 93') Zauważam błędy w niewłaściwej niekiedy konstrukcji zdań, czy powtórzeniach. W jednym z początkowych rozdziałów Challenger zanudza narratora wywodem o tym że w ameryce południowych nie ma krokodyli a aligatory. Kilka rozdziałów potem wspomniane są krokodyle właśnie w rzece, i nie wiem czy to świuadoma stylistyka autora, czy błąd tłumacza. I znalazłem też jeszcze coś takiego:,,Z przyjemnością patrzyłem na powój, męczennicę i begonie, które tu, wśród niegościnnych skał, przypominały mi dom. Dojżałem czerwone begonie, które tu, wśród tych niegościnnych skał, przypominały mi dom. Dojrzałem czerwoną begonię, taką samą jak ta w oknie pewnej willi.."
Użytkownik: Ultra Violet 02.03.2007 13:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie Tai-Pana J... | piotrowy
Miałam identyczną sytuację z Królem szczurów Clavella (to samo wydawnictwo). Już nigdy nie kupię żadnej książki Vis-a-vis, zbyt się irytowałam podczas czytania. Akapity czasami zaczynały się w złym miejscu a literówek było tyle, że aż płakać się chciało.
Kiedyś wypożyczyłam książkę Kurta Vonneguta (jedno ze starszych wydań) "Matka noc" i w niej także roiło się od literówek,znalazłam nawet błąd ortograficzny.
Kiedy widzę taką usterkę skupiam się na niej i bulwersuję zamiast zwracać uwagę na treść książki. Nigdy jednak nie reklamowałam w takiej sytuacji, ale myślę, że to jest całkiem możliwe jeśli masz paragon.
Użytkownik: Kuba Grom 02.03.2007 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałam identyczną sytuacj... | Ultra Violet
błąd ortograficzny znalazłem u Sapkowskiego, w jednej z książek o wiedźminie, w scenie wizyty u miecznika, występuje określenie,, rząd mieczów", chyba mieczy.
Użytkownik: hburdon 02.03.2007 20:16 napisał(a):
Odpowiedź na: błąd ortograficzny znalaz... | Kuba Grom
Nie, wg słownika ortograficznego PWN poprawne są obie formy:
http://so.pwn.pl/lista.php?co=miecz

A i tak nie byłby to błąd ortograficzny, tylko gramatyczny.
Użytkownik: Ultra Violet 02.03.2007 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: błąd ortograficzny znalaz... | Kuba Grom
Ja znalazłam z "p" zamiast "b", ale niestety nie pamiętam w jakim wyrazie.
Użytkownik: hapax 06.03.2007 07:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie Tai-Pana J... | piotrowy
Można składać reklamację!

Jeśli chodzi o książki z wadami fabrycznymi (takimi, jak opisano w niektórych wypowiedziach tego wątku), to każda księgarnia ma obowiązek przyjąć zwrot na podstawie paragonu.
Natomiast na książkę niedbale wydaną pewnie trzeba by się skarżyć w wydawnictwie. Kiedy towar nie spełnia ogólnie przyjętych norm jakości, co łatwo udowodnić, to warto prosić o zwrot pieniędzy. Jeśli wydawnictwo Cię zlekceważy, uderzaj do Federacji Obrony Praw Konsumentów (to się chyba tak nazywa?). Oni tylko czekają na to, aż jakiś niezadowolony konsument będzie chciał dochodzić swoich praw u niesolidnego wytwórcy/sprzedawcy.
Pozytywnie rozpatrzona reklamacja będzie miała 3 plusy:
a) przeczytasz sobie książkę za darmo
b) doprowadzisz do polepszenia standardów w kiepskim wydawnictwie, albo doprowadzisz do jego upadku ;)
c) stworzysz precedens, który pomoże zmusić wydawców w Polsce do dbania o jakość

Occzywiście nie należy przesadzać z czepianiem się detali. Do wydawnictwa, w którym pracuję przyszedł kiedyś list od gościa mającego chyba za dużo czasu: zawierał spis (na ogół wątpliwych) błędów, które znalazł w jakiejś książce. Na pierwszy rzut oka było widać, że czytelnikowi nie zależało na wspólnym dążeniu do polepszenia jakości, tylko na wyładowaniu frustracji. Odpowiedzieliśmy mu, wyliczając wszystkie błędy znalezione w jego liście.

Uszanowanko.
Użytkownik: jakozak 06.03.2007 09:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie Tai-Pana J... | piotrowy
Jak to - nie będziesz reklamował? Musisz zareklamować. Akceptujesz w ten sposób taki stan rzeczy! Pewnie i pieniążków sporo kosztowała. Ktoś na tym zarobił i zaciera rączki z zadowolenia, że mu się udało. Będzie to powtarzał. Należy się upominać o swoje! Powodzenia!
:-)))
Użytkownik: hapax 05.04.2007 08:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak to - nie będziesz rek... | jakozak
Ale jak się przegląda książki wydawane na początku lat dziewięćdziesiątych, to porównanie z wydawnictwami najnowszymi napawa optymizmem. Redaktorzy i składacze nauczyli się posługiwać komputerami, umieją już korzystać z programów do przenoszenia wyrazów (a w gazetach ciągle jeszcze nie), wraca elegancja wydawania.
Proponuję działanie pozytywne, żeby nie oskarżano nas o krytykanctwo. Stwórzmy ranking wydawnictw najstaranniej przygotowujących książki.
Na pierwszym miejscu będzie na pewno PIW, ale dalsze pozycje już nie są takie oczywiste: Czytelnik? WL? Dolnośląskie?
W ocenie brałoby się pod uwagę nie tylko brak błędów, ale też estetykę składu: przenoszenie, odpowiednie zagęszczenie znaków w wersach itp.
CZEKAM NA PROPOZYCJE

Uszanowanie -

hapax
Użytkownik: jakozak 05.04.2007 09:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale jak się przegląda ksi... | hapax
Pomysł bardzo dobry. Tyle, że ja nie ocenię, bo nie mam pojęcia, jakie wydawnictwa czytuję. Nie zwracałam na to uwagi do tej pory. Tylko Świat Książki mi podpadł, bo kiedyś byłam ich członkiem i wiele z tych przysłanych błyszczących śliczności ma osobno każdą kartkę. Atlas grzybów, Atlas świata...
Użytkownik: benten 27.11.2012 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie Tai-Pana J... | piotrowy
Słuchajcie, właśnie czytam Pamiętnik starego pierdoły (Topor Roland). Początek świetny, opisuje swoje młodzieńcze życie, pracę w hotelu, podróże. Aż tu nagle:
"Naszą główną troską było znalezienie lokum. Franz miał w Paryżu przyjaciółkę, Rainera Marię Rilkego, poetkę. Mieszkała w Maison-Lafitte. Dorożkarz zgodził się nas tam zawieźć.
Przyjęła nas z otwartymi ramionami. Ucałowała Franza jak brata, a mnie jak syna. Później powiedziała, że z miejsca uznała mnie za niezmiernie sympatycznego." [1]
W ogóle nie rozumiem tego zdania, coś tu jest nie tak. Czy ktoś może mi pomóc to zrozumieć?

[1] Pamiętnik starego pierdoły (Topor Roland), s. 25. Wydawnictwo L&L, 1999
Użytkownik: benten 27.11.2012 20:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Słuchajcie, właśnie czyta... | benten
A! Już rozumiem. Brak mi finezji i polotu. Przepraszam za spamowanie.
Użytkownik: alicja225 27.11.2012 20:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Słuchajcie, właśnie czyta... | benten
Jedyne co mi tutaj zgrzyta to Rainer Maria Rilke, który jak mówi Wikipedia facetem był:) Czy o to chodzi? Czy o konstrukcję ostatniego zdania?
Użytkownik: benten 27.11.2012 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Jedyne co mi tutaj zgrzyt... | alicja225
Nie. Właśnie chodziło mi, że rodzaj w jakim był opisywany. Już nawet zaczęłam w myślach wrzucać na tłumaczkę. Za co przepraszam.
Użytkownik: Czajka 27.11.2012 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie. Właśnie chodziło mi,... | benten
Ja tam nie wiem, ale od kiedy przeczytałam w poważnych książkach, że Olga Freudenberg była mężczyzną, a Jupien szewcem, nie bardzo ufam różnym korektom, tłumaczom i autorom. :)
Użytkownik: sowa 27.11.2012 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tam nie wiem, ale od k... | Czajka
Aż musiałam polecieć sprawdzić, kim był Jupien z zawodu (przyznaję się, zapomniałam). Niestety, redaktorzy teraz nie zawsze sprawdzają. Czasem zresztą nie ma kto sprawdzać. I jak się człowiek natknie na coś niespodziewanego, jak ta Rilke, to skąd ma wiedzieć, czy autor tak zamyślił, czy wydawnictwo dało tyłu (nie mylić z "podało tyły")? Gdyby kto chciał wypisywać wszystkie błędy (z ortograficznymi, horribile dictu, włącznie), na jakie się natyka przy lekturze, zostawałoby mu bardzo mało czasu na czytanie. Nawet renomowane (bądź "dawniej renomowane"...) wydawnictwa pozwalają sobie na najrozmaitszego rodzaju niechlujstwo (niby głupstwo, ale nadal pamiętam - bohater jakiejś powieści "wybierał się na »Turandota«").
Użytkownik: janmamut 28.11.2012 19:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tam nie wiem, ale od k... | Czajka
Oj, tam: krawiec czy szwiec! Przecież i tak ważne dla posuwania akcji jest to, że był utalentowany muzycznie jak Czajkowski, a literacko jak Genet czy Iwaszkiewicz. ;-)

A poważnie: kto się podpisał pod takimi rewelacjami i kto je wydał? Sam jestem przerażony tym, że wydawnictwa, które potrafiły działać zupełnie dobrze za komunistów, teraz zeszły na psy jak Rolf (Choć zetknąłem się też z twierdzeniem, że należy go spolszczać jako Ralfa. Ktoś wie?).
Użytkownik: sowa 27.11.2012 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Słuchajcie, właśnie czyta... | benten
To jest Topor (że zauważę odkrywczo), a książka jest pseudoautobiografią - czyli można się spodziewać wszystkiego ;-). Co do fragmentu, który przytoczyłaś - najlepiej by było zobaczyć, jak on wygląda w oryginale; może ktoś ma "Mémoires d'un vieux con" i będzie tak miły, że sprawdzi?
Użytkownik: benten 27.11.2012 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest Topor (że zauważę... | sowa
Właśnie się ogarnęłam. Nie znam francuskiego w ogóle i nie wiedziałam, jak tam z rodzajami w trzeciej osobie, ale po chwili dalszego czytania zorientowałam się, o co chodzi. Mówię, brak mi polotu i finezji. Jak to nazwać pastisz? Że niby taka autobiografia, ale w sumie nie. Chociaż w tym przypadku, nie wiem, po co czytałam. Ale przeczytałam.
Użytkownik: sowa 27.11.2012 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie się ogarnęłam. Ni... | benten
Nie czytałam tych memuarów (ale teraz nabrałam ochoty), więc się rozejrzałam w Internecie, i znalazłam info, że to (mniej więcej): "parodia i podzwonne dla gatunku, jakim jest pretensjonalna autobiografia".
Użytkownik: alicja225 27.11.2012 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałam tych memuaró... | sowa
A ja Wam powiem, że teraz już zupełnie nie rozumiem o co chodzi. W końcu jest błąd, czy go nie ma? Parodia, parodią ale gdzie tu powód do śmiechu? Zdurniałam zupełnie:)
Użytkownik: benten 27.11.2012 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałam tych memuaró... | sowa
Tak. Najpierw pomyślałam, że po co mam to czytać, skoro nieprawda, ale książeczka jest tak małych rozmiarów, że parłam dalej. Świetny dowcip i ujęcie z przymrużeniem oka.
"Leon-Paul Fargue, który łaził za mną jak cień, przywłaszczył sobie te moje wędrówki z przygodami. Opisał je w wielu tomach i zarobił na tym tyle, że dalej mógł śledzić mnie, jeżdżąc taksówkami"[1]
"Niemniej niewielu obserwatorów w owym czasie pojęło doniosłość mego dzieła. Prawdopodobnie oczy całego świata zwrócone były na szalejący w Europie morderczy konflikt wojenny. Nie mogłem mieć o to pretensji".[2]

To tylko z przypadkowo otwartych stron.

[1] tamże, s. 39
[2] tamże, s.51
Użytkownik: sowa 27.11.2012 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak. Najpierw pomyślałam,... | benten
Hihi. Do schowka!
Użytkownik: Vysotsky 03.12.2012 10:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytam właśnie Tai-Pana J... | piotrowy
Niechlujstwa wydawniczego jest coraz więcej, podobnie jak w każdej innej produkcji i w ogóle działalności ludzkiej.

Cywilizacja badziewia.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: