Dodany: 30.01.2007 21:52|Autor: hburdon
Kościół może bez Boga, ale architektura bez zarzutu
Okres wojen napoleońskich, cesarska armia podchodzi pod Moskwę. W obozie pod Arancewem krzyżują się drogi kapitana Andrzeja Rangułta, umierającego na gruźlicę arystokraty, i porucznika Semena Hoszowskiego, prostego, za to zdrowego jak koń kuriera. Spotkanie potoczy się w niespodziewany sposób, wykolejając życie obydwu.
W gruncie rzeczy niewiele się dzieje na 250 stronach "Warunku", całość książki można by streścić w trzech zdaniach. Akcja jest wręcz niemrawa; ale to nie znaczy, że nudna. Rylski ma tak świetny warsztat, że każdy akapit czyta się z przyjemnością. Początkujący pisarze powinni studiować "Warunek" jak podręcznik posługiwania się metaforami.
Siłą "Warunku" jest zderzenie piękna literatury z przyziemną rzeczywistością. Rylski z okrutną bezpośredniością ukazuje swoich bohaterów i ich losy. Nie ma w tej książce ludzi dobrych i miłych, są ludzie tak do bólu prawdziwi, że aż groteskowi. Nie walczą o Polskę, o wolność czy inne szczytne ideały. Walczą, bo lubią zabijać, bo przynosi to wymierne materialne korzyści, a czasem po prostu dlatego, że nie bardzo mieli wybór. Los ich też za to nie pieści. Jak pada deszcz, to łachy na nich jełczeją; jak się nie myją, to mają wszy i mendy; na ciele wyrastają im wrzody wielkości orzecha.
Nasuwa się porównanie z "Popiołami" Żeromskiego. To samo tło historyczne, podobna demitologizacja wojen napoleońskich i udziału w nich Polaków. Jednak Żeromski przemawia z pozycji człowieka, który miał złudzenia, ale je utracił. Jego bohaterowie mają swoje wzloty i upadki. Rylski natomiast sprawia wrażenie człowieka pogodzonego z lichością ludzkiej kondycji; nie spodziewa się wzlotów ani od starych generałów, ani od zawadiackich kawalerzystów, ani od uduchowionych kobiet. A skoro nie ma wzlotów, to trudno też o upadki, jest raczej konsekwentne czołganie się przez błoto.
(Nb. Rylski prowadzi też dialog z innymi lekturami obowiązkowymi małego Polaka. Nie przez przypadek wszak w pierwszej scenie książki towarzysze Jędrusia strzelają do obrazów).
Nie wiem, jak w tym kontekście interpretować zakończenie książki. Jako promyk nadziei – że każdy z nas ma szansę odnaleźć swoje aspiracje, te dawno zagubione, jak i te, których nigdy nie miał? Tylko czy ostateczną misję Hoszowskiego można rzeczywiście uznać za wartościową?
Doceniam kunszt Rylskiego i książkę przeczytałam z przyjemnością, czegoś mi w niej jednak brakuje: złudzeń właśnie, ideałów, jakichkolwiek emocji. Trochę za bardzo to wszystko wykalkulowane. Podobno Mickiewicz powiedział o poezji Słowackiego, że jest jak kościół bez Boga. Pasuje jak ulał. Może dla przeciwwagi autor wprowadza do "Warunku" metafizykę spod znaku realizmu magicznego. Mógł sobie darować. Te gorące przeciągi w odpowiedzi na modlitwy, te klątwy od stuleci prześladujące rodziny... Niewiarygodny zbieg okoliczności podczas gry w kości jestem gotowa zaakceptować, bo i w życiu sporadycznie zdarzają się takie zbiegi, ale wszystko ponadto nadweręża moją wiarę w świat przedstawiony.
Podsumowując: polecam, warto przeczytać, na pewno nie będzie to czas stracony.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.