Dodany: 14.11.2010 22:52|Autor: AnnaRachela

Czytatnik: Czytatnik bez tytułu

3 osoby polecają ten tekst.

pytania o życie i śmierć...


Skończyłam czytać książkę "Oskar i pani Róża", trudno więc pominąć pytanie o śmierć, zarówno własną jak i tą cudzą...
Przypomniała mi się odpowiedź jakiej udzieliłam mojemu znajomemu gdy mnie spytał co bym zrobiła gdyby pozostał mi tylko rok życia. Zdziwił się wielce gdy odpowiedziałam krótko, lecz szczerze: NIC.
I po przeczytaniu tej książki tą samą odpowiedź nadal podtrzymuję.
Nic nie zrobiłabym, nie zmieniłabym swojego życia, nie pojechałabym nurkować w odległe rafy koralowe, nie zdobywałabym szczytów, nie rozdałabym swojego majątku ubogim, nie stałabym się nagle przebudzonym radosnym człowiekiem. A dlaczego?
Ponieważ robię dokładnie to na co mam ochotę teraz. Skoro dotąd nie zdobyłam Mont Everestu to widocznie albo nie chcę, albo nie jest to dla mnie ważne, dlaczego miałabym robić to na siłę tylko dlatego że śmierć jest tuż pod moimi drzwiami?
W każdej minucie mojego życia przygotowana jestem na śmierć- póki co na tą swoją, nad śmiercią innych, moim zdaniem tą trudniejszą, jeszcze pracuję:)
Żyję tak jak chce żyć, nie jest to życie pełne ekscesów, nadzwyczajne, takie o którym pisze się książki, dyskutuje, czy robi filmy. Jest to życie leniwe, czasem bezwartościowe, ale najważniejsze- szczęśliwe!
I chcę by takie było zawsze, nawet gdyby został mi rok, tydzień lub następny dzień życia.Nie chcę żyć pełnią życia tylko wtedy gdy żyłabym z wyrokiem. Po co wtedy? Żeby sobie coś udowodnić? Żeby oszukać śmierć?
Pogodziłam się, że nie zrobię tego wszystkiego na co mam ochotę, nie zwiedzę tych wszystkich miejsc, nie przeczytam tych wszystkich książek które warto przeczytać i których nie warto, nie przekażę wszystkiego co chciałabym przekazać i naprawdę nie jest mi z tym źle. Wręcz przeciwnie! Uwielbiam to swoje życie, czasem zbyt próżne, czasem zbyt intensywne.
Nie żałuję ani jednej chwili i nie chcę żałować tych przyszłych.
I chcę żyć tak jakby śmierć miała mi zajrzeć w oczy teraz. Nie zostawiając żadnych niezałatwionych spraw.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5231
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 15
Użytkownik: imarba 14.11.2010 23:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Skończyłam czytać książkę... | AnnaRachela
Pytanie o śmierć jest z jednej strony trudnym, z drugiej łatwym pytaniem ( mówię oczywiście o odpowiedzi na nie)
Śmierć odbieramy osobiście dopiero wtedy, kiedy nas w jakiś sposób dotyczy. ( Ciebie mam nadzieję w tej chwili nie)Przez całe lata nie rozumiałam motta do książki "Komu bije dzwon" Hemingwaya i przez całe lata nie wiedziałam, kto motto to napisał
"Dlatego nigdy nie pytaj, komu bije dzwon; bije on tobie" (And therefore never send to know for whom the bell tolls; It tolls for thee)"John Donne przełom XVI i XVII wieku.
Po prostu przestań myśleć o śmierci - zacznij myśleć o życiu - daję ci oczywiście kretyńską radę, ale wszelkie rady takie właśnie są - każdy sam z nich wybiera to co ważne :)
Użytkownik: epikur 14.11.2010 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Pytanie o śmierć jest z j... | imarba
A ja myślę, że nie da się nie myśleć o śmierci. To są naturalne pytania, które towarzyszą każdemu człowiekowi przez całe życie. Pisarze od wieków zastanawiają się nad tym w swoich dziełach, a my zastanawiamy się nad tym czytając takie książki.
Niestety, ale celem życia jest śmierć. To jest meta naszego żywota i tam niechybnie, szybciej czy wolniej, zdążamy. To najgorszy cel z wszystkich możliwych.
Można też zadać sobie pytanie czy jeżeli się boimy, to czego bardziej, śmierci czy umierania? Ja bardziej obawiam się o ten drugi, jescze świadomy, etap życia (oby jak najkrótszy).
A co bym zrobił gdyb się dowiedział, że wkrótce umrę? Nie wiem, wolałbym nie wiedzieć.
Wiem, że są to frazesy i pseudofilozoficzne rozmyślania, ale i czasem warto pomyśleć o takich sprawach. Może w ten sposób zmusimy się do myślenia na temat innych spraw, tych niedotyczących śmierci, ale życia. I wtedy uzmysłowimy sobie, że jeszcze tyle rzeczy musimy zrobić, a czas ucieka....
Użytkownik: imarba 15.11.2010 08:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja myślę, że nie da się... | epikur
Zgadzam się, ale zauważyłam ostatnio ogromną ilość bardzo młodych ludzi zafascynowanych śmiercią, a fascynacja to co innego niż świadomość. Bo to pierwsze może być niestety groźne.
Co do umierania to ja mam tak samo. Właśnie ono przeraża mnie chyba najbardziej, choć ja jestem w tak specyficznej sytuacji życiowej, że moje odczucia nie powinny być brane pod uwagę.
O tym traktuje ta książka. Jest właściwie opowieścią o świadomym i pogodnym umieraniu.
Bardzo dobra. Polecam

Koniec jest moim początkiem (Terzani Tiziano)
Użytkownik: krzyniu 15.11.2010 10:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, ale zauważył... | imarba
Warto tu wspomnieć Epikura i myśl wyrażoną sprawnie również słowami Lukrecjusza:

"Śmierć, najstraszniejsze z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy. Skoro, bowiem my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a skoro tylko śmierć się pojawi, nas wtedy już nie ma”.
Użytkownik: Lenia 16.11.2010 20:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Warto tu wspomnieć Epikur... | krzyniu
Byłoby może miło, gdyby tak było, ale kiedy umiera druga osoba, to nie przestaje się istnieć.
Jejku, jak ten aforyzm mnie wkurza.
Użytkownik: epikur 15.11.2010 20:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, ale zauważył... | imarba
Jeżeli będę miał okazję, to z przyjemnością przeczytam. Ciekawi mnie jak to jest pogodzić się z umieraniem, kiedy już wiemy, że nasz czas dobiega końca. Czy w ogóle da się z tym pogodzić?
Dziękuję za polecenie. :)
Użytkownik: imarba 16.11.2010 11:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli będę miał okazję, ... | epikur
Terzani twierdzi, że się pogodził - to właściwie on sam relacjonuje swoje odczucia wobec umierania i samej śmierci. Opowiada o nich synowi.
Książkę czyta się doskonale, powstaje nawet film, kwestia teraz uczciwości osobistej autora, ale nic nie wskazuje na to by nie był uczciwy.
To bardzo pogodna wbrew pozorom i budująca książka.
Użytkownik: Marylek 16.11.2010 21:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Terzani twierdzi, że się ... | imarba
Tak naprawdę to nigdy się tego nie dowiemy. Nie dowiemy się, czy w ostatniej chwili osoba najbardziej zaintersowana nie zmieniła zdania, nie da się jej zapytać.
Użytkownik: Marylek 16.11.2010 21:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Terzani twierdzi, że się ... | imarba
Tak naprawdę to nigdy się tego nie dowiemy. Nie dowiemy się, czy w ostatniej chwili osoba najbardziej zaintersowana nie zmieniła zdania, nie da się jej zapytać.
Użytkownik: imarba 17.11.2010 17:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak naprawdę to nigdy się... | Marylek
To oczywiście możliwe, ale piszący tę książkę człowiek, jest starszym, schorowanym już człowiekiem, spełnionym zawodowo, który osiągnął wielką sławę jako pisarz i reporter, zdobył pieniądze, zaznał przygody i miłości. Ma ustabilizowaną sytuację rodzinną, wykształcone dzieci...
Zobaczył pół świata.
W swojej drodze zaczyna interesować się buddyzmem i lamaizmem. To właśnie go zmieniło.
Sam twierdzi, że nie wie, czy swoje umieranie odczuwałby w ten sam sposób gdyby był młodszy i nie tak spełniony...
Użytkownik: Marylek 17.11.2010 18:35 napisał(a):
Odpowiedź na: To oczywiście możliwe, al... | imarba
Pewnie coś w tym jest.

Pamiętam ostatni wywiad z panią Zofią Chądzyńską, która mówiła w nim, że niczego już nie czyta, bo wszystko co chciała już przeczytała i niczego już nie chce zobaczyć ani doświadczyć, bo widziała wystarczająco dużo i czuje się gotowa na smierć. Miała wtedy ponad 90 lat. Wkrótce potem zmarła.
Możliwe jest więc, że przychodzi kiedyś taki moment, że człowiek czuje, że ma dosyć tego co tu i teraz i nic go już nie trzyma. Po prostu odchodzi. To byłoby piękne. Natomiast śmierć przedwczesna, bez zgody na nią, z żalem za tym, co mogłoby jeszcze być, to coś dla mnie przerażającego.

A Terzaniego zamierzam przeczytać. :)
Użytkownik: imarba 17.11.2010 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie coś w tym jest. ... | Marylek
To co mówisz jest bardzo ciekawe...
to prawie to samo co mówi Terzani
Też już niczego nie chciał czytać...
Terzani miał 63 lata, ale był chory na raka mówił, że dostał dwa wspaniałe prezenty w życiu - emeryturę i raka. To co piszesz o Chądzyńskiej dokładnie to samo Terzani mówił o konfliktach zbrojnych, które relacjonował. I o ideach, które spotkał - był przez jakiś czas wielbicielem Mao - i chciał swojemu synowi dać na imię Mao - teraz Folco (jego syn) wychowany zresztą w Chinach (po trosze) cieszy się, że do tego nie doszło.
Terzani twierdził,że wszystko już widział, że wszystkie wojny są takie same, mówił, że Wietnam to było prawie to samo co teraz Irak - bo w Wietnamie kazali żołnierzom obcinać trupom uszy, a w Iraku każą obcinać im genitalia na znak, że kogoś zabili...

Chądzyńską czytałam jak byłam dzieckiem - prawie nic nie pamiętam - może za wcześnie czytałam, może powinnam była przeczytać raz jeszcze. A może raz jeszcze powinnam - mi kojarzy się bardzo "nastoletnio"
Na pewno czytałam i wstęgę i draba i statki, i skrzydło sowy, ale pozostały tylko tytuły
Sprawdzę w bibliotece może jeszcze mają to wypożyczę.
Jest jeszcze jeden aspekt.
Terzani mówi to do własnego syna - a to jeszcze trudniejsze. Może nie chce go stresować? Może stąd tyle odwagi?
Użytkownik: Marylek 17.11.2010 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: To co mówisz jest bardzo ... | imarba
63 lata - to mi się wydaje bardzo niewiele, jak na umieranie, ale z pewnością nie o wiek metrykalny tu chodzi. Chodzi o ten stan, gdy człowiekowi już nie zależy. Odpowiedni czas na ostateczne odejście. Być może wtedy można mówić o pogodzeniu się, bo przecież śmierć jest czymś naturalnym, ale ja jeszcze do takiego stanu nie doszłam i nie jestem pewna, czy moje teoretyzowanie ma sens. Poza tym, co człowieka doprowadza do takiego stanu, stanu podgodzenia? Jeśli ktoś czuje się spełniony, zealizowany, zmęczony doczesnością, to co innego, niż gdy jest wyczerpany nieuleczalną chorobą. Albo gdy wpada w depresję z jakiejś przyczyny i nie widzi już sensu ani celu. Taką sytuację odbieram jako przymus.
Muszę się za Terzaniego koniecznie zabrać, to ciekawa postać jest.

Panią Chądzyńską przede wszystkim kojarzę jako genialną tłumaczkę, ale jej książki też czytałam, i te dla młodzieży, i dla dorosłych. Faktycznie, miała ciekawe życie. Chociaż z drugiej strony, czy na "ciekawe" życie składać się koniecznie musi wiele przemieszczeń z miejsca na miejsce? Bo obydwie postacie, o których mówimy, dużo podróżowały. A ponoć Kant całe życie spędził w jednym miejscu. ;)
Użytkownik: imarba 17.11.2010 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie coś w tym jest. ... | Marylek
No i jeszcze przecudowny wiersz Puszkina w tłumaczeniu Tuwima:

Na wóz siadamy rankiem, każąc,
Choćby na zbity łeb, lecz gnać,
I niewygody lekceważąc
Wołamy: jazda, [CENZURA] mać!

W południe brak już tej śmiałości,
Ze strachu zaczynamy drżeć,
Przy każdym rowie, pochyłości
Krzyczymy: wolniej, durniu, jedź!

Już wieczór. Wóz nie zwalnia biegu;
Niech sobie pędzi, dokąd chce.
Jedziemy, drzemiąc, do noclegu –
A czas pogania konie swe.

(Przekład Juliana Tuwima)
Użytkownik: Marylek 17.11.2010 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: No i jeszcze przecudowny ... | imarba
Dziękuję Ci za ten wiersz. Przepiękny! Nic dodać, nic ująć.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: