Jak się bronić, kiedy nikt nie chce pomóc? Kiedy każdy odwraca oczy i nie wierzy w zło?
Oto książka, przy której wrażliwsze osoby mogą się popłakać. Tytuł jej brzmi" Abonent czasowo niedostępny", a autorką jest Ewa Ostrowska.
Trzypokojowe mieszkanko w Łodzi. Gnieździ się w nim Marta wraz z mamą, ojczymem Piotrusiem i dwiema młodszymi siostrzyczkami. Kiedy Marta była mała, a domownicy pogrążali się we śnie, ojczym cichutko, potajemnie wślizgiwał się do sypialni pasierbicy. Uśmiechnięty, pełen komplementów i czułych słów. "Wtedy nie wiedziała, co to takiego robi się u niego w spodniach, ale to coś uciskało mocno i twardo, wbijało się w pośladek. Tato, puść. Nie puszczał. Moja mała dziewczynka, mówił. Jeszcze tylko chwilkę, maleńka. Posapywał. Wciskał ją mocniej w to coś twardego i kującego jak kijek"[1].
Marta nie miała uległej natury i chciała się bronić. Wbiła ojczymowi igłę w plecy tak głęboko, że wyjmować ją musiał chirurg, innym razem nożyczkami obcięła mu kawałek ucha. Wielokrotnie próbowała mówić o maltretowaniu matce, lecz "matka wytrzaskała po twarzy, wołając, że jest podła, wymyślając o ojcu podobne brednie"[2]. Zwierzyła się księdzu podczas spowiedzi - ksiądz aż wychylił się z konfesjonału, okazując wstręt i potępienie dla kłamczuchy. Dziewczynka, pełna wstydu i rozpaczy, uciekła z kościoła.
Przemoc seksualna nie była jedynym złem, jakie spadło na Martę. Zmuszano ją do ciężkiej pracy fizycznej, do wstawania o świcie, biegania po bułeczki i po gazety dla Piotrusia, a następnie do wożenia małych sióstr do przedszkola na drugi koniec miasta. Gdy dziewczynki chorowały, Marta musiała zostawać z nimi w domu i czasami nawet przez miesiąc nie chodziła do szkoły. Potem matka pisała kłamliwe usprawiedliwienie o nieobecności z powodu długiej choroby. Nikt nigdy nie sprawdził, czy jest to prawdą. Może dlatego, że matka Marty pracowała jako nauczycielka angielskiego, a ojczym zajmował stanowisko dyrektora liceum, a tak wykształconym osobom trzeba ufać? Przecież wciąż wielu z nas uważa, że przemoc domowa dzieje się tylko tam, gdzie wiszą brudne firanki i skąd dobiegają pijackie krzyki.
A jeszcze nie napisałam nic o dziecku. Marta chciała je mieć. Ktoś będzie ją kochał, życie odzyska wartość i sens. Jednak dziecko, a raczej szczątki dziecka zostały wrzucone do miednicy i zginęły w czeluściach szpitala, a dziewczyna popadła w długą depresję.
Ale zostawmy przeszłość. Marta ma 22 lata i gotowa jest wybaczyć matce egoizm, podłość, głupotę, gotowa jest zmienić czarny sweter na kolorowy kostium i zacząć życie od nowa. Poznajemy ją w przeddzień podjęcia pierwszej w życiu pracy. Jak jej się powiedzie?
Powieść Ostrowskiej niesie wielką dawkę bólu i goryczy, pokazuje, jak straszne jest życie niektórych osób, jak wielka ślepota dorosłych ludzi i jak bardzo boli życie bez poczucia bezpieczeństwa. Marta wyrosła na kobietę skłonną do załamań, nieufną, zamkniętą w sobie, często czuje się bezradna i fantazjuje o rzuceniu się pod pociąg. Boi się seksu, nie jest w stanie patrzyć na brzuchy ciężarnych kobiet, pogodzić się z tym, że jej synek nie żyje. Ma w sercu puste miejsce, ale też, pomimo nieufności, gotowa jest uwierzyć byle komu, wejść w kolejny toksyczny związek.
Okrutna prawda brzmi, że wiele wykorzystywanych seksualnie dzieci powiedziałoby dorosłym o swoim nieszczęściu, gdyby tylko ktoś chciał je wysłuchać. Ale w "Abonencie czasowo niedostępnym" nikt nie chce. Ani mama, ani ksiądz. Lekarze i nauczyciele też nie umieją odczytać sygnałów wysyłanych przez krzywdzoną dziewczynkę. Matka wiele razy prowadziła Martę do ginekologa z powodu stanów zapalnych pochwy, ale lekarz nie rozpoznał przyczyn tej choroby, matce radził, "żebym ci na noc wiązała ręce, ponieważ się onanizujesz i to dlatego"[3]. Tymczasem do zakażeń dochodziło z winy Piotrusia. Kąpał się tylko raz w tygodniu i gdy zbyt mocno cuchnął, miłująca czystość matka uciekała do pokoju młodszych córeczek. Wtedy bez przeszkód szedł do Marty i zarażał ją jakimś paskudztwem. Metody maltretowania autorka opisała bez przemilczeń, nie urywając tekstu, kiedy dochodziło do drastycznych bądź wstydliwych scen.
Niestety, ta ciekawa powieść nie jest wolna od potknięć. Zdarzają się błędy gramatyczne i ortograficzne ("kuje" zamiast "kłuje"[4]), a także rzeczowe. Przykład - ktoś chce sprzedać kawalerkę na przedmieściu Łodzi za 25 tysięcy i brak chętnych na kupno[5], a przecież za tak niską sumę można kupić co najwyżej garaż; po trzech miesiącach od poznania pewnego mężczyzny Marta chce obchodzić trzecią rocznicę ich związku; itd.
Irytowały mnie też sztuczności w dialogach i zbyt mało prawdopodobne rozwiązania niektórych wątków, ale o tym cicho-sza. Pomimo usterek powieść warta jest przeczytania, choć nie dorównuje takim hitom, jak "Owoc żywota twego" czy też "Co słychać za tymi drzwiami". W "Abonencie..." obok złych, podłych kreatur pojawiają się także ludzie dobrzy, pomocni, wielkoduszni. Pomimo depresyjnego klimatu jest w tej książce sporo nadziei, nie przygnębia tak mocno jak "Śniła się sowa".
---
[1] Ewa Ostrowska, "Abonent czasowo niedostępny", wyd. Skrzat, 2009, str. 8.
[2] Tamże, str. 11.
[3] Tamże, str. 14.
[4] Tamże, str. 8.
[5] Tamże; przeczytamy o tym na str. 157.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.