Dodany: 20.01.2007 19:33|Autor: Urodzony 31 VI

Nirwany Nie Będzie


Osoby, które jeszcze nie znają tej powieści uprzedzam, że moja recenzja zdradza częściowo jej treść oraz zakończenie, co, wg mojej oceny, z racji jej charakteru nie ujmie przyszłym czytelnikom przyjemności czytania.


Drogi Michel,

od przeczytania Twojej kolejnej, czwartej powieści minęło już kilka miesięcy. Tak jak poprzednie, zakręciła mną do tego stopnia, że potrzebowałem dystansu kilku innych książek, aby móc podzielić się z Tobą wrażeniami z lektury. I dobrze, bo z czasem wyzbyłem się poczucia niejednoznaczności treści. Wręcz przeciwnie. Jesteś teraz dla mnie czytelny i konsekwentny. Od „Poszerzenia pola walki” do „Możliwości wyspy” wysyłasz te same, złowieszcze sygnały o ułomnościach czających się zarówno w naturze jednostek, jak i w społecznych trendach współczesnego zachodu.

Przypomnijmy sobie główne wątki, pomijając quasi-naukowe socjologiczne, filozoficzne, biologiczne zapchajdziury mające na celu uwiarygodnienie tła opowieści. Obejdźmy też rozważania o sztuce i religii. Przecież tak naprawdę jest to powieść o niespełnionej potrzebie miłości, o przerażających barierach w kontaktach międzyludzkich.

Uczuciowe życie Daniela1 toczy się w schizofrenicznym, moralnym rozdarciu. Z jednej strony, podążając za imperatywem współczesnego mu społeczeństwa, odrzuca Isabelle tylko dlatego, że jako kobieta znacznie szybciej ulega starczemu zużyciu. W ten sposób świadomie rezygnuje z walorów mogących nadać sens jego egzystencji: miłości i partnerstwa. Z drugiej strony będzie poszukiwał tych samych wartości w powierzchownym związku ze znacznie młodszą Esther. Dla niej jednak miłość okaże się zagrożeniem. Będzie ona „odmawiała tego uczucia zastrzegającego sobie prawo do wyłączności i uzależnienia”[1]. Tak jak „zresztą całe pokolenie tego odmawiało”[2]. Młodzi wybiorą redukcję uczuć do poziomu wolnego seksu. Ostatecznie, odrzucony przez Esther, po okresie szaleńczych prób ponownego zbliżenia do niej, zrezygnowany i rozgoryczony odda się całkowicie w ręce sekty Elohimitów, której bardziej obserwatorem niż sympatykiem jest od pewnego czasu.

Mniej więcej w tym stanie, dzięki elohimickim eksperymentom, przekaże swoją złamaną i oczyszczoną z uczuć osobowość wraz z genami długiemu łańcuchowi swoich klonowanych następców, którzy przez następne dwa tysiące lat, stosownie do odziedziczonej genetyczno–mentalnej nijakości i zaleceń Wielkiej Siostry, będą kolejno zagłębiali się w nicości emocjonalnej i bezwzględnej fizycznej alienacji. Jedyny kontakt z innymi klonami wybranych rówieśników Daniela1, rozsianymi po całym, przeobrażonym kataklizmami świecie, dostępny będzie drogą beznamiętnej elektroniki.

Konsekwentnie wobec Twoich dotychczasowych powieści finał jest jeszcze bardziej przygnębiający niż wyżej opisane losy bohatera. Tym bardziej przygnębiający, że początek epilogu daje nadzieję na wyrwanie się z wielowiekowego marazmu ciągu Daniel1–Daniel25. Odważna i niemal bezprecedensowa decyzja o opuszczeniu gniazda czyni z Daniela25 Argonautę przyszłości. Złotym Runem ma być re-unia z innymi neoludźmi na wyspie Lanzarote. Niestety, podsycasz nadzieje czytelnika tylko po to, by na końcu bardziej bolało. W odróżnieniu od Jazona et consortes, Daniel25 wybiera one way ticket, który zamiast do wspólnoty ludzkiej wiedzie go w jednorodny krajobraz kałuż, jezior, piaszczystych łach i niemal nieruchomych, gęstych chmur, bez najmniejszego śladu życia, gdzie „wszechświat zastygł w swego rodzaju kokonie, jakiejś stagnacji, zbliżając się do archetypowego obrazu wieczności”[3]. W tej onirycznej przestrzeni spędzi swoje ostatnie sześćdziesiąt mistycznych lat. Bez Boga, w bezmiarze beznadziei. Nirwany nie będzie.

Dokąd zatem zmierza Twój bohater? Michel, Bruno, Informatyk, Daniel1-25 są jak jednojajowe bliźniaki, kierujące się w podobnych okolicznościach bardzo zbliżonymi odruchami. W każdej sytuacji wymagającej wyboru niemal świadomie strzelają sobie w stopę. Błądzą jak dzieci we mgle, a kiedy przez opary przebija się promień światła, odwracają się i podążają dokładnie w przeciwnym kierunku. W końcu z materiału dającego nadzieję na przyzwoitą jednostkę społeczną pozostaje wyprany z wszelkich uczuć i emocji ludzki wrak. Są naznaczeni jakimś kalekim fatum prowadzącym ich przez strony książki nieubłaganie na krawędź przepaści (w którą oczywiście się rzucają). Znaki ostrzegawcze w kodeksie etyki? Ciemne strony w katalogu dobra i zła?

A Ty, Michel? Kimże jesteś lub kim chcesz dla nas być? Czarnym PR-owcem współczesnego zachodu? Piekielnym Charonem, który zaciąga swojego czytelnika na brzeg Styksu, aby pokazać, jak po drugiej stronie może wyglądać człowiek, jeśli się spełni rozwijany przez Ciebie scenariusz? Czymże tak rozdzierasz rzesze czytelników na dwa obozy, skrajnie różnie oceniające Twój świat? Zabawne. Wiesz, że są tacy, którzy w Twoim bohaterze widzą prawdziwego współczesnego człowieka, a obraz jego otoczenia utożsamiają z własnym środowiskiem? Widać, że masz duży dar przekonywania. Żeby z kalek stworzyć tak sugestywny miraż pełnokrwistego homo sapiens. Szacunek.

Jest pewien dyskomfort, którego nie mogę się wyzbyć podczas czytania każdej twojej opowieści. Często nie wiem, jak to mówił pewien sierżant, czy piszesz pro forma czy dla jaj. Wiesz, co mam na myśli. Sam, podobnie jak przywołany przez Ciebie Marcel Duchamp, masz silnie autoironiczny stosunek do swojej twórczości. Zapewne anty-sztuka jest Ci bliskim sposobem ekspresji.

Ale wiem, kim jesteś na pewno. Jesteś mianowicie autorem patentu na zadziwiający paradoks. Używasz zimnego, analitycznego języka. Przypomina on zapisy patologa ćwiartującego zwłoki w obecności studentów. Gdy opisujesz rozterki jednostki czy paradygmaty Twoich społeczeństw, zawsze wieje chłodem, matematyczną kalkulacją. A jednak czytam Twoje powieści z wypiekami na twarzy, nieustannie ciekaw, co będzie na kolejnych stronach. Przed czym zechcesz mnie ostrzec następnym razem. Za to Cię podziwiam.

I czekam na więcej…

Twój
Urodzony 31 Czerwca


---
[1] Michel Houellebecq, "Możliwość wyspy", przekład: Ewa Wieleżyńska, wyd. W.A.B., 2006, str. 320.
[2] Tamże.
[3] Tamże, str. 452.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5204
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: aolda 26.01.2007 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Osoby, które jeszcze nie ... | Urodzony 31 VI
Szacunek :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: