Dodany: 20.01.2007 17:47|Autor: Pacyratsius

Mariana Mazura "Cybernetyka i charakter"


Żeby Wam zbytnio nie truć, załatwię sprawę najkrócej:

Konwencje terminologiczne:
S - oddziaływanie wejściowe systemu
R - oddziaływanie yjsciowe systemu,
r - reaktywność,
X, Y - systemy.


r= R/S

stąd:

R = r x S

Cykle wzajemnych oddziaływań:

y1 = ry x x1

x2 = r2 x y1

itd.

"Wynika stąd twierdzenie, że reakcja każdego z dwu sprzężonych ze sobą systemów jest spowodowana przez reaktywność tego systemu i reakcję drugiego systemu" -np. Ty i on(a).

Pod rozwagę i q zachęcie do lektury

- jan urbanik

PS
Kto sięgnie po książkę Mariana Mazura,
nawet jeśli nie zna się na "iksach" zyska, traci - kto nie sięgnie.
Wyświetleń: 9224
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 23
Użytkownik: Pacyratsius 21.01.2007 16:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Żeby Wam zbytnio nie truć... | Pacyratsius
Zamiast komentarza dalszy cytacik:

x2/x1 = rx x ry
y2/y1 = rx x ry

"W odniesieniu do stosunków interpersonalnych znaczy to, że zachowania każdego partnera zależy od postaw obu partnerów naraz, nie zaś tylko jednego lub tylko drugiego.
Z przytoczonego twierdzenia wynika ponadto, że do zmiany warunków konieczna jest zmiana postawy jednego z dwu partnerów.
Główna trudność w naprawieniu źle układajacych się stosunków interpersonalnych polega na ustaleniu, który partner miałby zmienić swoją postawę. Ponieważ postawy ludzkie cechują się sie znaczną stałościa, każdy oczekuje raczej zmiany swego partnera"


Pierwszy raz przeczytałem mądrą książkę inteligentnego i dowcipnego Profesora ponad dawno-dawno temu, wiele jego uwag skróciło moją drogę do jako takiej przyzwoitości.

I jeszcze o książkach: w trakcie lektury dętej książki Schopenhauuera "Aforyzmy o mądrości życia" wpadła mi w ręce książka Janusza Korczaka, zdaje się tom pierwszy z jego czterotomowego zbiorku dzieł wybranych. Z mądrości napuszonego dancingera do tej pory nie zostało mi nic, z ludzkiej i żydowskiej mądrości Korczaka zostało mi, jak z Mazura - bardzo wiele.
Moje byli chłopcy i żona nawet nie wiedzą ile im zawdzięczają.

Czytajcie mądre książki, na modne szkoda (mi!) czasu.

jan urbanik
Użytkownik: clocker 21.01.2007 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Zamiast komentarza dalszy... | Pacyratsius
> Czytajcie mądre książki, na modne szkoda (mi!) czasu.

Amen!!!

Niewiele wnosi do dyskusji ale nie mogłem się powstrzymać ;)
Użytkownik: verdiana 21.01.2007 18:38 napisał(a):
Odpowiedź na: > Czytajcie mądre książki... | clocker
Ale jeśli wszyscy sobie to weźmiemy do serca, to mądre książki staną się modnymi i co wtedy będziemy czytać? :P
Użytkownik: Pacyratsius 21.01.2007 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale jeśli wszyscy sobie t... | verdiana
To jest ideał niespełnialny.

Spośród modnych książek ostaną się (mam nadzieję) mądre.

***
wyżywając się na http://polsha.spiker.pl
pod każdym postem pisałem:
Wyrażone przeze mnie poglądy nie są jedyne słuszne - są za to moje jedyne.
Nie zależą one od koniunktury, a od stanu mojej wiedzy, doświadczenia i systemu wartości.

Stoją te dwa zdania, choć ich nie widzicie, pod każdym sądem, który tu wypowiadam.

jan urbanik
Użytkownik: Pacyratsius 21.01.2007 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Zamiast komentarza dalszy... | Pacyratsius
Prostuję:
Jeśli już Schopenhauera mogłem zrobić Gdańszczanina,
to on Danziger, a nie dancinger.

jan urbanik
Użytkownik: maltanka 21.01.2007 17:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Zamiast komentarza dalszy... | Pacyratsius
Nie wiem do końca czy mam rację ale Schopenhauer chyba nie był gdańszczaninem ale mieszkał i tworzył w Królewcu (Konigsberg). Poza tym "Aforyzmy o mądrości życia" wcale mi sie niewydają "dętą" książką. Jest to bardzo mądra książka. Zaraz sprawdzę czy Schopenhauer z Królewca czy z Gdańska i napiszę ale po chwili, bo dopiero co wróciłam z weekendu i głodnawa jestem ciutek.
Użytkownik: Pacyratsius 21.01.2007 17:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem do końca czy mam... | maltanka
Tylko bez Kantów, Koleżanko, tylko bez Kantów!

A Aśka, koleżanka Goethe'owa, a mama Arurowa zostawiła wspomnienia
z młodości swojej w Gdańsku.
Schopenchauerowie mieszkali w chałupie pod żółwiem na Świętego Ducha
w gdańskim Głównym Mieście.

jan urbanik
Użytkownik: imposter 21.01.2007 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Tylko bez Kantów, Koleżan... | Pacyratsius
Schopenhauer urodził się 22 lutego 1788 roku w Sztutowie. Zmarł 21 wrzesnia 1860 we Frankfurcie nad Menem. Studiował m.i. w Heidelbergu, w Pizie. Taki z niego Danziger jak ze mnie Berliner /też mieszkałem w Berlinie trzy miesiące/. No i jeszcze jedno, Janie. Schopenhauer w nazwisku ma drugie "h" a nie "ch" jak piszesz. No i co Janie? Bermudy?
Użytkownik: Pacyratsius 21.01.2007 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Schopenhauer urodził się ... | imposter
http://de.wikipedia.org/wiki/Arthur_Schopenhauer:
"Arthur Schopenhauer (* 22. Februar 1788 in Danzig; † 21. September 1860 in Frankfurt am Main) war ein deutscher Philosoph."

Jego mamusia o swoim dworku w Oliwie:
http://www.trojmiasto.pl/oliwa/o_jschopenhauer.htm​l:

"Nasz dawny dom [Dwór III], wyróżniający się tarasowym rozplanowaniem ogrodu i wodotryskami, dzieli dolę innych. (...) Ogród założony według mego pomysłu, górę w tarasowatym układzie, którą mój mąż kazał obsadzić doskonałymi gatunkami drzew owocowych, wszystko pokrywają dziś pokrzywy i dzikie chwasty.
[... s. 160-161]
Nasze sąsiedztwo tymczasem zyskało znacznie w osobie następcy niedawno zmarłego opata [Jacka Rybińskiego, zmarł w 1782 roku]. Na miejsce owego pobożnego staruszka, który jako urodzony Polak znał jedynie mowę swego ojczystego kraju [?]"

i jeszcze ciekawostka:
http://www.pieknygdansk.gda.pl/joanna.html

"Joanna urodziła się w 1766 r. w rodzinie zamożnego i szeroko wykształconego kupca Henryka Trosienera.
Dzieciństwo i wczesną młodość Joanna spędziła w umiejscowionym przy ulicy Św. Ducha charakterystycznym "Domu pod Żółwiem". W bliskim sąsiedztwie mieszkała też rodzina Chodowieckich. Prowadzona przez krewnych słynnego malarza szkółka dla dzieci była pierwszym etapem w edukacji młodej Joanny. Zbieg okoliczności zapewne sprawił, że podczas głośnej wizyty w Gdańsku, Daniel Chodowiecki sportretował małą dziewczynkę, w przyszłości matkę sławnego filozofa.
W maju 1785 r. Joanna wydana została za Henryka Schopenhauera, bogatego i wpływowego kupca zbożowego. Po trzech latach z niezbyt dobranego małżeństwa zrodził się Artur, który kilkadziesiąt lat później zdobył wielkie uznanie w bardzo trudnej dziedzinie filozofii.
Zabór pruski z 1793 r. skłonił Henryka Schopenhauera do wyjazdu z rodzinnego Gdańska. Wielu wybitnych obywateli miejskich nie zaakceptowało zmiany sytuacji politycznej i na zawsze opuściło nadmotławskie miasto."

To nie polemika z Imposterem, a okazja do wyżycia się gdańskiego patrioty.

Co do "h" a nie "ch" - zgoda. Twoje zwycięstwo. Gratulacje!


Użytkownik: imposter 22.01.2007 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Schopenhauer urodził się ... | imposter
Wikipedia czasem się myli. Wielka Encyklopedia Polska podaje moje dane, co do miejsca urodzenia, a w internecie wszystko pod hasłem tego wielkiego filozofa również podaje miejsce urodzenia: Sztutowo. Jeśli chodzi o Joannę, jego matkę, na pewno urodziła się w Gdańsku. Ale spór idzie o nią czy o jej syna? Janie, chyba jednak Bermudy.
Użytkownik: neutrinO7O1 21.01.2007 17:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Żeby Wam zbytnio nie truć... | Pacyratsius
Domyślam się, że to cytaciki z części książki która stanowi rozgrzewkę Profesora. Tak się zastanwaiam czy dochodzi dalej do rozważań na temat układów bardziej złożonych, gdzie reaktywność skorelowana była by z zaufaniem przez co dochodziło by do naturalnej eliminacji z układu osób niegodnych zaufania.
Gdy jeden z systemów traci swoją wiarygodność automatycznie spadają oddziaływania wyjściowe innych systemów skierowanych na ów system. Tylko dlaczego taki niegodny zaufania system najczęściej trwa w układzie i ma się dobrze. Może jego r jest zawsze większe od 1 :))

To tylko takie moje wolne skojarzenia. Takie modele można rozbudowywać w nieskończoność. Chyba najlepiej było by robić to na przykładzie grupy przeciętnych gimnazjlistek :))
Użytkownik: durand 22.01.2007 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Domyślam się, że to cytac... | neutrinO7O1
Słuchaj Neutrin0701. Czy Ty jesteś bliźniakiem Jana Urbanika? Piszcie o książkach, dysktujcie o literaturze, a nie o układach złożonych, w który reaktywność jest skorelowana... Przecież też nie rozumiecie tego o czym piszecie. Ja waszej dyskusji robię "ignoruj"...
Użytkownik: neutrinO7O1 22.01.2007 23:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Słuchaj Neutrin0701. Czy ... | durand
Pewnie już zdążyłeś zignorować coś co zobaczyłeś i nazwałeś dyskusją. Tym samym nie będziesz już miał okazji dowiedzieć się o tym, iż w pewnym sensie jestem bratem Jana Urbanika. Takim bratem po zamiłowaniu. Mniejszym, o wiele mniejszym. Czy ja kogoś tu podziwiam? Czy ja komuś się chcę przypodobać? Może ja po prostu chciałbym tylko wiedzieć czym jest narastające pożądanie książek, chęć kupowania ich w coraz to większych ilościach. Zagrożenia, profity czy w tym tkwi jakieś wielowymiarowe szczęście.

Czy ja chcę zrozumieć Twojego posta, takie masz, trzymaj "ignoruj" i już mnie nie ma? Ktoś kiedyś tutaj próbował to zrozumieć. Nie zrozumiał. Los jej nie znany. Nie rozumiesz, ignorujesz. Nie rozumiem, ignoruję. Reaktywność spada na łeb i na szyję.

Idę lulu, ignorowanym lubię być tylko wirtualnie. Jak się nie wyśpię to mi ktoś przylepi jutro rano "ignoruj" na żywym czole
Użytkownik: Pacyratsius 23.01.2007 00:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Pewnie już zdążyłeś zigno... | neutrinO7O1
//Może ja po prostu chciałbym tylko wiedzieć czym jest narastające pożądanie książek, chęć kupowania ich w coraz to większych ilościach. Zagrożenia, profity czy w tym tkwi jakieś wielowymiarowe szczęście.//

Ten bibliofilski (jeśli chcesz: bibliomański) imperializm bierze się z zachłanności na wiedzę: wchodząc na kolejny szczyt dostrzegasz coraz więcej i więcej, fascynuje to i tamto...
i rozprasza, I SKAZUJE NA DYLETANTYZM.
Do zachłanności na wiedzę trzeba dodać szał kolekcjonerski, który się chyba musi zrodzic (u mnie musiał).

Kiedy mieszkanie stawało się za ciasne, z bólem serca - praktycznie rozdałem - większość beletrystyki (wczesne lata siedemdziesiąte, nim zapanował książkowy szał); albumy, które kupowałem dla kilku reprodukcji... Lepiej nie przyznam się co z nimi wyprawiałem, ale tyle powiem, że mam sporo reprodukcji malarstwa luzem i że są do zagospodarowania przez młodych miłośników sztuki malarskiej, którzy zechcą korzystać z udostępnionego księgozbioru.

jan urbanik
Użytkownik: verdiana 23.01.2007 00:16 napisał(a):
Odpowiedź na: //Może ja po prostu chcia... | Pacyratsius
> Kiedy mieszkanie stawało się za ciasne, z bólem serca - praktycznie rozdałem - większość beletrystyki

O Boże, w ostatnich 2 latach też to zrobiłam! Czy mnie czeka wybijanie ściany do sąsiadów? :-)

Ale tu masz rację:
Ten bibliofilski (jeśli chcesz: bibliomański) imperializm bierze się z zachłanności na wiedzę: wchodząc na kolejny szczyt dostrzegasz coraz więcej i więcej, fascynuje to i tamto...
i rozprasza, I SKAZUJE NA DYLETANTYZM.

Jest dokładnie tak... Im więcej wiesz, tym więcej wiesz, że nie wiesz.
Użytkownik: neutrinO7O1 23.01.2007 11:13 napisał(a):
Odpowiedź na: //Może ja po prostu chcia... | Pacyratsius
Kwestia dyletantyzmu jest mi dobrze znana. Pierwszy raz zacząłem pojmować wagę sprawy poznając twórczość i życie Lema. Kiedy młodzi "specjaliści" w swoich dziedzinach twierdzili, że Lem to się tą swoją brzytwą Ockhama niedługo sam pochlasta. A przecież Lem był ścisły, aż do bólu, był przy tym wizjonerem. Z góry rzeczywiście więcej widać, ale mit o Dedalu i Ikarze wszyscy dobrze znamy.

Kolekcjonowanie to grząski temat. Napiszę może tylko, że chyba najbardziej się boję "Mieć czy być" Fromm'a z mojej kolekcji (ponad 500 tytułów kupionych przeze mnie + nieliczone nigdy książki moich przodków ;). Gloger, Jasienica, po prostu mnóstwo rzeczy których nie czytałem i nawet nie wiem za bardzo co z czym. Jedna z nielicznych ingerencji w owe zbiory to dokupienie ostatnich tomów "Sztuki świata").

Miejsca mi na razie nie brakuje. Inna rzecz mnie za to niepokoi. Zawsze byłem pedantycznie nastwiony do otoczenia. Ostatnie badania naukowców potwierdzją moje intuicyjne przypuszczenia. Porządek w otoczeniu poprawia sprawność intelektualną (tym bardziej wskazaną w stanach rozproszenia o którym pisałeś). To co jednak robię teraz zaczyna mi nieprzyjemnie śmierdzieć. Jakieś dopasowywanie regałów, IKEA, dekoratornia, zrób to sam :)))

Na zakończenie może dodam, że mimo wszystko przyjemność sprawia mi gdy widzę jakie ceny na aukcjach osiągają pozycje które posiadam, które sam kiedyś kupiłem. Dostałem ostatnio telefon. Słyszę w słuchawce: "Słuchaj jest to i to, nowe, stan idealny, opcja kup teraz, przed chwilą wystawione. Cena 25 zł" Po chwili książka była moja. Myślę, że szybko cena dobiła by do 75, gdyby sprzedającemu nie zależało na szybkiej gotówce, gdyby też wiedział co sprzedaje :)

Z ciekawości zapytam się teraz: Masz Janie "Ślepego zegarmistrza" Dawkinsa? Seria +/- OO. Wiesz ile jest wart? :D

Jestem jeszcze młody, dlatego być może traktuję to często jak zabawę :D

Użytkownik: neutrinO7O1 23.01.2007 11:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Kwestia dyletantyzmu jest... | neutrinO7O1
... no i mam jeszcze sporo miejsca w domku ;)
Użytkownik: Pacyratsius 23.01.2007 15:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Kwestia dyletantyzmu jest... | neutrinO7O1
//Z ciekawości zapytam się teraz: Masz Janie "Ślepego zegarmistrza" Dawkinsa? Seria +/- OO. Wiesz ile jest wart? :D//

Zupełnie nie wiem ile jest wart. Większość książek jest dla mnie za droga. Nie kupuj książek jako lokaty kapitału, to nie ma sensu.
Kupuj tylko to, co Cię najbardziej interesuje. Jak pożyjesz to i tak się zapchasz.
Serię o którą pytasz mam prawie w całości, właśnie "Cybernetyka i charakter" jest z +-kostka, parę lat temu była wznawiana.

jan urbanik
Użytkownik: neutrinO7O1 23.01.2007 16:26 napisał(a):
Odpowiedź na: //Z ciekawości zapytam si... | Pacyratsius
Na szczęście na lokowanie kapitału znam skuteczniejsze metody jak kupowanie książek :) Czasami oddaję, sprzedaję...
Nawiązywałem raczej do często padających tu słów mówiących o kupowaniu książek po atrakcyjnych cenach, korzystaniu z okazji. Zainteresowanie książkami Dawkinsa zawsze było spore, ale ostatnio wyraxnie wzrasta. Jest to związane ze zbliżającym się pojawieniem na polskim rynku jego najnowszego dzieła "Bóg urojony"
"Ślepy zegarmistrz" to oprócz "Samolubnego genu" jego najpopularniejsze dzieło. Tyle, że zegarmistrz był dawno temu wznawiany.

Ja już się zapchałem. Przyznaję, nie nadążam za przyrostem moich książek. Przecież książki o których piszemy czyta się wolniej od beletrystyki (Szacuję moje możliwości: beletrystyka - 100-300 słów na minutę /// literatura popularnonaukowa: 0-100 :)))) Tym bardziej zależy mi na umiejętnym dokonywaniu selekcji. I z tego powodu czasami oddaję, sprzedaję :)

Użytkownik: Pacyratsius 22.01.2007 23:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Słuchaj Neutrin0701. Czy ... | durand
Wprowadzenie wzorów nie służyło żadnym nadzwyczajnym celom,
chciałem tylko udać, że mam poczucie humoru.
Neutrino dowcipnie temat podjął.

Książki prof. Mazura nie polecam matematykom ani cybernetykom,
a tym, co chcą dowiedzieć się więcej o życiu, współżyciu (stosunkach interpersonalnych), miłości.

Pomiędzy wzorami, wykresami i uczonymi wywodami wyczytacie wiele rzeczy ważnych.
Bardzo nielicznych stać będzie na przeczytanie solidne tej książki, mnie raczej wśród nich nie będzie.

A propo:
Poleciłem czytającej i oczytanej Ewuni S., obecnie torontiance, Jedlickiego: "Jakiej cywilizacji Polacy potrzebują" którą solidnie trawiłem ponad miesiąc. Obiecałem: Jeśli solidnie przeczytasz - książka twoja! Wysiadła. Chciała mi książkę zwrócić.
Książka jest jej, na pewno ją przeczytała. To była inteligentna bestia. I zapewne nadal jest inteligentna.
Niestety, jak wielu inteligentnych ludzi, gdzieś w Toronto. Cholera jasna!

jan urbanik




Użytkownik: verdiana 23.01.2007 00:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Wprowadzenie wzorów nie s... | Pacyratsius
Zachęciłeś mnie - WŁAŚNIE teraz, kiedy zaniechałeś wzorów. Nauczyłam się lubić wzory w psychometrii, ale nigdzie indziej. :-)
Użytkownik: Pacyratsius 24.01.2007 17:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachęciłeś mnie - WŁAŚNIE... | verdiana
Sterowanie:

Jest tylko sześć rodzajów problemów, ani jednego więcej.
Możemy tylko się gapić i nie ingerować w system - przed nami problemy poznawcze;
możemy starać się system zmienić - przed nami problemy decyzyjne.

Teraz autor zajmuje się grupą problemów poznawczych.
1.Eksploracja
"Aby się zabrać do poznawania systemu, musimy sie najpierw upewnić, czy on istnieje, w przeciwnym bowiem razie trudzilibyśmy się niepotrzebnie i tracili czas. (...)
2.Klasyfikacja
"Rozwiązywanie problemów klasyfikacyjnych to stwierdzanie właściwości"
3.Eksplikacja
"Gdy wiadomo już, jakie są elementy systemu, pozostaje dowiedzieć się,jakie występuja między nimi oddziaływania, czyli 'co od czego zależy?'

Połowę problemów mamy z grubsza obgadane, teraz kolejne trzy: decyzyjne.
4.Postulacja,
czyli problem w jakiego męża chcecie przekształcić waszego fajtłapę.
5.Optymalizacja,
czyli jak chcecie osiągnąć cel.
6.Realizacja
Jeśli chcecie osiągnąć "becikowe", sposoby realizacji są znane, szczęść Boże!

Problemów sześc, ale diabeł tkwi w szczegółach: my się gapimy lub próbujemy wychowywać, a system zmienia się sam, często na gorsze.

To było kilka zdań z lub o "Cybernetyce i charakterze" Mariana Mazura
z okolic strony setnej tej książki.

Nie stracicie czasu biorąc ją do ręki,
żeby nie zanudzać nie będę juz raczej jej reklamował, chyba że...

No, fajnie, kończę na teraz.

jan urbanik
Użytkownik: Pacyratsius 24.01.2007 20:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Sterowanie: Jest tylko... | Pacyratsius
kąsek antygiertychoidalny:

"... aby móc wykonać swoją pierwszą operację, chirurg musi już mieć za sobą lata niezwykle trudnych studiów, skutki opreacji będą widoczne zaraz, a błąd przy niej popełniony ma wyraźnie określonego sprawcę. Natomiast zmiana programu nauczania, np. historii, to produkt nieobowiązujących wypowiedzi konferencyjnych, na których wygłaszanie może sobie pozwolić ktokolwiek, skutki zmiany ujawnią się najwcześniej za dziesięć lat, gdy z kilkunastoletniego ucznia będzie początkujący zawodowiec, a gdy się ujawnią, to kto potrafi stwierdzić, że ich przyczyną była ta właśnie zmiana programu nauczania. Nic dziwnego, że o strukturze szkolnictwaz beztroską łatwością decydowali urzędnicy administracyjni od wszystkiego"

Cytowany fragment pochodzi z pierwszego wydania książki Mazura z roku 1976.
Kaczęta poczynają sobie z rzeczami poważnymi z podobna beztroską.

jan urbanik
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: