Dodany: 27.10.2010 23:31|Autor: in_dependent

Porcelanowa marionetka


Czerwone budki telefoniczne, czerwone double-decker busy na ulicach. Czerwoni ze zmęczenia gwardziści Królowej w czerwonych mundurach. Czerwone kwiaty przed pałacem Buckingham, z którego balkonu macha rodzina królewska. Czerwona, spąsowiała Bridget Jones w samych czerwonych majtkach, krótko przed kolejną kompromitacją. Czerwone flagi powiewające na naszych masztach, bo Wielka Brytania nie przystąpiła do wojny w odpowiednim momencie. Parująca Five o'clock Tea. Nie czerwona - Earl Grey.

Kochamy czy nienawidzimy, tęsknimy czy szydzimy, chuchamy czy prychamy - zawsze jednak wzdychamy z podziwem, gdy myślimy o Wielkiej Brytanii. Być może przez jej odmienność, zaskakujące zwyczaje, przez żarty i Monty Pythona (przez Jane Austen również!). Gdybyśmy nasz podziw mogli rozgnieść i pokruszyć, powstałe w ten sposób okruszki smakowalibyśmy przez całe nasze życie. Do końca czulibyśmy smak. Okruchów życia.

Flegma

Brytyjczycy mają pewną denerwującą manierę - dochodzenia do sedna sprawy z lekkim oporem, powoli, niepospiesznie. Nie tylko w dyskusji, ale też w życiu.

Maniery tej nie jest także pozbawiony Stevens. Wszystko robi dokładnie, lecz bez zbędnego pośpiechu. Zawsze doskonale wykonuje swoje zadania. Nie są to byle jakie obowiązki, gdyż Stevens jest prawdziwym angielskim kamerdynerem, od wielu lat pełniącym służbę w posiadłości Darlington Hall.

Z brytyjską dostojnością oraz powolnością połączoną z precyzją nasz profesjonalny kamerdyner snuje swą opowieść o sześciu dniach wychodnego, które otrzymał od swego obecnego przełożonego - jest to jedyny urlop, z jakiego skorzystał w całym swym życiu. Historia o sześciodniowej podróży po wietrznych Wyspach, przeplatana refleksjami dotyczącymi długiego życia, w każdym, nawet najmniejszym calu obrazują opieszałość Stevensa. Wszechobecną flegmatyczność. Lecz wszak flegma ta jest nadzwyczaj nobliwa. Jest bowiem brytyjska.

Yes, Sir

Dobry kamerdyner powinien charakteryzować się cierpliwością, brakiem nadmiernej troskliwości, posłuszeństwem. Doskonałego kamerdynera zaś powinna cechować ponadto usłużność, dyskrecja, podległość oraz godność. Mimo iż Stevens w swej opowieści nie wprost potwierdza ten wachlarz cech niezbędnych, można wywnioskować z jego codziennego zachowania, postępowania, toku myślenia, że taką listę atrybutów przyjmuje za konieczną w swym zawodzie. Zawsze na posterunku, zawsze gotowy, by służyć, cierpliwy, pogodny, a jednocześnie potrafiący dochować tajemnicy. Także język, jakim posługuje się Stevens jest wręcz doskonały, majestatyczny i zarazem wytworny.

Całe życie Stevensa to praca - wieloletnia służba u lorda Darlingtona oraz u jego następcy w posiadłości, odpowiednie traktowanie służby oraz najważniejszych gości - wśród nich m.in. ministra spraw zagranicznych III Rzeszy Joachima von Ribbentropa - umiejętność wybrnięcia z każdej, choćby najbardziej kłopotliwej, sytuacji. Stevens nawet w trakcie urlopu, czasu wolnego oczekiwanego z nadzieją i radością przez wszystkich pracowników, myśli o pracy i kłopotach personalnych. Postanawia wykorzystać ten czas i wybrać się w podróż jedynie po to, by ponownie zatrudnić byłą gospodynię posiadłości - Pannę Kenton. Gorąco wierzy w sukces swej misji i wydawałoby się, że nie chodzi mu o nic innego, gdy czule wspomina chwile, które spędzał z dawną gospodynią, gdy jeszcze pracowali razem. Czy jednak o tym naprawdę myśli?

Mgła

Nieustanna praca, przejęta, odwzorowana, odziedziczona niejako po ojcu, sprawia, że życie prywatne Stevensa spowija gęsta mgła. W tej mgle, zalegającej ulice Londynu i innych miast oraz miasteczek, angielskiej mgle, widać jedynie nicość, pustkę, brak emocji, uczuć i osobistych pragnień. Brak wzorców, poza jednym, jedynym - wzorcem wspaniałego kamerdynera, jakim był ojciec Stevensa. Brak matki, obojga rodziców razem, uczuć rodzicielskich i rodzinnych sprawiły, iż nasz bohater nie zna innego życia. Służba to chyba jedyny model rodziny, jaki Stevens zna i rozumie. Jednak wybiera się w pełną myśli i zadumy podróż wyraźnie będącą wyprawą po Pannę Kenton. Z zadaniem typowo zawodowym, ale i z osobistą nadzieją. Wraca wciąż spowity mgłą.

Kazuo Ishiguro tę mgłę stara się przegonić, zdmuchnąć chociaż na chwilę, by móc pokazać Czytelnikom prawdziwe poświęcenie, mocny charakter, niezłomność bohatera, którą najlepiej oddaje wspomnienie okoliczności śmierci ojca Stevensa. Kamerdyner nie czuwał przy łożu śmierci ojca, raczej pojawiał się "z doskoku", jednocześnie z dystynkcją służąc swemu lordowi oraz jego gościom, uśmiechając się, będąc na każde skinienie i, przede wszystkim, nie okazując swoich emocji. Podobnie zaskakujące jest przedstawienie jego poglądów politycznych, ocena spotkań i konferencji, które lord organizował w latach 30. z perspektywy wydarzeń II wojny światowej. Stevens nigdy nie przestał szanować swego pierwszego chlebodawcy, mimo iż lord niejako przyczynił się do wybuchu wojny i śmierci wielu ludzi - organizując spotkania dyplomatyczne, prowadząc mediację mającą na celu wyswobodzenie III Rzeszy z obowiązków, jakie nałożył na Niemcy Traktat Wersalski.

Przez to nie polubiłam Stevensa. Nie podobało mi się, iż nie miał własnego zdania, nie wypracował własnych osądów, nie był odważny, a surowość, którą próbował prezentować w każdej sytuacji dnia codziennego, była sztuczna i nieludzka. Stevens był kukiełką w rękach swoich pracodawców i to nawet wówczas, gdy oni tego nie pragnęli. Ale prawdziwy angielski kamerdyner szczycący się godnością zawodu marionetką widocznie być musi.



[Tekst opublikowałam wcześniej na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3877
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: miłośniczka 28.10.2010 20:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Czerwone budki telefonicz... | in_dependent
Twoją recenzję przeczytałam jeszcze w poczekalni. Jest bardzo dobra. Pozdrawiam.
Użytkownik: ambarkanta 28.10.2010 23:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Czerwone budki telefonicz... | in_dependent
Świetnie napisane - recenzja, bo książki jeszcze nie czytałem, widziałem tylko film - wspaniały!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: