Dodany: 26.10.2010 21:00|Autor: Wiktor1999

Podróże Guliwera


Początkowy fragment książki:
„Nazywam się Lemuel Guliwer i jestem Anglikiem. Urodziłem się w prowincji Nottingham, gdzie ojciec mój miał niewielkie gospodarstwo rolne. Rodzina nasza była liczna, a dochody skromne, w domu więc nie przelewało się nigdy, ale rodzice bardzo dbali o wykształcenie swoich pięciu synów i starali się wszystkich nas wykierować na ludzi. Kiedy ukończyłem średnią szkołę, posłano mnie na studia medyczne do uniwersytetu w Cambridge, a następnie oddano na praktykę do sławnego chirurga londyńskiego, pana Batesa”. (Jonathan Swift, „Podróże Guliwera”, tłum. Jacek Bocheński i Marian Brandys, Warszawa 1981 r.).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3554
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: ambarkanta 26.10.2010 23:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Początkowy fragment książ... | Wiktor1999
"Ojciec mój miał niewielką posiadłość w Nottinghamshire; byłem trzecim z jego pięciu synów. Gdy ukończyłem lat czternaście wysłał mnie do Emanuel College w Cambridge i pozostawałem tam przez trzy lata, przykładając się pilnie do nauki. Koszta utrzymania (choć miałem bardzo skromne wsparcie z domu) okazały sie jednak zbyt wielkie w porównaniu z tak małą fortuną, zostałem więc uczniem pana Jamesa Batesa, znanego londyńskiego lekarza, u którego przebywałem przez lat cztery, przeznaczając otrzymywane od ojca niewieelkie sumy na naukę nawigacji i innych działów matematyki, użytecznych tym, którzy pragną odbywać podróże; gdyż zawsze wierzyłem, że prędzej czy później taki właśnie los mi przypadnie".

Tak w przekładzie niezmordowanego Macieja Słomczyńskiego (Zielona Sowa 2006) rozpoczyna się Rozdział I, ale poprzedzają go następujące teksty integralnie przynależące do opowieści: "Wydawca do czytelnika", "List kapitana Guliwera do jego kuzyna Sympsona" oraz otwierające tom "Oświadczenie". Dzięki za przypomnienie tak pysznych treści, których wpływu na współczesność sobie często nie uświadamiamy; oglądałeś może ekranizację z 1996 roku? - bardzo dobra! Pozdrawiam.
Użytkownik: yyc_wanda 30.10.2010 06:32 napisał(a):
Odpowiedź na: "Ojciec mój miał niewielk... | ambarkanta

Bezsprzecznie tłumaczenie spółki Bocheński / Brandys podoba mi się bardziej. Zgaduję, że Słomiński jest bliższy originału dlatego też chwilami brzmi topornie - na przykład stwierdzenie byłem trzecim z jego pięciu synów nie brzmi najciekawiej po polsku. Z drugiej jednak strony, tłumaczenie powinno być oparte na oryginale. Nigdy nie podejrzewałam, że dwa tłumaczenia tej samej książki mogą być tak różne. Wygląda na to, że jeden przetłumaczył a drugi opowiedział własnymi słowami.


Użytkownik: ambarkanta 30.10.2010 23:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezsprzecznie tłumaczen... | yyc_wanda
Z klasyką (zwłaszcza bez praw autorskich) bywa tak, że podstawę dla przekładu stanowią nieraz edycje przykrojone, albo też wydawnictwa same dokonują cięć. I stąd "Podróże Guliwera" najczęściej kojarzą się z Liliputami, rzadziej z Houyhnhnmami. Gdy obejrzałem film, do którego wyżej namawiam, szybko sięgnąłem po lekturę. Ale nie wiem, na ile kompletne są wydania Naszej Księgarni, czy Zielonej Sowy, albo jak prezentuje się tegoroczne wznowienie wydawnictwa Greg. Pozdrawiam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: