Dodany: 12.01.2007 16:08|Autor: Marie Orsotte

Iwona winną przez swoją niewinność


Dramat Witolda Gombrowicza "Iwona, księżniczka Burgunda" jest o tyle przewrotny, że zwykle bohaterami dramatów zostają zakochani niezwykle, władzy żądni, buntownicy nierzadko romantyczni czy inni myśliciele - słowem ludzie, którzy mają coś do powiedzenia. Iwona natomiast nie mówi nic, przynajmniej w sensie dosłownym - jej postać nabiera znaczenia tylko wtedy, gdy spojrzymy na nią jak na symbol. Więc spójrzmy!

Iwonę spotyka los będący zapewne obiektem zazdrości niejednej damy w królestwie - gdyż rzecz w królestwie się dzieje; książę Filip zamierza się zbuntować przeciwko prawu, nakazującemu niejako być zauważanymi tylko tym dziewczynom, które ładne są. Zatem napotykając pannę (w towarzystwie dwóch ciotek, które skarżą się na jej melancholijną naturę), zaczyna z nią rozmawiać - jej milczenie denerwuje go, ale oto Iwona coraz bardziej go pociąga i w pewnym momencie prosi ciotki o rękę młodej damy. Zrazu wszyscy (z rodzicami księcia, królem i królową, na czele) uważają to za głupi żart, ale szybko przyjmują zaręczyny do wiadomości (mając jednak nadzieję, że Filipowi przejdzie). Iwona znajduje się w pałacu, gdzie zostaje obiektem zainteresowania jego mieszkańców. W ciągu całej sztuki jej kwestie można by policzyć na palcach jednej ręki, nie wiemy, co o tym wszystkim myśli - nie wiemy, czy myśli w ogóle, czy jest tępa, czy może po prostu tak zamknięta w sobie? Czy Gombrowicz chciał ją ukazać tylko jako narzędzie w buntowniczej próbie księcia Filipa? Czy milczy z jakiegoś konkretnego powodu, czy ot tak, dla samego milczenia?...

Wzrok mieszkańców pałacu, jak wyżej wspomniałam, kieruje się na nią. Z początku jest wyłącznie ciekawą nowinką, bzdurą, którą książę wymyślił dla zabicia nudy - ale potem wskutek źle zrozumianych stwierdzeń Iwona powoli zostaje uwikłana w sieć, o której zresztą sama nie ma pojęcia. A może coś przeczuwa w swoim milczeniu? Czy uważa, że przez milczenie to wszystko rozwiąże?...

Nie rozwiązuje. Sieć wokół niej zapętla się coraz bardziej, aby w końcu zaplątać Iwonę tak, żeby odebrać jej wszystkie drogi ucieczki. Oto więc i uczta - ryba na talerzu równie dobrze mogłaby być zatrzaskującymi się drzwiczkami klatki. Trzeba przyznać, że o starogreckie katharsis Gombrowicz zadbał sumiennie - wszystko się łączy w finale.

Finał? Ostatnie zdarzenie tej sztuki - to uklęknięcie Filipa, uzasadnione słowami jego ojca: "Nie możesz sam jeden stać, kiedy wszyscy klęczymy"*. Oto wreszcie upada jego jakże nieudany bunt, który pierwszy cios dotkliwy otrzymał w momencie ucałowania Izy. Czy Iwona "zabiła" samorzutny zryw księcia przeciw konwenansom? Czy może to Filip był za słaby? Niefortunny zbieg okoliczności, w każdym razie! A mogło być tak pięknie...

Czy polecam? Polecam, a jakże! Jeśli ktoś nie mógł przebrnąć przez "Ferdydurke", to radzę podejść do świetnej twórczości Gombrowicza od tej strony. Aha, jeszcze coś: nie wiem, czy nie przywiązujemy czasem do czynów niektórych postaci - jak do milczenia Iwony - więcej sensu niż autor.


---
* Witold Gombrowicz, "Dramaty", Wydawnictwo Literackie, 1986, str. 87.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6634
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Filip II 12.01.2007 20:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Dramat Witolda Gombrowicz... | Marie Orsotte
Zazwyczaj jest tak, że zajmujemy się odczytywaniem "ukrytego sensu" o którym autor nawet nie pomyślał. Niektórzy się z tego cieszą, a niektórzy jak np. Bunuel uważają takich ludzi za idiotów ;)
Użytkownik: Marie Orsotte 12.01.2007 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Zazwyczaj jest tak, że za... | Filip II
Ciekawe, jak w takim razie w jego odczuciu wypadłabym ja, która waham się między przypisywaniem jakiś sensów symbolicznych a ww. zastanawianiem się, czy autor sobie nie kpi ;)
Użytkownik: hesychia 25.03.2010 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Dramat Witolda Gombrowicz... | Marie Orsotte
właśnie obejrzałam "Iwonę..." W Teatrze Telewizji. U..., tragedia! FilipiĘ i giĘtki mnie zabiło..
Użytkownik: Szat. 30.05.2011 20:18 napisał(a):
Odpowiedź na: właśnie obejrzałam "Iwonę... | hesychia
(Odpowiedź kierowana może nie do przedmówczyni, bo pisała dość dawno, ale do tych, którzy się na tę wypowiedź natkną)

W Teatrze Śląskim w Katowicach inscenizacja "Iwony..." (reżyseria: Attila Keresztes) jest fe-no-me-nal-na. Spektakl zrobiony w trzech kolorach (biały, czarny, czerwony), genialna, minimalistyczna scenografia w połączeniu z perwersyjnie oszałamiającymi kostiumami i wybitnie intrygującym tekstem Gombrowicza oraz świetną grą aktorską powala na łopatki. I wprowadza bardzo oniryczno-psychodeliczny klimat. No i ze spektaklu wynosi się niesamowite wrażenia wizualne (nie wspomnę o tych okołointelektualnych).

Samego tekstu "Iwony..." nie dane mi było jeszcze czytać, choć usilnie przetrząsnęłam kilka księgarń, wszak chciałam mieć własną i nowiutką księżniczkę. Mimo to pozwolę sobie wystawić ocenę na Biblionetce, bo, jak wieść gminna niesie, dramaty przeznaczone są na scenę.

A dramat ów uważam za wspaniały. Nie jestem ferdydurkistką ani gombrowiczofilką, głównie ze względu na to, że za mało Gombrowicza znam. Ale póki co, jestem nim zafascynowana. Jest twórcą szalenie intrygującym. Nie pociągającym, ale intrygującym. I to mnie w jego twórczości... pociąga.

A poza tym to groteska wymiata!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: