Dodany: 17.12.2006 08:10|Autor: zielkowiak

A miało być tak pięknie...


Według autorów książki "Freakonomia" nie ma ona żadnej myśli przewodniej - i jest to szczera prawda. Zawiera ona niepowiązane ze sobą rozdziały, gdzie metodami głównie statystycznymi próbuje się znaleźć związki pomiędzy różnymi zjawiskami.

Na początku dziełko to wydawało mi się rewelacyjne (na tyle, że postanowiłam kupić drugi egzemplarz na prezent).

Rozdział "Co łączy nauczycieli z zapaśnikami sumo?" jest doskonały. W pełni zgadzam się, że nadmierna presja skłania niektórych belfrów i niektórych zawodników narodowego sportu Japonii do oszustwa. Metodami statystycznymi dało się to dość łatwo udowodnić. Porównanie sieci dealerów narkotyków do pracowników McDonalda też jest atrakcyjne i wydaje się uprawomocnione. Jednak już inne daleko idące wnioski autorów nie. Na przykład zaskakujące są wywody na temat tego, że to zalegalizowanie aborcji w 1973 było główną przyczyną spadku przestępczości w Stanach Zjednoczonych w latach 90. I nie chodzi mi nawet o dylematy moralne. Steven D. Levitt wraz z Johnem Donohue sami ostrzegają, że ich wnioski "nie powinny być błędnie interpretowane ani jako poparcie dla aborcji, ani jako apel o interwencję państwa w decyzje kobiet dotyczące płodności"*. Zasugerowali nawet, że przestępczość równie dobrze można by ograniczyć przez "zapewnienie lepszego środowiska rozwoju dzieciom narażonym w przyszłości na większe ryzyko przestępczości"*. Bardziej chodzi mi o to, co Wooky (autor zamieszczonej w Biblionetce recenzji tej książki) ujął w słowa "Dla mnie wadą było mało merytoryczne wyjaśnienie niektórych zależności, czasami odnosiłem wrażenie, że autor znalazł jakąś relację pomiędzy zjawiskami i uznał ją za najważniejszą, zmniejszając rolę pozostałych, nie przedstawiając merytorycznych podstaw". Z tym, że frazę "nie przedstawiając merytorycznych podstaw" zamieniłabym na "przedstawiając zbyt słabe merytorycznie podstawy".

Najbardziej "ubawił" mnie jednak rozdział "Jaki jest rodzic doskonały?", gdzie autorom "pomyliło się" wychowanie z wykształceniem. Porównują w nim różne metody wychowawcze stosowane wobec dzieci z wynikami osiąganymi przez badane pociechy w testach. Budzi to mój organiczny sprzeciw. Ktoś o najwyższym wyniku naukowym może być po prostu źle wychowany, tzn. skrzywdzony emocjonalnie, chory na ambicję, mało empatyczny itd. Może, ale nie musi. Warto odróżniać wykształcenie od wychowania na dobrego człowieka - cokolwiek by to miało znaczyć.

Podsumowując, choć książka jest kontrowersyjna, zawiera drobne błędy rzeczowe (np. zaliczenie imienia Zofia do imion hebrajskich), warto ją przeczytać, by pobudzić swoje szare komórki do myślenia. O co zresztą głównie autorom szło. "Najbardziej prawdopodobny efekt przeczytania tej książki jest prosty: możesz zacząć zadawać mnóstwo pytań. Z wielu nic nie wyniknie. Ale niektóre dadzą odpowiedzi ciekawe, a nawet zaskakujące"**.


---
* S. Levitt, S. Dubner, "Freakonomia. Świat od podszewki", tłum. Agnieszka Sobolewska, wyd. Helikon, Gliwice 2006, s. 161.
** Tamże, s. 286.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3920
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: --- 19.12.2006 02:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Według autorów książki "F... | zielkowiak
komentarz usunięty
Użytkownik: zielkowiak 19.12.2006 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Tak, trzeba tylko pamiętać, ze to moze być zwodnicze, czasami rzeczy są takie jakie widać na pierwszy rzut oka i nie mają drugiego dna...
Użytkownik: odolany 19.11.2008 19:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Według autorów książki "F... | zielkowiak
Nad polem formularza widnieje: "Pamiętaj! Dyskutujemy o książkach"... w tym komentarzu odniosę się do książki pośrednio przez powyższą recenzję, w której dwie uwagi uważałbym za nietrafne i być może mylące dla czytelnika, (hm, chyba, że są to rzeczy poprawione w ramach kolejnego wydania bo posługuję się egzemplarzem "Gliwice 2008").

Na początek cytat z rozdziału o rodzicu doskonałym (s. 212): "Niełatwo zmierzyć za pomocą danych osobowość czy zdolności twórcze dziecka. Ale wyniki w nauce są jak najbardziej wymierne. A ponieważ większość rodziców zgadza się, że u podstaw kształtowania charakteru dziecka leży edukacja, sensowne byłoby przyjrzenie się odpowiedniemu zestawowi danych szkolnych." Zdaje mi się, że ten fragment świadczy o tym, że nie ma mowy o "pomyłce", a rozumowanie jest po prostu cząstkowe, hm, aspektowe, więc tytułowego zwrotu o "doskonałości" rodzica nie należy brać dosłownie i w całej rozciągłości. Gdy czytając książkę zwrócimy należytą uwagę na ten osłabiający wymowę całego rozdziału fragment, będziemy mogli zachować niezmącony spokój ducha aż do szczęśliwego zakończenia. [nb. ciekawe czy przytoczony cytat ma po czasie pozytywny efekt dla ducha szanownego autora recenzji - nie wiem jak autor, ale ja jakbym trafił na tego kalibru niescisłości w wywodzie (lub też miał taki subiektywny odbiór), książka byłaby by mi skwaśniała niezmiernie co najmniej aż do czasu pojawienia się kolejnego wyrazistego wątku, a niesmak pozostał na dużo dłużej]

Drugą rzeczą, która mnie zastanawia to "zarzut" odnośnie merytorycznego uzasadniania. I najdziwniejsze wydaje mi się, że przykładem na to miałoby być zagadnienie zależności między aborcją a przestępczością, które to rozumowanie omówione jest najdokładniej, a analiza przeprowadzana jest na najwięcej uzupełniających się sposobów. Zakładając, że autorzy nie wyssali wszystkiego z palca, ich tok myślenia był dla mnie najzupełniej przekonujący, przy czym w mojej postawie względem aborcji nic się nie zmieniło. A co mi się najbardziej podobało: autorzy podchodząc do sprawy w sposób ekonomiczny (mam na myśli przelicznik płodów na noworodki), wyjaśnili dlaczego ich rozumowanie nie powinno wpływać na postawę przeciwników aborcji ani nie stanowi "ostatecznego" argumentu dla jej zwolenników. Ale, co chyba najważniejsze w kwestii merytorycznej, zupełnie nie wyobrażam sobie we Freakonomii bardziej rzeczowego uzasadnienia omawianego badania - przekopanie się za autorami przez tyle danych (rozłożonych w czasie), i wzorów, i wskaźników, i t. p. stanowiłoby nie lada wyzwanie. Jestem obecnie po trzech latach ekonomii i osobiście nie czułbym się na siłach. Myślę, że "szeroka publiczność" również mogłaby nie podołać.

Nie ulega wątpliwości, że od początku książki trzeba obdarzyć autorów dużą dozą zaufania, które zostaje komicznie nadszarpnięte przez kwiatki w stylu hebrajskiej Zofii, która ociera się o kompromitacyjkę, co najmniej gafę. Poza tym, z wad książki wymieniłbym powtórzenia treści, przez co niektóre zdania stają się irytujące i nudne. Ale zgodzę się z autorem recenzji jeśli chodzi o ogólne pozytywne wrażenie i także myślę, że książkę warto przeczytać.
Użytkownik: czapski 16.03.2012 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Według autorów książki "F... | zielkowiak
Brak merytorycznego uzasadnienia - w książce zawarty jest tylko wycinek całego dowodzenia, w artykułach naukowych Levitta znajdzie się całość - a wycinek dlatego by przeciętny czytelnik nie rzucił książki w diabły w połowie.
Użytkownik: zielkowiak 16.03.2012 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Brak merytorycznego uzasa... | czapski
"Przeciętny" nie jet tym słowem, którym lubię określać ludzi. Słaba książka i tyle.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: