Dodany: 21.11.2006 17:35|Autor: Agis

Czytatnik: Agis - Czytatnik

Diabeł u Prady


O mały włos ta ksiażka dołączyłaby do moich ulubionych lektur "lekkich". O mały włos, bo niestety, utwór ma sporo nieznośnych wad.

Męczyło mnie np. nadużywanie przymiotników. Oto maleńki przykład (a dodam, że cała książka po prostu obfituje w takie "cudowności" i "kryształowatości"):
"Najdelikatniejsza chińska porcelana (we wzór białej szachownicy) spoczywała na wykrochmalonym, białym lnianym obrusie, a białe dębowe krzesła z wysokimi oparciami pokryto wspaniałym, białym zamszem (...), wszystko razem ustawione na grubym białym dywanie, ułożonym specjalnie na tę okazję."

No i ten amerykański styl konwersacji objawiający się m.in. nadużywaniem zwrotu "po prostu". "Po prostu to zrób". "Po prostu mi powiedz". Eee...

I całe mnóstwo literówek. Skąd się wzięło uparte powtarzanie: "Zadzwoń od niej" w znaczeniu: "Zadzwoń do niej"?

I jakaś taka ogólna nieudolność stylistyczna, chociaż trudno mi orzec, kto tu zawinił: tłumaczka czy autorka, bowiem oryginału nie miałam w ręku (a gdybym nawet miała to i tak bym niewiele uczytała). Co to np. za zdanie:
"Zwykle gdy muszę się nauczyć na pamięć twarzy gości, łatwiej ich znaleźć w internecie albo gdzieś."
Gdzie???

A już "zdzira" w wypowiedzi Jill nie pasuje mi absolutnie. Wydaje mi się, że to określenie zbyt obraźliwe by używać go w żartobliwym tonie, mówiąc do własnej siostry.

No i durne pogawędki z tym kretynem, którego autorka chciała koniecznie przedstawić jako inteligentne, "cudowne dziecko literatury". Jak dla mnie ten flircik był do bólu banalny i głupawy.

No i Lily. Mam wierzyć na słowo, że to niezwykle ambitna i zdolna dziewczyna, bo poznaję ją od - delikatnie mówiąc - złej strony. Zakładam jednak, że jej wybryki (ot, publiczne ściąganie portek) są pochodną postępującej choroby alkoholowej. Przy tym założeniu to nawet uzyskujemy niezłe studium pijackiego rozładu moralnego. Swoją drogą to ciekawe, że Amerykanie tak spokojnie podchodzą do alkoholizmu i homoseksualizmu. U nas otwarte poruszanie tych tematów napotyka się na twardy mur świętego oburzenia. A gdybym była lepszym matematykiem to pokusiłabym się o policzenie gejów w książce Weisberger.

Często widzę w różnych czytatnikach czy komentarzach zdanie: "książka rozrywkowa, niczego mi ta lektura nie przyniosła". Ośmielę się zakwestionować to zdanie. Pomijając szczątkową wiedzę o świecie mody (i moje oburzenie: "takie marnotrawstwo pieniędzy w obliczu biedy na świecie???) to ja przy okazji lektury tej książki miałam okazję przemyśleć wiele spraw. Myślę, że tak jest w przypadku większości książek zakwalifikowanych jako "rozrywkowe". Obserwując poczynania bohaterów, wydajemy sądy, zastanawiamy się jak postąpilibyśmy w ich sytuacji i tak doprowadzamy do werbalizacji swoich poglądów, weryfikujemy postawy. No i mamy niewątpliwy ubaw płynący z samego czytania!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2604
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: emkawu 21.11.2006 17:41 napisał(a):
Odpowiedź na: O mały włos ta ksiażka do... | Agis
Czuję się poniekąd odpowiedzialna, bo zachęcałam do lektury Ciebie i innych. Chciałabym na swoją obronę powiedzieć, Wysoki Sądzie, że ja czytałam przekład francuski i tam mi styl nie przeszkadzał, ani literówki tym bardziej. :-)

Poza tym moją opinię znasz.
Użytkownik: Agis 21.11.2006 20:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Czuję się poniekąd odpowi... | emkawu
Na szczęście ja jestem zadowolona z tego, że tę książkę przeczytałam. To było dokładnie to czego potrzebowałam w danym momencie. A lektury przekładu francuskiego zazdroszczę. :-)
Użytkownik: librarian 22.11.2006 01:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Na szczęście ja jestem za... | Agis
Ja z kolei czytałam "Diabła" po angielsku. Odebrałam podobnie jak Ty Agis, jako czytadło rozrywkowe, pisane językiem potocznym, niespecjalnie wyszukanym, przedstawiające jednak kawałek rzeczywistości i przez to pouczające. Swiat markowych ubrań to oczywiście tylko jeden ze światów.

Niedawno wpadłam na inną książkę autorstwa Karyn Bosnak, która jako młoda początkująca dziennikarka telewizyjna w Nowym Jorku wpędziła się w potworne długi, lwią część wydawała na ubrania i inne luksusowe przedmioty, no bo w Nowym Jorku, w tym specyficznym światku, właśnie opisanym równie sprawnie w "Diable", nie da się nie ubierać u Prady, czesać u najlepszego fryzjera, po mieście jeździ się tylko taksówkami itp.

Karyn Bosnak, żeby wyjść z 20 tys.długów założyła stronę internetową na której błagała o wolne datki. Wiele osób ją wyśmiało, ale znalazły się takie, które słały jej pieniądze. I, jak opisuje w swojej książce "Save Karyn: One Shopaholic's Journey to Debt and Back", udało jej się opanować długi i nawyk wydawania pieniędzy.

Ciekawe to zjawisko jest opisane na jej stronie: http://www.savekaryn.com/AboutSaveKaryn.htm
Użytkownik: Agis 21.11.2006 20:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Czuję się poniekąd odpowi... | emkawu
Aaa, w jednym się z Tobą zgodzę. Film to był taki cukiereczek, miałam przyjemność widzieć nieskończoną ilość fabuł o dzielnych dzieweczkach i ich złośliwych koleżankach, a książka jest jednak głębsza i bardziej oryginalna.
Użytkownik: Marylek 21.11.2006 23:52 napisał(a):
Odpowiedź na: O mały włos ta ksiażka do... | Agis
Uff, a mnie ta książka znudziła okropnie :-(

Zakończenie było przewidywalne, styl - taki, jak piszesz, a wszystkie możliwe do ewentualnego przeanalizowania problemy przysłaniała mi wysokość obcasów, długość spódnicy i krój żakietu. Brrr. Przebrnęłam z trudem, odłożyłam z ulgą.
A z lekkich książęk wolę Chmielewską.
Użytkownik: exilvia 22.11.2006 01:48 napisał(a):
Odpowiedź na: O mały włos ta ksiażka do... | Agis
Bardzo mi się podoba Twoje podejście do "czytadeł".
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: