Szaleństwo w Pradze
Sięgając po tę powieść Meyrinka miałem nadzieję po raz kolejny zanurzyć się w nastroju opowiadań takich jak "Gabinet figur woskowych" czy też "Jak doktor Hiob Paupersum zaniósł swojej córce szkarłatne róże". Z jednej strony czuję się rozczarowany, gdyż powieść ta diametralnie różni się zarówno stylistycznie, jak i treściowo od tych tytułów. Mimo to muszę przyznać, że "Szatan z Pragi" po raz kolejny opętał mnie swoją literaturą. Siedzę przed biurkiem, książka leży obok, a ja wciąż czuję jej osobliwy, nieco groteskowy nastrój.
"Noc Walpurgii" nie jest powieścią grozy w klasycznym tego terminu rozumieniu. Owszem – nadnaturalność, duchy i opętania są tu obecne, przemknie się nawet cień wampiryzmu, ale moim zdaniem bliżej jest tej historii do Mickiewiczowskich "Dziadów" czy "Nie-boskiej Komedii" Krasińskiego niż do opowiadań Poego. Nadnaturalność pełni tutaj podobną rolę: nadaje nastrój całości, oplata czytelnika i uzależnia, a jednak podświadomie czuje się, czytając, że jest tu coś więcej. I to "coś" właśnie wskazuje nam przede wszystkim wartość utworu.
Praga, która została tu odmalowana piórem Meyrinka, jest pełna szaleńców, pełna kontrastów społecznych, zaślepionej i zapatrzonej w przeszłość szlachty, gotującej się do buntu biedoty. Dwa światy zderzyły się, a granica między nimi rzuca oskarżenie zarówno filisterstwu, jak i nierozumnej, pozwalającej się kontrolować niższej partii społeczeństwa. Na granicy miasta Pragi i zamku gromadzi się zła namiętność, która, potęgowana mocą nocy Walpurgii, w końcu eksploduje, bryzgając krwawą posoką na ulice. Nie sposób opisać w kilku zaledwie zdaniach siły magicznej, z jaką autor wskrzesił do życia postacie barwne, intrygujące i zaskakujące a przy tym pełne wewnętrznych konfliktów. Stara kurtyzana ma tu do powiedzenia o wiele więcej, niż może się pozornie wydawać.
O ile niełatwo przebić się przez znaczeniową wartość tej mającej niespełna sto pięćdziesiąt stron historii, o tyle nie sposób nie dostrzec finezji pióra "Szatana z Pragi". Oszczędnymi słowami, ale za to z ogromnym wyczuciem odmalował on historię barwami nocy i krwi. Kilkoma zaledwie słowami potrafi sprawić, że obrazy jak żywe stają nam przed oczyma, a muszę przyznać, że w paru momentach serce zabiło mi mocniej, w zachwycie. Groteska pomieszana z grozą i niesamowitością, polana sosem ekspresjonizmu, to nie mieszanka wyjątkowa, warto zauważyć jednak, że Meyrink był jednym z pierwszych i jednocześnie najważniejszych jej twórców.
Zapoznania się z tą pozycją nie można uznać za obowiązkowe, ale serdecznie zapraszam do wniknięcia w mroczne zakamarki Pragi, by razem z autorem prześledzić historię, która, zaręczam, nie zawiedzie. Ponadto warto zapoznać się z posłowiem zamieszczonym w wydaniu (mowa tutaj o wydaniu Ossolineum), które, choć nie do końca wyczerpujące temat, pomaga w czytaniu powieści, a także nieco szerzej przedstawia sylwetkę autora, niż notki w innych polskich wydaniach jego dzieł.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.