Dodany: 21.10.2006 15:53|Autor: hburdon
Czarna rozpacz
Niby byłam przygotowana na to, że „Czarna polewka” dobra nie będzie, a i tak się rozczarowałam.
„Czarna polewka” w ogóle nie przystaje do Jeżycjady. Dlaczego wszystkie postaci są antypatyczne? Dlaczego Laura, postać tak ciekawie rozwinięta w „Tygrysie i Róży”, stała się płytką nastolatką, skłonną do zamążpójścia na złość mamie (i mówiącą do absztyfikanta „Daj buzi”*, czy tylko ja miałam ochotę dać jej w ucho)? Recytowanie Mickiewicza ma sugerować, że i Laura ma zamiłowania literackie, ale nic tego nie potwierdza. Po jakiego grzyba Wolfi koniecznie chce się z nią żenić? Dlaczego bezbarwna i anielska Róża przez pół strony piętrzy banały o istocie miłości (monolog „Miłość buduje. Po tym ją poznasz”**)? Dlaczego Ignaś wyrósł na wstrętnego, samolubnego szpiega? Dlaczego zalążki sympatii wzbudza jego kuzyn Józinek, zapalony piłkarz i chyba jedyna w Jeżycjadzie postać, która nie czyta książek? Gdzie się podziały ambitne bohaterki, marzące o zawodzie lekarki, aktorki, poetki, ambitni bohaterowie, czytujący pod ławką Feynmana? Czy autorka chce zasugerować, że dobre rodziny degenerują się z pokolenia na pokolenie? Chyba nie, wystarczy popatrzeć, co się stało z dziadkiem Ignacym Borejką: ten kiedyś spokojny filolog, pogrążony w książkach i oderwany od rzeczywistości, to w „Polewce” choleryk szpiegujący wnuczki i zachęcający wnuka do donosicielstwa (internowanie w stanie wojennym niczego go nie nauczyło?). Po co wszystkie te dodatkowe postaci, bliźniacy Żeromscy adorujący (lub nie) Żabę, pan Schoppe wspominający matkę, Trolla na chwilę wracająca z zagranicy, ditto Pyziak – co oni wnoszą do książki? Dlaczego akcja jest tak wydumana i udziwniona (podwójne oświadczyny)? Nawet styl kuleje.
„Czarna polewka” nie jest zupełnie denna, daje się przeczytać bez obrzydzenia. Ale bardzo trudno mi pojąć, dlaczego autorka „Szóstej klepki”, „Kłamczuchy”, przejmującego „Opium w rosole” publikuje takie słabe książki. Przecież wiemy, że potrafi pisać o niebo lepiej. Potrafi konstruować fantastyczne postaci, sympatyczne, ale nie nudne (Celestyna), pełne wad, a i tak ujmujące (Aniela). Potrafi konstruować fantastyczne fabuły, w których jeden główny wątek spaja książkę, a kilka wątków pobocznych sprawia, że jest ciekawa i śmieszna. Potrafi pisać o miłości i trudnych związkach międzyludzkich w sposób wolny od sentymentalizmu. Więc dlaczego tego nie robi?
---
* Małgorzata Musierowicz, "Czarna polewka", wyd. Akapit Press 2006, str. 16.
** Tamże, str. 215.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.