Dodany: 18.10.2006 22:21|Autor:

Książka: Peonia
Buck Pearl Sydenstricker
Notę wprowadził(a): Papelka

z okładki


XIX wiek, Kaifeng, Chiny. Bogata żydowska rodzina kupuje małą chińską dziewczynkę, Peonię. W przyszłości ma zostać służącą ich jedynego syna Dawida.

Mijają lata. Peonia zakochuje się w swoim panu, jednak wie, że nie ma szans na poślubienie go. Matka Dawida, ortodoksyjna Żydówka, planuje jego ożenek z córką rabina: nie wie, że syn jest już zakochany w pewnej pięknej Chince. Peonia postanawia uszczęśliwić ukochanego i za pomocą intryg doprowadzić do zaślubin. Powoduje to lawinę dramatycznych wypadków...

[Muza SA, 2006]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3847
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Bohun 14.08.2007 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: XIX wiek, Kaifeng, Chiny.... | Papelka
"Peonię" można by najkrócej scharakteryzować, jako "Trędowatą" przeniesioną w realia XIX-wiecznych Chin. Aż dziw bierze, że za tego typu pisarstwo mozna otrzymać nagrodę Nobla.
Wszyscy, którzy maja nadzieję, że w książce znajdą bogactwo informacji historycznych czy obyczajowych lub kulturowych nt. Chin z 2. połowy XIX wieku będa rozczarowani. Ich rozczarowanie będzie tym większe, że epoka historyczna będąca tłem dla tej powieści była bardzo ciekawa. Jest to schyłek feudalnych Chin, "Państwa Środka", które ciągle jeszcze żyło swa wspaniałą przeszłością, gdy było rzeczywiście środkiem świata, ale które już coraz wyraźniej chyliło się ku upadkowi wskutek penetracji przez zachodnie mocarstwa. Wojny opiumowe, powstanie tajpingów są jedynie wspomniane. A przecież jest to epoka, w której kończy sie pewien świat. Za kilka dekad w kraju wybuchnie rewolucja Sun Yat Sena (1911), obalony zostanie ostatni cesarz (polecam świetny film Bertolucciego), rozpocznie się długotrwała wojna domowa, zakończona przejęciem władzy przez komunistów Mao w 1949 roku.
Tymczasem noblistka koncentruje się na losie tytułowej bohaterki, będącej "Trędowatą" w domu bogatych Żydów stopniowo asymilujących się z Chińczykami. Jej miłość do młodego panicza nie ma szans na realizację. Rozwija się wg innego scenariusza niż w powieści Mniszkówny, ale to ten sam rodzaj literatury - "dla kucharek".
Jeżeli jest coś, co nadaje tej prozie jakąś większą wartość to rozważania nt. Żydów i przyczyn, dla których budza oni niechęć w społeczeństwach, w których żyją. Przyczną jest przekonanie Żydów o swej roli narodu wybranego; wierność Jahwe uniemozliwia Żydom asymilację, a to powoduje niechęć.
Ciekawe jest także przedstawienie różnych postaw wobec życia. Credo jednej z bohaterek, chińskiej niewolnicy, sprowadza się do stwierdzenia, że życie jest smutne. Trzeba to zaakceptować. Wówczas każda miła chwila w życiu będzie nam sprawiać dużą radość i dawać chwile szczęścia.
Credo innego bohatera - bogatego Chińczyka, nie jest już tak ciekawe. Sprowadza się ono do stwierdzenia, że tyko ludzie zamożni mogą być szczęśliwi.
Można przeczytać, ale głównie po to, aby zadumać się nad decyzjami komisji przyznającej literacką nagrodę Nobla...
Bohun
Użytkownik: bogna 13.09.2007 11:44 napisał(a):
Odpowiedź na: "Peonię" można ... | Bohun
Muszę stanąć w obronie Pearl Buck. W zeszłym miesiącu przeczytałam jej trzy książki, cykl "Ziemski dom" i teraz idąc do biblioteki postanowiłam wziąć wszystkie jej książki, jakie tylko będą. Dostałam "Peonię" i "Cesarzową".

Może parę słów o Pearl Buck. Żyła w latach 1892-1973; urodziła się w USA. Jej rodzice, misjonarze prezbiteriańscy, wyjechali do Chin w 1892 r., kiedy Pearl miała 3 miesiące. Pisarka spędziła tam pierwsze 18 lat swego życia, po czym przyjechała do Stanów Zjednoczonych, by ukończyć college. W 1914 r. wróciła do Chin i mieszkała tam do 1934 r. wykładając język angielski na wyższych uczelniach. Twórczość pisarską rozpoczęła w 1930 r. Znaczną część swojego dorobku literackiego poświęciła Chinom, ich dziejom i kulturze.

Jak napisałam, w 1930 r. zaczęła wydawać swoje książki i zaraz potem zaczęła być obsypywana nagrodami. Między innymi już w 1932 r. roku dostała nagrodę Pulitzera, w 1938 Nagrodę Nobla za wspaniały epicki opis życia chińskich chłopów i za biograficzne arcydzieła. Nagroda Nobla jest więc przede wszystkim za "Ziemski dom" i za jakieś biografie, których jeszcze nie znam.

Spędziła w Chinach wiele lat i była dobrym obserwatorem. W "Peonii" ważniejsza jest według mnie rodzina żydowska, a mniej Chińczycy, ale oni stanowią doskonale opisane tło.
Prawdopodobnie mieszkając w Chinach, jako "obca" przyjaźniła się z innymi "obcymi", może wśród nich była jakaś bogata rodzina żydowska i właśnie tam się tak działo, jak w powieści? To może być realne życie z tamtego okresu.

"Peonia" mnie nie rozczarowała, potraktowałam ją jak dobry romans.
Czy Noblistka nie może napisać dobrego romansu?
A może jestem "kucharką"? :-)))

Zabieram się do czytania "Cesarzowej".


Użytkownik: dd60 03.02.2008 22:07 napisał(a):
Odpowiedź na: "Peonię" można ... | Bohun
Po lekturze "Peoni", mój szanowny Przedmówca zredukował całą powieść do marnego romansu. Nigdy romansu nie czytałem, ale jeśli smakują tak, jak "Peonia", to chyba jeszcze kiedyś takową próbę podejmę. Szczerze mówiąc, i mnie na początku, powieść wydała się adresowana trochę dla panien z dobrego pensjonatu… ale, o dziwo, czytania nie zaprzestałem.
Teraz, gdy objąłem jej zawartość w całości – nie żałuję czasu poświęconego książce P.S. Buck. A to z wielu powodów. Po pierwsze zaintrygowała mnie główna bohaterka, chińska niewolnica. Zakochana w paniczu, zdawało mi się na początku, manipulowała sprytnie osobami od których uzależniony był jej ukochany. Oczywiście czyniła to, by zachować go w jak największym kawałku dla siebie. I w tym momencie mojego odcyfrowywania powieści byłem wkurzony. Mówiłem: „Ot, zwykła intrygantka… daj sobie spokój, w tej materii nihil novi sub sole”. W miarę przesuwania się z fabułą, krajobraz jej kobiecości zaczął mnie coraz bardziej pociągać, zresztą korespondowało to odczucie z reakcją Dawida, tego samego, którego uwielbiała. Pomyślałem sobie "przecież każdy z nas zakochany tak głęboko, mógłby podobnie poruszać się na scenie swego osobistego teatrum. Każdy ma prawo zakochać się śmiertelnie…" Kiedy to zauważyłem, wydałem okrzyk zachwytu nad Peonią i wiecie z jakim efektem końcowym. Otóż, zaobserwowałem, że w moim pojmowaniu bohaterki dokonała się metamorfoza, niezauważalnie dla siebie samego przeszedłem od pojmowania jej jako „manipulatorki” do odbierania jej jako spersonifikowanej Sophi (mądrości). Ostatnie sekwencje powieści dobitnie o tym świadczą.
To tylko jeden wątek zamyśleń, przy lekturze tej wydawałoby się, łatwo strawnej książki. Szkoda, że oprócz faktów historycznych nie poszukujemy w literaturze, tego co określić by można jako "dusza danego narodu". W "Peoni" nie wolno ominąć odkrywczych opisów subtelności chińskiego ducha dotykającego materii tak odmiennej i twardej jak mury walącej się żydowskiej synagogi, z którą nawet czas nie mógł sobie poradzić… A gdyby i ten wątek był dla czytelnika nużący, to są w "Peoni" takie perełki jak krótkie haiku, które tam odnalazłem. Dla podobnego dwuwersu, warto czasem przeczytać każdy, choćby najgorszy romans. „Śnieg okrywa, to co żyje, i to, co umarło: / Zieloną sosnę, zbutwiałe kwiaty”.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: