Dodany: 30.09.2006 01:55|Autor: librarian

Naiwni


„Sztuka zwana naiwną” to zbiór autobiograficznych szkiców o artystach. W tym pięknie wydanym i ilustrowanym tomie Aleksander Jackowski zgromadził 91 sylwetek artystów (malarzy i rzeźbiarzy) nieprofesjonalnych.

W ciągu 40. lat swojej działalności zetknął się z kilkuset artystami, obejrzał ponad 80 tys. prac. Dlatego też we wprowadzeniu przyznaje się, że ogromną trudność sprawił mu wybór, a raczej wyłączenie nazwisk wielu twórców z tego zbioru, bowiem z wieloma z nich łączy go nić serdecznej przyjaźni, każdy z nich jest postacią oryginalną i wartą wspomnienia, a przecież o wszystkich nie da się napisać.

Jackowski pisze o artystach ciepło i z dużym zrozumieniem, łatwo zauważyć, że nie są oni dla niego anonimowi, a wręcz przeciwnie, bardzo bliscy. Wielu z nich udzielił osobistej pomocy, zamawiał obrazy, rzeźby do muzeów etnograficznych w Polsce, organizował wernisaże. Zna temat i ludzi doskonale - są jego pasją.

Tak pisze o nich we wstępie:

„Oglądając ilustracje, nie pomijajcie opisów sylwetek autorów. Powiedzą Wam dużo – o człowieku, o tym, czym jest twórczość, i co znaczy być artystą. Wiem, że mogę spotkać się z zarzutem subiektywizmu. Czemu nie ograniczysz się do dat, faktów? – dziwiła się moja bardzo uczona znajoma. Czemu? Ponieważ wtedy umknąłby niepowtarzalny klimat osobowości tych ludzi, o których piszę, ich wewnętrzne piękno, motywy, dla których zaczęli tworzyć. (...) Wydawca, kiedy mu przedstawiłem zarys książki, zapytał, czy to będzie zarys encyklopedyczny? Broń Boże – przemknęło mi przez myśl, ale po chwili przytaknąłem, można bowiem i tak spojrzeć na tę książkę. (...) Pozostaje zagadką, dlaczego ten sam ból, to samo cierpienie (czy rzadziej szczęście), ta sama pasja poznania – u jednych przejawia się w konwencjonalnej formie, natomiast u innych (nielicznych) znajduje wyraz w dziełach natchnionych, świetnych”*.

Oto klucz do tej książki. Promieniuje z niej wewnętrzne piękno i ogromna potrzeba twórczości dająca sens istnienia wszystkim bez wyjątku artystom w niej przedstawionym. Sztuka tak pięknie nazwana naiwną uderza swoją autentycznością, bogactwem talentów, niesłychanymi wizjami i kolorami.

Takich oto słów używa Jackowski pisząc o artystach: naiwność, czystość, liryzm, dziecięcy zachwyt, intuicja, pasja. Sztuka naiwna zwana też nieprofesjonalną, intuicyjną, osobną, inną, nieuczoną różni się od sztuki ludowej, która powiela motywy i konwencje regionalne, tutaj mamy do czynienia z niesłychaną oryginalnością i różnorodnością. Każdy z artystów pracuje poza modą czy prądami artystycznymi. Jest to sztuka niepoddana presji kultury, istniejąca poza historią. Każdy z nich tworzy dla siebie, często zaczynając w bardzo późnym wieku, często wbrew otoczeniu i warunkom, w których przyszło mu żyć. Niejednokrotnie sztuka pozwala uciec od cierpienia i bólu spowodowanego kolejami życiowymi i czasem, w którym się znaleźli. Dzieło ich odznacza się autentycznością.

„Kiedy czytam w podpisie pod obrazami amerykańskiego malarza rekomendowanego w Centrum Sztuki Współczesnej, że maluje krwią i mlekiem, ogarnia mnie odraza, odrzuca blaga. Zwłaszcza gdy pomyślę o Heródku, żarliwie wierzącym, który własną krwią malował płaszcz Chrystusa. W tym nie było blagi, ale oddanie, miłość”* – pisze Jackowski.

Autor wspomina, jak artyści, z którymi się zetknął, pomogli mu wyzbyć się jakiegokolwiek poczucia wyższości w stosunku do tych pozornie prostych, niewykształconych, niejednokrotnie cierpiących na dolegliwości fizyczne i psychiczne ludzi.

„Później, stykając się z tzw. twórcami ludowymi czy ludźmi, o których piszę, nieraz podziwiałem ich filozofię życia, powagę. Choćby Chajec, ten od śmiesznego Prometeusza, cóż za wrażliwość na drugiego człowieka, jaka dojrzała mądrość. A „schizofreniczka” – Piprekowa? Miałem do niej taki stosunek, jak do matki. Mówiła mało, ale każde jej słowo miało wagę, precyzję, która zaskakiwała. Nerwus, gdy ona powoli ciągnęła zdanie, podpowiadałem jej, co „powinna” wyrazić, a ona wtedy łagodnie przeczyła ruchem głowy i znajdowała to słowo jedyne, konieczne. Czy było mi głupio? Było. Ale lubiłem te lekcje spokoju, mądrości. Kochałem ją”*.

Ku swojemu zdumieniu i radości natrafiłam w zbiorze na sylwetkę, o której całkiem niedawno czytałam – Hel Enri – we wspomnieniach Izabeli Czajki („Lecę w świat”), która spotkała ją w Paryżu. Była to Helena Berlewi, znana jej z przedwojennej Warszawy; artystka ta zachwyciła Czajkę. Zaczęła malować mając osiemdziesiąt lat, malować z pamięci, aby przywołać wspomnienia z młodości. Malowała polskie kwiaty polne i pejzaże. „Twarz miała dobrą, mądrą, porytą siecią zmarszczek, a w niej jasne, chabrowe oczy. (...) Tworzyła już nie tyle same kwiaty, ile jakby materię kwiecistości, coraz bardziej odrealnioną. Zapełniała niemal całą powierzchnię kartonu gęstwiną linii jakby rozrastającą się gdzieś od środka, od najmniejszej struktury”*.

Czytałam tę książkę z ogromnym zainteresowaniem, ludzie w niej przedstawieni wzbudzili we mnie podziw, zachwyt, szacunek przede wszystkim pasją i swoim dążeniem do prawdy i piękna.

Pokora, oddanie i serdeczność autora czynią tę pozycję lekturą jedyną w swoim rodzaju, porywającą, wspaniałą i... natchnioną.

Zachęcam gorąco do zapoznania się z malarstwem, rzeźbą tych niezwykłych ludzi. Tym bardziej że, jak pisze autor, sztuka naiwna odchodzi. Nie ma już Nikiforów. Cywilizacja dotarła do najdalszych wiosek.


---
* Aleksander Jackowski, "Sztuka zwana naiwną. Zarys encyklopedyczny twórczości w Polsce", wyd. Krupski i S-ka, Warszawa 1995.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6635
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Bozena 30.09.2006 17:19 napisał(a):
Odpowiedź na: „Sztuka zwana naiwną” to ... | librarian
Doskonale, pięknie napisałaś, Librarianko. Lektura, jak dla mnie, wielce ciekawa(do schowka), którą, jak dotąd, tylko Ty oceniłaś.
Jak zdobyłaś tę książkę?

Użytkownik: Anna 46 30.09.2006 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Doskonale, pięknie napisa... | Bozena
Recenzję przeczytałam z wielka przyjemnością. Nie uważam się za znawcę sztuki, albo coś mi się podoba, albo nie i nie ma znaczenia, jak bardzo "wielki, znany, czy modny" jest autor. Postaci, które malujesz w recenzji, są dla mnie tak samo barwne i żywe, jak ich sztuka. I tak samo prawdziwe.
Do schowka i dziękuję.:-)
Użytkownik: librarian 01.10.2006 05:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Doskonale, pięknie napisa... | Bozena
Nie jestem ani kolekcjonerem, ani koneserem sztuki, ale przyznaję, że zawsze pociągała mnie sztuka naiwna, na szkle malowane, figury Chrystusa Frasobliwego, dzbanki i dzbanuszki ludowe, właśnie te koślawe niefabryczne. Album ten odkryłam w bibliotece mojej siostry (kolekcjonerki drewnianych aniołów) już dawno, wiele lat temu, ale ostatnio zapragnęłam do niego wrócić. Poszukałam i okazało się, że biblioteka uniwersytecka w Toronto ma ją na swoich półkach. Z wielką radością przejrzałam ją na nowo, a dodatkowym bonusem okazała się odnaleziona w niej sylwetka Hel Enri, o której niedawno czytałam u Izabeli Czajki. Warto ten album mieć, aby móc do niego wracać ale nie wiem czy jest do dostania. To książka naprawdę niezwykła i chwała Aleksandrowi Jackowskiemu.
Użytkownik: Kuba Grom 01.10.2006 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jestem ani kolekcjone... | librarian
To rzeczywiście ciekawa książka, znalazłem ją w bibliotece.
Zaciekawił mnie tam Bazyli Albiczuk, który mieszkał niedaleko mojej miejscowości.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: