Dodany: 28.09.2006 19:43|Autor: Hubercik-1992

Czytatnik: Moja twórczość

Śmierć


śmierć,
niechciana przyjaciółka,
nielubiana, znienawidzona.
śmierć,
nic jej nie powstrzyma, nawet łzy, kapiące z naszych oczu,
za tymi którzy już nie wrócą.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4891
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 13
Użytkownik: ewelinka13 04.11.2006 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: śmierć, niechciana przyj... | Hubercik-1992
Śmierć to koniec i zarazem początek... wyzwolenie z tego świata... często ulga i pomoc.. czasem jedyna Przyjaciółka...
Użytkownik: --- 04.11.2006 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Śmierć to koniec i zaraze... | ewelinka13
komentarz usunięty
Użytkownik: ewelinka13 05.11.2006 10:37 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Śmierć to też początek. Skoro coś się kończy, to musi się coś zacząć. Ale co? Tego chyba nikt nie wie. Ale skoro Ty uważasz, że to tylko koniec... ja nie mam nic przeciwko żeby śmierć to był tylko koniec. Jednak zostaję przy swoim zdaniu, że to też początek.
Użytkownik: aleutka 05.11.2006 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Przecież jeszcze nie umarłaś więc nie możesz wiedzieć na 100%:) Skąd ta absolutna pewność? To jedynie twoje przekonanie, które dopiero później się zweryfikuje. Ja też wierzę że to po prostu drzwi do przejścia są. I dopiero wtedy się okaże co tam na nas czeka.
Użytkownik: --- 05.11.2006 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Przecież jeszcze nie umar... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 06.11.2006 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Ciezar dowodu spoczywa na tobie w naukach scislych, tu masz racje. Ale nie stosuje sie norm matematyki i fizyki do spraw wiary. Byc moze w tym lezy trudnosc. Tu w gre wchodzi doswiadczenie. Wielu mistykow dostarczylo nam opisow swoich przezyc - a sa osobami wiarygodnymi i nie mam powodu, zeby nie wierzyc na przyklad Teresie z Avila, kiedy opisuje dusze i jej doznania. To inna sfera doswiadczen i fizyce nic do tego. Wielu rzeczy nie udowodnisz - nie istnieje ktos kto fizycznie dotknal kompleksu, zmierzyl sile ducha w miliamperach itp. A to ze dowodu na to ze smierc nie jest koncem nie da sie przeprowadzic (bo niby jak?) nie znaczy, ze smierc jest definitywnie koncem. Udowodnij mi ze jest definitywnie koncem - ja na przyklad czesto doswiadczam swiadomosci, ze ludzie z mojej rodziny, ci ktorych znalam i kochalam a odeszli nadal mnie kochaja. Wiem, ze tu sie nie zrozumiemy, szanuje twoja opinie, chcialabym jedynie abys uznala, ze moja opinia jest tak samo uprawniona. Bo odczulam twoja wypowiedz jako bardzo autorytatywna. Ja wiem na sto procent. A nie mozesz wiedziec, nikt z nas nie wie... Sa ludzie, ktorzy twierdza, ze Chrystus to klamca i mistyfikator, ale ja wciaz Mu wierze, kiedy mowi, ze smierc to poczatek.
Użytkownik: --- 06.11.2006 16:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciezar dowodu spoczywa na... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 06.11.2006 17:32 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
"Jeżeli jednak na podstawie tych wierzeń niczym nie popartych chce się innym urządzać życie, wprowadzać nakazy i zakazy - to jest to moim zdaniem poważne nadużycie."

Oczywiscie, ale nie o tym byla mowa.... Jakim cudem skrecasz w powazne spoleczne kontrowersje w temacie, ktory mial byc o metafizyce?

Ja odczulam ze wlasnie ty wypowiedzialas sie bardzo autorytarnie, ze smierc to koniec i juz. Nie majac absolutnie zadnych dowodow, bo dowody sa przeciez nie do zdobycia, nie do przeprowadzenia. Tutaj rzecz sie sprowadza do wiarygodnosci swiadkow. Dla kogos wiarygodni sa wylacznie ateisci, (czesto stykam sie z postawa "nie dam sie nabrac na jakies bzdury o wierze"), inni wierza - z zastrzezeniami lub bez, inni z kolei nie chca sie opowiadac po zadnej stronie. Zadna postawa nie jest gorsza od drugiej a - wybacz, to znowu tylko moje subiektywne odczucie i moge sie mylic - w twoich wywodach o wierze jest jakis element protekcjonalnosci. Wierzyc mozna we wszystko - wrozki elfy itp - to bylo przykre, jakbys chciala mnie po ramieniu poklepac, ze wspolczuciem w dodatku. Wierzyc mozna tez ze milosc jest silniejsza niz smierc i prawde mowiac ja bede w to wierzyc, chocby wielu protekcjonalnie kiwalo glowami nad moja nieracjonalnoscia i naiwnoscia.
Użytkownik: --- 06.11.2006 19:00 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jeżeli jednak na po... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: aleutka 07.11.2006 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Długo myślałam bardzo podobnie - właściwie wciąż to powraca - to znaczy o ile dobrze rozumiem, co chcesz powiedzieć. Ale pewna rzecz mi się nie zgadza - o ile rozumiem buddyjskie podejście do życia to masz rację, reinkarnacja to właściwie buddyjska wersja piekła - powrót do źródła iluzji i bólu jakim jest ten świat zamykający nas w naszych ego. Ale buddyści wierzą, że masz wpływ na to, kim się odrodzisz. Im bardziej się wyzwolisz tym bardziej jest prawdopodobne, że powrót nie będzie konieczny...

Zaskoczyłaś mnie mówiąc że nowy początek byłby totalnym ubezwłasnowolnieniem, tu właśnie chyba nie rozumiem o co ci chodzi. Po pierwsze - rodząc się tutaj jesteśmy właśnie praktycznie ubezwłasnowolnieni, nie mamy niemal żadnego wpływu na nasze życie, jesteśmy całkowicie zależni od naszych opiekunów. W ten drugi początek możemy właśnie wkroczyć świadomie... wierzę że nie zostanie nam odebrane nic naprawdę dobrego. Szczerze mówiąc niespecjalnie zawracam sobie głowę wyobrażaniem, jak tam będzie. To nie zależy ode mnie. Mam za dużo roboty tutaj, żeby snuć jakieś teorie o rozmiarach aureol. Jeżeli pozwalam sobie na jakieś wyobrażenie to jest to mniej więcej coś w stylu że staniemy w całkowitej prawdzie i zobaczymy całą układankę. Wiele rzeczy stanie się zrozumiałych dopiero wtedy. Jeśli wyobrażam sobie niebo to rozbrzmiewa ono śmiechem i stwierdzeniami "No tak, teraz rozumiem". "Rzeczywiście tak było najlepiej" "Ach więc to dlatego..." "Czy to nie jest fantastyczne?" I wiesz, wyobraźnia mi kapituluje, bo dostać odpowiedź na pytanie o życie, Wszechświat i wszystko inne to nie byle co. Tutaj często trudno jest rozpoznać sens, często wątpi się w jego istnienie. W związku z tym błądzenie jest częścią naszej natury, jeśli tego sensu nie umiemy odnaleźć i z nim współdziałać, często krzywdzimy. A po śmierci ten ból zostanie wyleczony. I jak mówi Biblia ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało co się dzieje dalej... W to właśnie wierzę.

Niepokoi cię to, że to niewiadoma. Dobrze to rozumiem, bo sama miewam podobnie choć zapewne z innych przyczyn. Wciąż jeszcze w mojej wierze jest mimo wszystko mało zaufania i uważam, że to jest mój duży problem w postępach jakichkolwiek. Boję się tego jak egzaminu, jak surowego sprawdzającego i włącza się mój perfekcjonizm. Jeśli ufamy, to ta niewiadoma nie jest taka straszna. (Notabene jeśli ktoś uważa, że ufać jest łatwo, to chyba nigdy naprawdę nie próbował:))

Uff, ale się filozoficznie zrobiło...
Pozdrawiam.
Użytkownik: --- 07.11.2006 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Długo myślałam bardzo pod... | aleutka
komentarz usunięty
Użytkownik: Pingwinek 25.01.2020 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Długo myślałam bardzo pod... | aleutka
Mam wprawdzie dostęp (jak, zdaje się, obecnie wszyscy) tylko do Twoich wypowiedzi w tej wymianie zdań, ale chciałabym napisać, że dla mnie wiele w nich mądrości życiowej.
Użytkownik: Czajka 06.11.2006 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Z tego co wiem to nauka nie bardzo radzi sobie nawet z początkiem, a co dopiero mówić o końcu.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: