Dodany: 12.09.2006 00:10|Autor: dzony
Młyn, zwany Życiem...
Czytałem tę książkę kilkakrotnie. Fascynowała mnie i przerażała na przemian za każdym razem mocniej. Co takiego jest w "Cenie życia"? Przygoda? Dramat? Akcja? Autentyzm? Za każdym razem coś innego...
Czytając pierwwszy raz "Cenę życia" chłonąłem południowoazjatycki krajobraz, jakbym tam był osobiście. Widziałem "na własne oczy" egzotycznych wojowników, zieloną dżunglę i błękitny ocean, lecz absolutnie nie jest to książka przyrodnicza. Nie jest to też pozycja wojenna, choć pełno w niej Hurricanów, Zero, karabinów, katan, hełmów i mundurów, kompasów i obcej mowy. Nie jest to także poezja - mimo wiersza, który "odmawiają" bohaterowie niczym "Wieczny odpoczynek..." za każdą śmierć towarzysza. Nie określiłbym książki też jako moralitet, mimo wyraźnego antywojennego przekazu, ani jako thriller sądowy - mimo toczącego się przez pół książki procesu. Tajne wywiady, nocne strzelaniny, podniebne pojedynki, błyskawiczne katany i powolne bambusy, rodzinne tragedie, komiczne wydarzenia w sercu indonezyjskiej dżungli: to wszystko, i wiele, wiele więcej tam jest. Najciekawsze jednak jest to, że właśnie na kartach "Ceny życia", jak mało gdzie, zapisana jest prawda o człowieku, o wojnie, o męstwie i poświęceniu, o prawdziwej odwadze. Nic więcej chyba nie potrafię napisać o tej książce.
Chyba tylko jeszcze jedno: była ona silnym impulsem do moich prywatnych dociekań co do wojny na Pacyfiku, co do filozofii Wschodu i poważnym powodem, choć w młodym wieku, do przystanięcia na moment i zastanowienia się nad całym tym młynem, zwanym Życiem.
Gorąco polecam.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.