Mniej znany romantyzm...
I znów sięgnąłem po raczej zapomnianą klasykę. "Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux" - Antoine'a-François Prévosta d'Exiles. Tak, tak, uwielbiam język francuski, zwłaszcza za nazwiska, których nie umiem wymówić :). Na szczęście reszta francuskich nazwisk jest sprowadzona do inicjałów, więc nie wpadłem znowu w takie wielkie kompleksy :). Chwała panu Antoine'owi-Fran... po prostu Autorowi.
Dzieło to miałem na oku już jakiś czas temu, ale dopiero uwielbienie bohaterów "Scen z życia cyganerii" Murgera przekonało mnie do lektury. To mniej znana powieść z okresu romantyzmu - książeczka zdecydowanie na jeden czy dwa wieczory - niewiele ponad sto stron. Na romantyzm wskazywała już trochę forma - narrator, któremu des Grieux opowiada tę historię, dystansuje się od niej, oddając głos kawalerowi des Grieux.
Opowieść kawalera jest naładowana autentycznymi emocjami, głównie miłością. To, co mnie w powieści urzekło, to przede wszystkim język. Pełne uczuć konwersacje Manon i jej ukochanego to prawdziwe perły, z gatunku tych, które zawsze mnie rozczulały. Ot tak, żeby otworzyć w dowolnym miejscu: "Och, Manon! Zatracę dla ciebie los i dobre imię, czuję to, czytam mą dolę w twych pięknych oczach, ale jakichż strat nie wynagrodziłaby mi twoja miłość! Łaski losu nie wzruszają mnie; sława zda mi się czczym dymem; (...) słowem, wszystkie szczęście poza tobą godne jest jedynie wzgardy, skoro nie umiałoby się ani chwili ostać w mym sercu wobec twego jednego spojrzenia!"*. W podobnej tonacji utrzymane jest całe to dziełko, każde zdanie kunsztownie wykończone.
Historia Manon i kawalera jest tragiczna - on kocha z całego serca, nie może żyć bez niej, daje się oszukiwać, ona zaś, choć utrzymuje, że też kocha, przedkłada bogactwo nad uczucia, a swoim rzekomym sprytem często pakuje siebie i przy okazji swego kochanka w tarapaty. No cóż, kolejna mniej znana kobieta fatalna!
Tyle że - wybaczcie mi, Czytelnicy - podczas lektury często wybuchałem śmiechem. Przepraszam bardzo, ale zdolność, z jaką bohaterowie pakowali się w kolejne kabały, zdolność, z jaką ich ambitne, choć nieuczciwe plany ponosiły fiasko, przypominała mi raczej przygody oświeceniowego Kandyda niż romantyczną love story. Wystarczyło, żebym przeczytał zdanie w stylu: "nie wiedzieliśmy, że była to najgorsza decyzja naszego życia (oboje podjęli takich decyzji na pęczki) i ściągnęła na nas kłopoty", już nie mogłem powstrzymać chichotu, jakbym czytał komedię.
Książkę bardzo polecam - choć towarzyszyły mi przy niej sprzeczne nastroje. Autor to podobno skandalista - nietrudno podczas lektury domyślić się, które fragmenty wywoływały kiedyś oburzenie. Nie jest to wyłącznie historia wyniszczającej, wznoszącej pod samo niebo albo zrzucającej na dno piekieł miłości, lecz również historia upadku moralnego w imię wyższych uczuć.
Może dzięki tej recenzji mniej znana klasyka stanie się bardziej znana :).
---
* Antoine-François Prévost d'Exiles, "Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux", tłum. Tadeusz Boy-Żeleński, wyd. Zielona Sowa, Kraków 2003, str. 23.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.