Dodany: 04.09.2004 14:49|Autor: Shadowmage

Lecząc wężem...


Ziemia jest zrujnowana po wojnie nuklearnej. Cywilizacja upadła, ludzie w przeważającej większości żyją w warunkach ciężkich i prymitywnych. W takich realiach sztuka leczenia jest niezwykle cenna, a uzdrowiciele są darzeni wielkim szacunkiem.

Gada jest właśnie taką szamanką, leczącą za pomocą zmodyfikowanych genetycznie węży. Ich jad ma zbawienne działanie. Najważniejszy jest wąż snu, potrafiący sprowadzać sny, łagodzić ból i zapewnić spokojną śmierć, gdy wszystkie inne sposoby zawiodą. Jest niezwykle cenny, gdyż ludzie nie potrafią ich rozmnażać, a ich liczba cały czas się zmniejsza. Bez niego uzdrowiciel jest jak bez ręki, nie może wykonywać zawodu, a raczej powołania. Oczywiście, jak to bywa w takich wypadkach, Gada traci swojego już na samym początku powieści. Początkowo jest załamana, bo wie, że nie może liczyć na kolejnego węża snu, ale pod wpływem okoliczności postanawia wyruszyć w podróż. Jej celem jest zdobycie nowych węży i rozwianie otaczającej je tajemnicy. Mimo tak chwalebnego celu nie waha się tracić czas i zawsze pomaga potrzebującym jej opieki.

Jest to powieść jednego aktora. Gada jest postacią starannie dopracowaną. Czytelnik poznaje jej uczucia, nawyki, zachowanie. Na jej tle inni bohaterowie wypadają blado. Sprawiają wrażenie dwuwymiarowych cieni. Na pierwszy rzut oka wydaje się to wadą, lecz po głębszym namyśle doszedłem do wniosku, że jest to celowy zabieg autorki. Dzięki temu postać głównej bohaterki nabiera dodatkowego znaczenia. W ten sposób zostaje podkreślona jej niezwykła osobowość oraz rola, jaką pełni w rozpadającym się społeczeństwie. Podziwiamy czułą, wrażliwą, a zarazem silną bohaterkę niosącą bezinteresowną pomoc.

Nie mogę powiedzieć złego słowa o czysto literackiej stronie powieści. Wspaniały język, umiejętne budowanie napięcia w kluczowych momentach. Także strona fabularna stoi na wysokim poziomie. Ocenę zmniejsza jedynie końcówka, w moim odczuciu całkowicie nie pasująca do reszty. Mianowicie, kiedy Gada traci wszelką nadzieję na szczęśliwe zakończenie misji, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki pojawia się nowa szansa, niczym uprzednio nie zapowiedziana. Nie lubię rozwiązań typu deus ex machina. Świadczą one moim zdaniem o braku pomysłu na wybrnięcie z sytuacji, pisaniu „na żywioł”, bez uprzedniego zaplanowania fabuły. Ewentualnie może świadczyć o przeciętnych umiejętnościach fabularnych, ale tego o Vondzie McIntyre nie mogę powiedzieć. Wracając jednak do meritum, czyli zakończenia. Nie podoba mi się w nim jeszcze jedna rzecz. Ma ono zupełnie inny charakter niż pozostała część książki. Z klimatycznej, spokojnej opowieści, koncentrującej się bardziej na relacjach pomiędzy postaciami niż akcji, nagle narracja przekształca się w typową dla powieści sensacyjnej. Wydarzenia nabierają tempa, co psuje wcześniej tak pieczołowicie budowany nastrój. Powiem otwarcie, że liczyłem na kompletnie inne zakończenie. Uważam, że trzymanie się wytyczonej na początku drogi byłoby znacznie korzystniejsze dla odbioru całej powieści. Pewnym nieporozumieniem jest dla mnie także wątek miłosny, doczepiony jakby na siłę i tak naprawdę niczego nie wnoszący, może oprócz kilkunastu stron objętości. Jego obecność jest niczym nieuzasadniona, chyba że swego rodzaju poprawnością polityczną.

Powieść została u nas wydana dwukrotnie w różnych tłumaczeniach. Pierwsze, to, które opisuję, zostało wydane pod tytułem „Opiekun snu” przez Phantom Press. Drugie nosi tytuł „Wąż snu” (Zysk i S-ka) co jest bardziej adekwatne do tytułu oryginału – "Dreamsnake". Oba wydania różnią się także imionami bohaterów, Gada to na przykład Wężyca. Bardziej znane, a także uważane z lepsze, jest wydanie Phantom Press.

„Opiekun snu” jest piękną, poetycką opowieścią. Autorka wspaniale posługuje się piórem, dzięki czemu nie mogłem się oderwać od lektury. Czytałem z zapartym tchem i skończyłem książkę za jednym podejściem. Muszę przyznać, ze zdarza mi się to coraz rzadziej, już dawno nie zarwałem nocy przez książkę. Nic dziwnego, że ta powieść została nagrodzona wieloma laurami, między innymi Hugo, jedną z najważniejszych nagród fantastycznych. Jej laureatami są między innymi Ursula Le Guin, Isaac Asimov czy Roger Zelazny. Vonda McIntyre znalazła się w tym gronie całkowicie zasłużenie.

Jest to powieść obowiązkowa dla każdego wielbiciela fantastyki.

Ocena: 8,5/10

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5078
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: UzytkownikUsuniety08​242023181009 17.07.2006 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Ziemia jest zrujnowana po... | Shadowmage
Nie zgadzam się z większością tej recenzji, jedynie z dwoma ostatnimi akapitami. Książka jest naprawdę rewelacyjna pod każdym względem. Ja miałam przyjemność czytać wydanie „Wąż snu” (Zysk i S-ka). Nie wiem czy to drugie wydanie jest lepsze, w każdym razie imię głównej bohaterki jest mniej przyjemne. Lepiej i profesjonalniej kojarzy mi się "Wężyca" niż "Gada".
Użytkownik: Sylverka 05.03.2012 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ziemia jest zrujnowana po... | Shadowmage
Jestem co prawda na początku książki, ale język wydaje mi się dosyć prosty, akcja płaska, a do samej głównej bohaterki jakoś nie mogę się przekonać. Jakoś nie widzę tego dopracowania jej postaci. Raczej ci drugoplanowi bohaterowie są dla mnie mniej nijacy niż ona. Jeszcze trochę "powalczę", ale nie wydaje mi się, żebym miała dotrwać do końca.
Użytkownik: nonperson 05.06.2015 12:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ziemia jest zrujnowana po... | Shadowmage
Wlasnie przeczytalem ksiazke wiec wyraze swoje odczucia, poki sa swieze. Czytałem wersje Phantom Press „Opiekun snu”. Moim skromnym zdaniem ten tytuł jest bardziej poetycki i bardziej pasuje do takowego charakteru książki niż „Waz snu” – ten tytul brzmi jakos pospolicie dla mnie, choc jest bardziej profesjonalny i lepiej oddaje znaczenie oryginalnego tytulu co bardzo sobie cenie przy wszelkich tłumaczeniach. Nie lubie tych bzdurnych tłumaczeń i nie wiem skad się bierze ta maniera u polskich tłumaczy. Czy to brak wiedzy, slow czy inwencji, naprawde nie wiem. Przed oczyma staje mi tytul filmu „Wirujący sex” czyli znany powszechnie „Diry dancing”. W tym akurat przypadku lepiej podoba mi się „Opiekun snu”. Imie głównej bohaterki – Gada – również bardziej mi się podoba niż Weżyca, to drugie brzmi jakos tak obraźliwie, tak je odbieram. Do bohaterki, uzdrowicielki o gołębim sercu lepiej pasuje Gada. Może nie ma ono bezpośrednio związku z wezami ale to tez sa gady. W oryginale pewnie nazywa się Wezyca ale ten kto zna się troche na tłumaczeniach wie ze dosłowne tłumaczenie nie zawsze jest lepsze. Tyle o nazwach.

Nie uwazam ze jezyk tej powiesci jest wspanialy, mi wydal się zupełnie normalny, ani zły ani wybitny, po prostu dobry. Jeśli chcecie poczytac powiesc napisana ladnym jezykiem polecam „Opowieści sieroty” Catherynne M. Valente.

Postac głównej bohaterki mimo iż jest dopracowana to ma w sobie jakas sprzeczność, te jej zmiany nastrojow, bardzo wrogie lub bardzo przyjazne nastawienie do roznych ludzi bez uczuc pośrednich. Nawet watek miłosny, który jak mój przedmowca również uwazam za zbędny, nieistotny dla fabuly, malo rozbudowany, pokazuje ta wewnetrzna sprzeczność bohaterki. Kocha Arevina, ciagle o nim mysli ale nie przeszkadza jej to aby być z kims innym. Rozumiem zwiazki trzyosobowe przedstawione w powiesci ale uczucie to uczucie, miłośc wyraza się do jednej osoby.

Zbliżając się do konca książki i zerkając na liczbe pozostałych stron kilka razy miałem niemile uczucie ze to I tom powiesci, ze cos przeoczyłem i kupilem tylko pierwsza czesc. Skad takie wrazenie ? Ano stad ze tajemnice w ogole nie zostaly wyjaśnione, watki niezakończone a powiesc chyli się ku koncowi. W takim przypadku spodziewałem się albo przyspieszenia akcji albo dziwnego zakończenia w postaci tzw uciecia fabuly. Oba przypadki zle świadczą o autorce, mogla pokusic się o wydłużenie powiesci. Zgodze się z przedmowca ze „Opiekun snu” stracil przez to troszeczke swój klimat i nastroj budowany od pierwszych stron.

Mimo kilku wad, książkę czytalo mi się calkiem przyjemnie. Podoba mi się również pomysl wezowych uzdrowicieli w postapokaliptycznym swiecie. Ksiazka moglaby być zdecydowanie dluzsza np. o watek Miasta i Pozaziemskich.
Oceniam na 4,5.

PS. Kto dodal tag "magia" ? W tej ksiazce nie ma slowka o magii.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: