Dodany: 11.08.2006 00:21|Autor: Harey
"Solaris" - opowieść o Człowieku
Kiedy jechałam do pracy, jak co dnia, szarą kolejką SKM, a na kolanach trzymałam książkę Lema - nie było mnie tu i teraz, byłam o setki mil świetlnych od Ziemi, na innej planecie - na Solaris. Jak to się stało? Jak to możliwe, że można było tak odczuwalnie, tak fizycznie zagubić się w Kosmosie?
Niewątpliwie zadecydował o tym język, jakim napisana jest powieść; niezwykle plastyczny, przyciągający jak magnes. Lem przenosi nas w czasie i przestrzeni na planetę Solaris, gdzie wschody i zachody słońca płoną intensywną, nasyconą, wszechobecną czerwienią.
Drugim - dużo ważniejszym - powodem jest fakt, że „Solaris” to nie tylko fantastyka, przede wszystkim jest to książka filozoficzna, książka, która otwiera w ludzkim umyśle jeszcze jedne drzwi, ukryte gdzieś w bocznym korytarzu, na wyższym piętrze, zazwyczaj, a może zawsze - zamknięte, za nimi bowiem rozpościera się To, czego nie jesteśmy zdolni ogarnąć rozumem, logiką, jasno określonymi zasadami, o czym nie chcemy na co dzień myśleć, bo przeszkadzałoby nam to w twardym stąpaniu po ziemi.
Bohaterem rozważań Lema jest nie tyle obca planeta, co Człowiek; Człowiek wobec Kosmosu, wobec Boga, wobec własnej przeszłości, wspomnień i obsesji, wobec krętych ścieżek własnych myśli.
Gdziekolwiek pojawił się człowiek, zawsze ingerował w zastaną przez siebie rzeczywistość, tak było przy odkrywaniu nowych lądów, nowych kontynentów czy przy wdrażaniu nowych produkcji technologicznych. Liczył się cel, środki do niego prowadzące, i skutki, jakie to dążenie pociągało za sobą, nie były już tak ważne. Podobnie jest na planecie Solaris. Człowiek chce ją zbadać dogłębnie, żeby nie pozostało ani jedno pytanie „dlaczego?”. Uczestnicy wyprawy robią zdjęcie rentgenowskie „plazmy”, która otacza Solaris, żeby poznać jej strukturę i właściwości, ale niezbadany „twór” odbija promienie i prześwietla ludzkie mózgi, wydobywając z zakamarków ludzkiego umysłu to, co najbardziej skryte, obsesyjne, za czym najbardziej tęsknimy, to, co stale jest w umyśle obecne, a co zostaje zmaterializowane…
Dla każdego okazało się to czymś innym; osobistą obsesją, kimś, kto wraca do nas z przeszłości, o której myśleliśmy, że jest już zamkniętym rozdziałem. Człowiek chciał podbić kolejną planetę, a tu okazało się, że nie zna do końca nawet własnego umysłu. Zastana na Solaris rzeczywistość - Nieznana - przerosła ludzi. Ktoś znalazł sposób rozwiązania irracjonalnej sytuacji, typowy zresztą dla rodzaju ludzkiego - to, co inne, niezrozumiałe, to, co nie daje się nam podporządkować - najlepiej zniszczyć, pozbyć się tego; ale dla głównego bohatera jest to decyzja nieludzka. Argument, że ów wybór jest ponad moralnością, ma go przekonać do zrobienia czegoś, co budzi w nim wyrzuty sumienia, udrękę moralnej rozterki.
Lem uświadamia nam, że normalny człowiek, bez względu na miejsce, w którym jest i czas, w którym żyje, najistotniejsze dla siebie sprawy będzie rozpatrywał przez pryzmat własnej wrażliwości, uczuć, przeżyć. Jednak zarówno uczucia, jak i chłodna logika w sytuacji ekstremalnej zawodzą. I w tym wszystkim - w ludzkiej próżności, w odrzucaniu granic poznania i podboju Kosmosu, w odrzucaniu moralności, kiedy jest niewygodna, swoje miejsce ma Bóg, który nie jest być może tak doskonały, jak sądzimy, ale ułomny, podobnie jak człowiek, i może dlatego nie do końca udał mu się ten świat, tak jak nasze małe światy są niedoskonałe. Ten daleki od Ideału Bóg jest jednak prawdziwy, bliski Człowiekowi i może tylko On jest w stanie nadać sens bezpowrotnemu przemijaniu, samotnemu oczekiwaniu Kelvina na Harey...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.