Dodany: 01.08.2006 15:48|Autor: Pedro_1

Przeciętna książka - słaby film


Książka "Działa Nawarony" była niewątpliwym sukcesem znanego i cenionego pisarza powieści sensacyjnych, nieżyjącego już Alistaira MacLeana. Moim zdaniem to jeden z najlepszych utworów Szkota. "Komandosi z Nawarony" to natomiast kolejna część perypetii dzielnych żołnierzy z Force 10. Tym razem kapitan Keith Mallory, kapral Dusty Miller oraz pułkownik Andrea Stavros otrzymali misję wspomożenia oblężonych przez wojska niemieckie wyczerpanych oddziałów jugosłowiańskich partyzantów, poprzez wysadzenie zapory na Neretvie. Do tego celu generał Jensen wyznaczył także trójkę komandosów piechoty morskiej: Reynoldsa, Grovesa i Saundersa. I tak sześcioosobowa ekipa udała się ze ściśle tajną misją na tereny Jugosławii...

"Komandosi z Nawarony" to jedyny, nie licząc nieoficjalnych "Straceńców z Nawarony", sequel Alistaira MacLeana. Moje oczekiwania co do tej pozycji były duże. Spodziewałem się tego, czego zwykliśmy się spodziewać po MacLeanie: akcji, nieoczekiwanych zwrotów akcji, akcji, nieoczekiwanych zwrotów akcji, akcji, itd. MacLean oczywiście nie zerwał ze swym trademarkiem. Nieoczekiwanie jednak napisał powieść chwilami bardzo groteskową, bez cienia większego dramatyzmu, heroiczną aż do bólu, momentami nudną, chwilami kiczowatą. Przy tym panteonie wad wywarł na mnie jednak wrażenie kunszt, z jakim rozgrywana była cała intryga. Czasem się zastanawiałem, czy sam bym coś takiego wymyślił, ale nie, nie dałbym rady. Oczywiście historia jest o wiele bardziej nierealna od tej z "Dział Nawarony", lecz splecenie fabuły w sposób, w jaki robi to MacLean jest jedyny w swoim rodzaju. Z drugiej strony daleki jestem od tego, by oceniać scenariusz wysoko, gdyż jest w sumie przeciętny, lecz coś jest w stylu Szkota, że wśród autorów powieści sensacyjnych to jego cenię najwyżej.

Za przeczytanie książki zabrałem się wówczas, gdy dowiedziałem się, że ekranizacja tej powieści pojawi się za kilka dni w telewizji. Zrobiłem to trochę z przymusu i może dlatego nudziłem się bardziej niż zwykle w przypadku MacLeana, lecz to również wina samego pisarza, który spłaszczył ewidentnie postaci z kultowych "Dział Nawarony". Andrea jest hipersilny, Miller rzuca kompletnie nieśmieszne zdania; jedynie ich dowódca jest nadal mniej więcej tą samą osobą. Nowi bohaterowie dodali pewnego kolorytu całej powieści, lecz... to nie tak miało wyglądać. Wyszła z tego naiwna powiastka. Przeciętna, bardzo przeciętna, chociaż - z sentymentu bardziej, niż z trzeźwej oceny sytuacji - myślałem o "Komandosach z Nawarony" w kategoriach dobrej beletrystyki.

Skończyłem czytać książkę w tym samym dniu, w którym kilka godzin później obejrzałem film "Komandosi z Nawarony". Już pierwsza scena wskazywała nieuchronnie, że ekranizacja będzie znacznie różnić się od pierwowzoru - i tak też się stało. Nie ujrzycie w książce, jeśli jej jeszcze nie czytaliście, roli Harrisona Forda. Skąd on się tu wziął?... To samo pytanie mógłbym zadać co najmniej kilka razy. Generalnie cały scenariusz filmowy odbiega w 90% od fabuły książki. Także sam film został wykonany nieambitnie, bardziej jeszcze naiwnie i widowiskowo, aniżeli utwór MacLeana. Podsumowując: kto obejrzał sam film, a ma ochotę, ten niech przeczyta książkę; kto przeczytał "Działa Nawarony" i nie wie, czy się zabrać za sequel, temu... szczerze mówiąc, nie wiem, co doradzić. Osobiście jednak jestem rozczarowany tym tytułem.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4795
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: --- 02.08.2006 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka "Działa Nawarony"... | Pedro_1
komentarz usunięty
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: