bez tytułu
"4:50 z Paddington" jest raczej średnim popisem umiejętności Agathy Christie. Może to odczucie czytelnika, który pierwszy raz trafia na jej książkę, ale fakt faktem, że jest to najgorsza książka tej autorki, jaką w życiu zdarzyło mi się czytać ("4:50 z Paddington" była pierwszą książką A. Christie, którą czytałam). Cała fabuła książki opiera się na opisaniu kilku tygodni z życia Lucy Eyelesbarrow; autorka opisuje pracę, jaką wykonuje ona w domu, w którym prawdopodobnie mieszka lub przynajmniej z którym jest związany sprawca zabójstwa dokonanego w niezbyt odległym czasie w pociągu.
Akcja książki nie jest jakaś nadzwyczajnie porywająca, wręcz przeciwnie, momenty, podczas których dzieje się "coś" związanego ze sprawą znajdują się tylko na początku i końcu książki, cała reszta to opis śledztwa stojącego w miejscu, domysły detektywa Crackenthropa i ciągłe "wałkowanie" jednego morderstwa, co nie dostarcza żadnych nowych informacji ani detektywowi, ani czytelnikowi, i pewnie nie przyniosło niczego konkretnego samej autorce.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.