Dodany: 29.06.2006 15:33|Autor: norge

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Kronika ptaka nakręcacza
Murakami Haruki

3 osoby polecają ten tekst.

Działanie ptaka nakręcacza


„Kronika ptaka nakręcacza” to moje pierwsze zetknięcie z literaturą japońską. Oprócz tego, że będzie ciekawa, spodziewałam się czegoś oryginalnego i zniewalająco egzotycznego. Częściowo nie zawiodłam się. Proza Murakamiego na pewno jest odmienna od wszystkiego, co znam. Śmieszna, okrutna, halucynogenna, szalona. Egzotyki prawie nie poczułam. Nie miałam wrażenia, że rzecz dzieje się w jakiejś zupełnie odmiennej kulturze. Główny bohater, młody Japończyk Toru Okada, typ filozofa–melancholika, to całkiem zwyczajny facet, nieróżniący się w zasadzie od przeciętnego Europejczyka. No, może jest trochę grzeczniejszy niż znani mi mężczyźni i w dodatku uzależniony od ciągłego ssania cytrynowych dropsów :-).

Toru Okada opowiada swoją historię prostymi, przejrzystymi zdaniami. Ginie mu kot, traci pracę, odchodzi od niego żona. Samo życie, prawda? Na początku nie odnosimy wrażenia, że coś jest nie tak, ale w miarę „nakręcania się” akcji (oczywiście na skutek działalności tytułowego Ptaka Nakręcacza :-)), zaczyna się ciąg przedziwnych wydarzeń, a normalny bohater, próbując odzyskać żonę, zaczyna robić kompletnie nienormalne rzeczy. Obce kobiety składają mu obsceniczne propozycje, kontaktują się z nim dziwni ludzie-media, następnie zaprzyjaźnia się z narwaną nastolatką, pomagając jej liczyć łysych ludzi na ulicach Tokio, wchodzi na trzy dni do nieczynnej studni, aby pomedytować, obserwuje całymi dniami twarze ludzkie, bije się używając kija baseballowego, przechodzi przez ściany hotelu itd. itd. Już nie wiadomo, co jest jawą, co snem, a co projekcją podświadomości naszego bohatera. Jedno jest pewne, coś niedobrego zaczyna się dziać z psychiką Toru Okady. W pewnym momencie sam uświadamia sobie swoją psychozę:

„Nie mogłem przestać. Zrozumiałem, że się rozdwoiłem. Ja, p o t e j s t r o n i e, nie mogłem powstrzymać t a m t e g o mnie”*.

Powieść Murakamiego jest wielowątkowa, składa się z licznych retrospekcji, które połączone w skomplikowany sposób przypominają dziwaczną, trójwymiarowa układankę typu puzzle. Przy czym prawda nie musi być prawdą, a fakty faktami. Nie brzmi to zachęcająco dla takiego czytelnika jak ja, przywykłego do tradycyjnego warsztatu pisarskiego, gdzie fabuła jest fabułą, a rzeczywistość nie miesza się ze światem nierealnym. Niemniej przyznaję, że książka od pierwszych stron niesamowicie mnie wciągnęła. Druga połowa była już znacznie słabsza, przeładowana okropnymi scenami, według mnie niczemu niesłużącymi. Drastyczności rodem ze Stephena Kinga, spiętrzenie sennych koszmarów, groteskowe opisy, zwierzenia osób o pokręconych życiorysach – to przerosło moją skromną wyobraźnię i sprawiło, że poczułam się znużona. Doczytałam do końca, bo „coś” mi nie dawało przerwać. Głównie chciałam dowiedzieć się, co w końcu stało się z żoną Toru Okady i jak rozwiążą się nagromadzone problemy, choć nękało mnie niejasne podejrzenie, że autor w bezczelny sposób postanowi ich w ogóle nie rozwiązywać :-). Czy się pomyliłam? Cóż, nie mogę zdradzić zakończenia...

Przez całą książkę przewijają się dywagacje o życiu, jego przypadkowości, o przeznaczeniu, śmierci i o ludzkim losie. Takie „perełki myśli” zanurzone w halucynogennych opowieściach. Chciwie je wyławiałam, nawlekając na nitkę pamięci, a szczerze powiedziawszy, na kartki notatnika z ulubionymi cytatami. Oto przykład:

„Gdyby ludzie nie umierali, tylko żyli wiecznie, gdyby nie znikali, nie starzeli się i zawsze byli zdrowi, czy myśli pan, że nawet wtedy zastanawialiby się tak głęboko jak my nad różnymi rzeczami? Bo my się przecież zastanawiamy, prawda? Nad filozofią, psychologią, logiką albo religią czy literaturą. Czy gdyby nie istniała śmierć, rozmaite takie kłopotliwe myśli i idee w ogóle by się na ziemi nie zrodziły? Czyli...”*

„Kronikę ptaka nakręcacza” można odebrać na wiele sposobów i żaden z nich nie będzie tym „właściwym” ani „niewłaściwym”. Może na tym polega sens tej książki? Dla mnie jest to opowieść o walce samotnego mężczyzny. To nic, że prowadzi ją na swój własny, „zbzikowany” sposób w beznadziejnym poszukiwaniu czegoś, co być może zostało utracone na zawsze. Wyznaje:

„Możliwe, że przegram. Może przepadnę. Może donikąd nie dotrę. Może poruszę niebo i ziemię, a i tak wszystko zostanie stracone i niczego nie da się odwrócić. Być może na próżno przesypię tylko popiół na pogorzelisku (…) Jednego jestem pewien. Mam przynajmniej na co czekać i mam czego szukać”*.

Ta lekcja wydaje mi się dobra i piękna, tylko czy warto jej poszukiwać w prozie Murakamiego? Trawią mnie mieszane uczucia, lecz nie żałuję czasu spędzonego z Ptakiem Nakręcaczem, choć wiem, iż do tej książki nie będę miała ochoty więcej wracać.


---
* Haruki Murakami, „Kronika ptaka nakręcacza”, tłumaczyła Anna Zielińska-Elliot, wyd. Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza, 2006.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 25678
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 11
Użytkownik: ella 30.06.2006 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kronika ptaka nakręcacza... | norge
Ale Twoj komentarz czyta sie cudownie, Diano :-)
Użytkownik: norge 30.06.2006 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale Twoj komentarz czyta ... | ella
Dziękuję, Ellu. Może dlatego ci się tak dobrze czyta moje spontaniczne i nie przeintelektualizowane wypowiedzi :-), bo również tak jak i ja, jesteś osobą "spoza branży", zajmującą się na codzień czymś zupełnie innym niż literatura i praca słowem. Szczerze mówiąc, ja sama z wielkim zainteresowaniem sledzę recenzje napisane przez tzw. zwyczajnych czytelników, takie z serca płynące, wyrazone prostymi słowami i "zrozumiałe nawet dla mojej babci". To wyrażenie z "babcią" zaczerpnęłam z wypowiedzi Einsteina, który był wielkim zwolennikiem mówienia w prosty sposób o nieprostych sprawach.
Użytkownik: ella 30.06.2006 12:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, Ellu. Może dlat... | norge
Nie zastanawialam sie dlaczego mi sie podoba, ale uwazam, ze piszesz swietnie :-). Tez bym tak chciala ;-)))
Użytkownik: carmaniola 30.06.2006 09:49 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kronika ptaka nakręcacza... | norge
>Nie brzmi to zachęcająco dla takiego czytelnika jak ja, przywykłego do tradycyjnego warsztatu pisarskiego, gdzie fabuła jest fabułą, a rzeczywistość nie miesza się ze światem nierealnym.

I może tu właśnie tkwi sedno rzeczy? ;-)

Ja, czytałam tę książkę po prostu inaczej. Nie skupiałam się na jednym wątku: Toru Okada i historia jego zaginionej żony. Dla kogoś, kto szuka fragmentów tej jednej historii, bo czeka na jej finał, wszelkie inne wątki i motywy stają się zapewne jedynie nużącym przerywnikiem, odrywającym go od 'właściwej' fabuły.

>„Kronikę ptaka nakręcacza” można odebrać na wiele sposobów i żaden z nich nie będzie tym „właściwym” ani „niewłaściwym”. Może na tym polega sens tej książki?

Masz rację, Diano. Każdy ją odbiera na swój własny sposób, do każdego dociera inaczej. I tak jest chyba dobrze :-)
Użytkownik: norge 30.06.2006 10:37 napisał(a):
Odpowiedź na: >Nie brzmi to zachęcaj... | carmaniola
Nie wszystkie dodatkowe wątki byly dla mnie "nużącym przerywnikiem". Na przykład te historie z czasów II wojny światowej uważam za niezwykle ciekawe i akurat one bardzo mi pasowały do całości. Verdiana je skrytykowała jako zupełnie niepotrzebne.
Ty, Carmaniolo w swojej recenzji zwróciłaś mi uwagę na niezwykle piękne w tej ksiązce wyrażanie w słowach "naszej codzienności". Trzeba przyznać, że Murakami jest tu prawdziwym mistrzem. Umie zauwazyć i jakże interesująco opisać te małe drobiazgi, z których składa się życie.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 30.06.2006 17:06 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kronika ptaka nakręcacza... | norge
Przeczytawszy taką świetną recenzję, na pewno będę miała ochotę przynajmniej spróbować zawrzeć znajomość z tą książką!
Użytkownik: kot 05.07.2006 08:59 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kronika ptaka nakręcacza... | norge
Miałam podobne wrażenia podczas lektury - początek i dalsza, hipnotyczna opowieść bardzo mnie wciągnęły, później książka mnie zmęczyła i wstyd przyznać, nie skończyłam jej (dla niewtajemniczonych: to całkiem grube tomiszcze). Jak dla mnie ilość słów jest zdecydowanie nieproporcjonalna do tego co chciał przekazać autor, miałam odczucie że przedobrzył zbyt nakręcajac tę książkę i spiralę róznych opowieści, tak jakby chciał pokazać "Patrzcie jak umiem pisać i ile jestem w stanie wymyślć".
Użytkownik: hupcio 06.07.2006 23:51 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kronika ptaka nakręcacza... | norge
Prozy japońskiej ani kultury nie będziemy w stanie zrozumieć nigdy. To nie nasz świat. Murakami'ego czyta się fantastycznie, ale to nie jest "typowo" japoński pisarz.
Piszesz pięknie.Też bym tak chciala, ale myśli są niczym wobec Japonii...
Użytkownik: Agis 17.08.2006 09:15 napisał(a):
Odpowiedź na: „Kronika ptaka nakręcacza... | norge
Mam stosunkowo podobne odczucia. Im bliżej końca tym wyższy był poziom mojej irytacji i bardziej natarczywe pytanie: "o co tu do diabła chodzi?". A jednak, o dziwo, książkę czytało mi się przyjemnie i chętnie sięgnę po kolejne tego autora. I mam znowu problem z oceną. Ptak Nakręcacz jest dla mnie zbyt chaotyczny by zasłużyć na dobrą, ale czuję z pisarzem jakąś bliżej nieokreśloną bliskość i przykro mi wstawiać mu trójkę. :-)
Użytkownik: norge 17.08.2006 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam stosunkowo podobne od... | Agis
Otoz to. Ja mimo wszystko wystawilam Ptakowi Nakrecaczowi czworke. Teraz mam zamiar przeczytac "Norwegian Wood" i jestem b a r d z o ciekawa jak odbiore ta ksiazke!
Użytkownik: raul 24.02.2007 02:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam stosunkowo podobne od... | Agis
Agis, Twoja wypowiedź chyba najlepiej oddaje tę wytrawną manipulację, której poddaje nas lektura "Kroniki...". Narastajaca irytacja i znużenie wobec czegoś więcej, niż ciekawości, prawda?
Uśmiecham się, kiedy czytam te słowa, bo każdy z nas "nakręcony" akcją ląduje niczym spadachroniarz w drugą część książki...a tu jakiś inny krajobraz ;) Moim zdaniem warto śmiało zagłębić się w tę przestrzeń, którą otwiera przed nami Murakami. Tak naprawdę sama akcja gubi się w jej czeluściach nie bez powodu. Czy to nie dzieje się w momencie, gdy obiektywnie-bezosobowa do tej pory relacja Okady wypełnia się bezradnymi próbami opisu głębszych doznań? Z pozoru to tamte postacie i wydarzenia są dziwne, ale chyba nasz świat nie jest ciekawszy poprzez rutynę i powtarzalność, która tworzy płaszcz szarości wokół nas? W każdym razie Toru Okada podejmuje wyzwanie, daje nura we własne odczucia, zaczyna szukać odpowiedzi w samym sobie. Czy my powinniśmy w tym czasie mu towarzyszyć? Na pewno tak, ale już inaczej, nie jako tylko widz-czytelnik, ale raczej świadomy rangi własnych doznań uczestnik-odkrywca... Akcja gubi swój rytm, ale w zamian otrzymujemy mnóstwo ciekawych symboli i skojarzeń, jak choćby ta studnia - taka jakaś nielogiczna, nieciekawa, prawda? Co chłopa ciągnie do tego padoła :) Dlaczego nie obrażamy się na Haruki, za te wszystkie urywane wątki, udziwnionka i rosnacy chaos? Bo nawet, kiedy do nas jeszcze nie dociera cała przestrzeń przeżyć i wewnetrzna logika zdesperowanego Okady, to czujemy że Murakami opowiada coś prawdziwego o człowieku, o jego codziennej walce ze światem, którego ten nie rozumie, bo przestał zauważać drobiazgi, z których składa się życie. A kiedy już zauważa, nie potrafi logicznie ich opisać, bo z każdą chwilą wydają mu się czym innym. A jak pamiętasz, Toru przynoszą ukojenie i poczucie zrozumienia...
I myślę sobie Agis, że w tych okolicznościach przyrody odczuwamy właśnie ową "nieokreśloną bliskość" z pisarzem :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: