Dodany: 07.06.2006 17:12|Autor: Medwith

Sroka, wampir i star... dojrzała wiedźma


Przyznam się szczerze, że obawiałem się tej książki Pratchetta jak żadnej innej przed nią. To wszystko związane było z pewnymi poprzedzającymi jej przeczytanie wydarzeniami... Po pierwsze, nie mogłem kupić książki w mojej księgarni, bo jej nie było, choć minęły już trzy dni od premiery. Po drugie, i ostatnie, pierwsza ocena, jaką zobaczyłem tutaj w BiblioNETce (dodam, że jedyna wtedy) wynosiła 3. Dziwna zbieżność, prawda... Nie podobały mi się zbytnio „Pomniejsze bóstwa” (choć może to wynika z mojej pedantyczności - ciężko czyta mi się zniszczone książki, a ta biła wszelkie rekordy mojej biblioteczki) i zacząłem nieco się obawiać. Jednak nawet w Uberwaldzie (pisownia z Lancre) świeci słońce (Wielce Oats przypisałby to Wielkiemu Omowi)... W końcu „Carpe Jugulum” to powieść z miniserii o czarownicach - mojej ulubionej, poza tym Terry nigdy już mnie więcej nie zawiódł, więc i teraz nie zawiedzie...

...i nie zawiódł! W tej książce spotkamy przede wszystkim trio czarownic - dziewica, matka i star... ta trzecia. Choć w nieco innym składzie niż zwykle. Są też wampiry uwielbiające pikantne (lub też pikuantne - jak by powiedziała Niania Ogg) czosnkowe przystawki. Będzie masa kołków, świętych symboli, a także pewnych małych, niebieskich ludzików, które piją, biją i... kradną muubestie (czytaj: krowy). Pratchett zabierze nas po raz pierwszy do Überwaldu, a także szczegółowo zrelacjonuje przebieg wojny pomiędzy czarownicami a wampirami (a właściwie: wampyrami). Nie zabraknie też bankietów, sprzeczek oraz dąsów. Krótko mówiąc, wszystkiego, za co kochamy serię o wiedźmach. Nie mogę, niestety, napisać nic więcej o fabule, bo zabiję wam (a może raczej: dopadnę w nocy, wyssę i zmienię w wampyra) całą zabawę z czytania „Carpe Jugulum”. Mogę jedynie dodać, że tytuł wyjaśni się w książce, a jako bonus poznamy lepiej osobę, która tak naprawdę jest dwiema osobami oraz wiele osób (a przynajmniej ich części), które są jedną osobą.

Możecie podejrzeć, jaką ocenę wystawiłem tej książce i sami ocenić, na ile mi się spodobała, jeżeli oczywiście nie wychwyciliście tego z powyższego tekstu. Możecie też czytać dalej... Moim zdaniem „Carpe Jugulum” to świetna kontynuacja doskonałej miniserii. Jak zwykle wartka akcja, dużo humoru i świetnej zabawy. Przez tę książkę zmarnowałem dwie noce (dlatego dwie, bo stwierdziłem, że poranek to dobra pora, by przerwać lekturę i pójść spać). Zauroczyła mnie świeżość tej pozycji w porównaniu do pozostałych książek serii. Podoba mi się również tłumaczenie (co zdarza się niezwykle rzadko). „Carpe Jugulum” to pozycja na „trzy D” - doskonały pomysł, doskonali bohaterowie i doskonała akcja. Każdy fan, przyszły fan oraz ewentualny fan zobligowany jest do poznania tej pozycji, przeczytania i zakochania się w niej. Cóż mogę jeszcze rzec: „Ach, Mistrzu, jam nie godzien twych dzieł recenzować!”.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5706
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: czupirek 08.06.2006 00:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam się szczerze, że... | Medwith
Nie mogę się doczekać, aż przeczytam po polsku. Po obcemu czytałam potwornie dawno, ale do dziś pamiętam, że jest to jedna z nielicznych książek, przy której udało mi się autentycznie popłakać ze śmiechu (chichrać rozmaicie i owszem, często mi się zdarza, ale popłakać przy tym niezwykle rzadko). Była to mianowicie scena, jak <rot13>Vtbe gerabjnł crwpmlxvrz cnwąpmxv.</rot13>[*]

[*] spoiler odkodować można na http://tnij.org/rot13
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: