Dodany: 16.05.2006 17:07|Autor: Paja

Książki i okolice> Książki w ogóle

Książki... Jak długo pozostaną takie same?


Ostatnio tknęła mnie filozoficzna myśl... Co niedługo stanie się z pięknymi starymi książkami. Nie martwię się o wygląd, ale o treść. Jeżeli ktś mniej więcej obserwuję moj pobyt w biblionetce powinien domyślić się na podstawie czego wpadłam na TĄ MYŚL. Dla niświadomych mówię o trzech muszkieterach. Gdzieś na forum była dyskusja a propos tłumaczeń, ale nie w ten sposób o jaki mi chodzi.
Przechodzę do setna sprawy. "Stare" książki z wyjątkiem treści mają też znaczną część uroku w hm... sposobie przekazu... w języku...
Coraz częściej ukazują się nowe przekłady "starych" książek. Zmienia się język i chociaż chodzi o to samo zmienia się klimat...
Są na przykład slowa, fragmenty mające urok w slowach, pięknych wzniosłych slowach co w przetłumaczeniu na "nasze" traci znaczną część uroku..
Wracam do powodu moich rozmyślan... "Muszkieterowie" (to jeden z wielu przykładow) ukazują się ciągle w nowych przekladach, tlumaczeniach... brakuje książek o "pierwotnej treści"... Może niedługo dojdzie do tego że d`Artagnan będzie mówił do Aramia : "Yo ziom"????!!!????...
Ktoś powiedział że przecież to jest tak pisane aby "nowe pokolenia" mogly zrozumieć sens, treść... ale czy zrozumieć TAKĄ treść to to samo co przeczytać porządną książke???

Proszę (tych którzy zrozumieją o co mi chodzi) o wyrażenie własnej opini w tek kwestii...
Wyświetleń: 6813
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 20
Użytkownik: rafal_nacke 16.05.2006 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio tknęła mnie filo... | Paja
Treść - patrz Masłowska (szczególnie Paw królowej)... Ale myślę, że nie ma się czym przejmować - futuryści na początku XX wieku też tylko chwilę namieszali i zniknęli :) Została tylko interesująca pamiątka w postaci ich dzieł.
Piszesz, że nie martwisz się o wygląd... Oto fragment "Powrotu z gwiazd" Stanisława Lema:

"Całe popołudnie spędziłem w księgarni. Nie było w niej książek. Nie drukowano ich już od pół wieku bez mała. (...). Księgarnia przypominała raczej elektronowe laboratorium. Książki to były kryształki z utrwaloną treścią. Czytać można je było przy pomocy optonu. Był nawet podobny do książki, ale o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu. Ale optonów mało używano (...) Publiczność wolała lektany — czytały głośno, można je było nastawiać na dowolny rodzaj głosu, tempo i modulację. Tylko naukowe publikacje o bardzo małym zasięgu drukowano jeszcze na plastyku imitującym papier. Tak że wszystkie moje zakupy mieściły się w jednej kieszeni, choć było tego prawie trzysta tytułów. Garść krystalicznego zboża — tak wyglądały książki. (...)
(...) Tak więc książkę niejako drukowało się za każdym razem, kiedy ktoś jej potrzebował."

Pozdrawiam ;-)
Użytkownik: Paja 16.05.2006 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Treść - patrz Masłowska (... | rafal_nacke
A czemu on nie napisal nic o treści??? Fakt faktem że niedługo może takie "krysztzałki" staną się codziennością, ale czy będzie w nich " yo ziomale" czy prawdziwa treść... to zastanawia... :)
Użytkownik: Evvelina 16.05.2006 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio tknęła mnie filo... | Paja
W pełni się z Tobą zgadzam - zwłaszcza, że podałaś jako przykład książkę, której "losy" bardzo mnie obchodzą. Ilekroć jestem w księgarni i widzę jakieś nieznane mi wydanie Muszkieterów, nie mogę oprzeć się pokusie i zaglądam do środka. Tłumaczenie kilkakrotnie mnie bardzo niemile zaskoczyło.
A przecież język jest bardzo ważny, charakterystyczny czy to dla epoki, czy dla czasu powstania - i powinno się zrobić wszystko, jeśli idzie o tłumaczenie, żeby go możliwie wiernie oddać.
W końcu nie zawsze tłumaczenia są denne - że wspomnę choćby Przygody Kapitana Alatriste Pereza-Reverte w znakomitym przekładzie (mam nadzieję, że nie pomylę naziwska) Filipa Łobodzińskiego. Nie potrafię sobie wyobrazić językowego uwspółcześnienia tej serii - to by nie była ta sama książka - podobnie jak "napisanie od nowa" wspomnianych już Muszkieterów czy Hrabiego Monte Christo (że pozostanę przy jakże reprezentatywnym przykładzie Dumasa ;)).
To tyle, jeśli idzie o nowe przekłady starych dzieł.

Jeśli idzie o nowe powieści - to niestety często przegrywają one w moich oczach właśnie przez ten szalenie współczesny język. Mając do wyboru sięgnąć po powieść XIX-wieczną i jakąś nową - prawdopodobnie wybiorę tą starszą. Ten język miał MAGIĘ - nie wspominając już, że rzadko (nie generalizując - bo kilka dobrych powieści powstałych przez ostatnie -naście lat też znalazłam) w nowych książkach znajduję tak piękne HISTORIE. Choć może na ich odbiór wpływ ma właśnie język.
A nie wierzę, zeby wszystko, co dobre, zostało już napisane...
Użytkownik: Paja 16.05.2006 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: W pełni się z Tobą zgadza... | Evvelina
Ostatnie zdanie jest piękne... ;)
Muszę jednak przyznać że oststnio zaczynając jakąś książkę stosunkowo młodą przestałam na może... 7 stronie? Po prostu odstraszyły mnie powtarzające się potoczne słowa typu : kur..... .. Zdecydowanie zgadzam się też że opowiadanie na nowo to kompletna glupota!!! Jak ktoś umie pisać to niech wymyśla a nie kopiuje!!! Ten właśnie sposób odstraszył mnie m.in. od Robinsona Cruzoe...
Użytkownik: Evvelina 16.05.2006 20:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnie zdanie jest pięk... | Paja
Wulgaryzmy to w ogole materiał na osobny temat :)
Również ich nie lubię. W dużym natężeniu potrafią totalnie zepsuć mi przyjemność lektury (to ja już wolę "u kaduka" ;)).
Podobnie ma się zresztą z natrętnymi scenami erotycznymi w książce, kiedy mam wrażenie, że cała powieść powstała właściwie po to, żeby autor mógł się wyżyć na tych kilku stronach, opisując ekscesy seksualne bohaterów (pamiętam, że skutecznie mnie to zniechęciło np. do "Siódmego papirusu").
Użytkownik: Paja 16.05.2006 21:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy to w ogole mat... | Evvelina
"U kaduka" przynajmniej pokazuje czyjś charakter... np. wybuchowość... :)))
Użytkownik: Vanja 16.05.2006 21:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio tknęła mnie filo... | Paja
przeczytawszy temat sądziłam, ze chodzi o formę książki i od razu skojarzyłam mi się tegoroczna matura z angielskiego i tekst o dzieciach z przyszłości, które znalazły prawdziwą książkę :p Swoją drogą jak to dobrze, że nigdy więcej nie będę pisać matury (a przynajmniej tak sądzę:P)! Przepraszam, to w sumie nie na temat, musicie wybaczyć rozchwianej emocjonalnie maturami nastolatce :P
Użytkownik: Paja 16.05.2006 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: przeczytawszy temat sądzi... | Vanja
Właściwie nie mam nic przeciwko zwykłym skojarzeniom do tematu. To nawet lepiej. Podwójnie zastanawiający temat...
Użytkownik: grosiek 16.05.2006 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: przeczytawszy temat sądzi... | Vanja
Opowiedz coś więcej o tym opowiadanku!;)
Użytkownik: Natii 17.05.2006 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Opowiedz coś więcej o tym... | grosiek
Z tego, co pamiętam, treść brzmiała następująco: akcja rozgrywa się w przyszłości, było to opowiadanie science fiction. Dwójka dzieci znalazła książkę i były tym faktem bardzo podekscytowane. Dlaczego? Ponieważ w ich czasach zniknęły "typowe" książki i szkoły. Były uczone w domu, przez roboty, zaś czytały z ekranów monitorów... Jeśli znasz angielski, możesz wejść na arkusz podstawowy matury z angielskiego i przeczytać sobie to opowiadanie ;)
Użytkownik: grosiek 17.05.2006 18:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego, co pamiętam, treś... | Natii
Tak też zrobię, zaintrygowało mnie;)
Użytkownik: Vanja 17.05.2006 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak też zrobię, zaintrygo... | grosiek
nie warto, to tanie sf, z którego się uśmiałam (choć nie tak jak z tekstu o bliźniaczkach Olsen:P ) :D
Użytkownik: aleutka 16.05.2006 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio tknęła mnie filo... | Paja
Dobry tłumacz stara się zachować ducha oryginału. Nie sądzę aby kiedykolwiek zaistniała tak przerażająco uwspółcześniona wersja Muszkieterów, a jeśli nawet powstanie to przepadnie w niebycie, podobnie jak Fredzia Phi Phi.
Myślę że w jakiś sposób przywiązujemy się do dawnych przekładów i mamy tendencje do traktowania odmiennych jako zdrady czy zamachu. To nie jest dobre.
Przekłady Barańczaka nic nie ujmują wersji Paszkowskiego, sam Barańczak ma zresztą do Paszkowskiego duży szacunek (wspomina o tym w Ocalonych w tłumaczeniu). Jego język jest rzeczywiście zupełnie inny - ale Szekspir pozostaje tak samo wspaniały. I nie jest wcale uwspółcześniany na siłę - po prostu Szekspir zawsze jest współczesny:)) Przekłady niejako kanoniczne (u Muszkieterów bodajże Joanna Guze) zawsze będą istniały i będą miały wielbicieli, ale to nie oznacza, że inne wersje automatycznie MUSZĄ być gorsze. Może ktoś wreszcie wyda choćby pełną wersję Nędzników w nowym przekładzie? O ile będzie dobry - nie mam nic przeciwko temu, żeby był "inny niż kanoniczny".
Użytkownik: Paja 17.05.2006 15:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobry tłumacz stara się z... | aleutka
Nie mówię jednoznacznie że są gorsze... chociaż w większości...
Użytkownik: <mahti> 17.05.2006 22:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mówię jednoznacznie ż... | Paja
Książka nie powinna przybieraqć nowych form. Powinna zostać taka sama, jaką była w latach jej napisania!

A co do scen erotycznych i wulgaryzmów... Wulgaryzmy są w np. 'Buszującym w zbożu', a książka nadal jkest wspaniała! Uważam, że nawet podkreslają jej charakter.
A sceny erotyczne- jeśli są wspaniale napisane, to dlaczego nie? Przecież też ludzkie ;P Przykładowo, 'Wyznania gejszy'- jest tam taka scena, ale to nieodłączny element kulturowy. Nie jest wulgarny, a to chyba o to chodzi...
Użytkownik: aprilka 18.05.2006 11:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio tknęła mnie filo... | Paja
Ja powiem, że czasami fajnie jest przeczytać starą książke w nowej wersji, bo jednak dawne słownictwo czasami skutecznie utrudnia czytanie... Ale to "unowoczęśnianie" musi być w granicach rozsądku... Nie wydaje mi się żeby kiedyś mogło dojść do momentu w którym muszkieterowie bede mówić do siebie: hej ziom....
Użytkownik: Paja 22.05.2006 18:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja powiem, że czasami faj... | aprilka
Miejmy nadzieję... chociaż dla "nowych pokoleń" może cześć stary będzie jużnie zrozumiłe?;)
Użytkownik: jakozak 23.05.2006 07:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio tknęła mnie filo... | Paja
Nie wiem, co o tym myśleć. Drżę na samą myśl o tym, że zatracone zostanie piękno języka klasyków (takiego na przykład Manna). Drżę też na samą myśl o tym, że niektóre wspaniałe dzieła przestaną żyć tylko dlatego, że staną się niezrozumiałe.
Sama powtarzałam sobie teraz klasykę (bo chciałam)i miewałam trudności ze zrozumieniem tych XVII i XVIII-wiecznych.
Nie wyobrażam sobie jednak, żeby właśnie w przykładowych Muszkieterach było to "yo ziom".
Jak temu zapobiec? Pewnie w szkołach należałoby uczyć mądrze. Ja wiem, że teraz jest taki pogląd iż z czego forsy i kariery nie ma to jest zbędne. Ale ja taka staroświecka trochę jestem... Uważam, że prawdziwe wartości tkwią poza lataniem za ułudami materialnymi... Niby nie powinno mnie to obchodzić, bo do końca mojego życia jeszcze będę miała co czytać, bo moje dziecko niecytate, więc problemu nie ma, ale może wnuczka chciałaby... Może ona wyrosłaby na coś wartościowego...
Użytkownik: Paja 23.05.2006 16:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, co o tym myśleć... | jakozak
"...należałoby uczyć mądrze..."

***
Dziecko ni umi sie samodzielnie poruszać.

***
Sprzedawce był dowciapny

***
Ryba ma splaszczony kształt

Z życia wzięte... szkoła...możnaby tak bez końca...
Użytkownik: Wilku 23.05.2006 17:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio tknęła mnie filo... | Paja
Prawda. Niektóre tłumaczenia nie powinny były w ogóle wkroczyć w życie. Jest to strasznie okrutne, ale obawiam się, że to zjawisko jest związane z ewolucją języka. Choć szczerze mówiąc, dla mnie jest to regresja języka
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: