Dodany: 05.05.2006 18:40|Autor: Harey

Kobieta XX wieku


Niewątpliwie Salome była kobietą na miarę nowego stulecie, jej obyczajowość może budzić kontrowersje nawet w dzisiejszych, jakże liberalnych czasach. Kim była ta niezwykła kobieta? Miała bystry, chłonny umysł, za życia zyskała sławę i uznanie, o jakiej wielu pisarzy mogło tylko pomarzyć, jest autorką 20 beletrystycznych i eseistycznych książek, jednak historia zapamiętała ją przede wszystkim jako kochankę Nietzschego, wielką miłość Rilkego, przyjaciółkę Freuda. Jej urok nie pozostawił nikogo obojętnym; w kobietach budziła zazdrość, zawiść, w mężczyznach - pożądanie. Jednak czy jej życie, mimo że tak ciekawe, nie było "marnotrawstwem serca"?

Namawiam do lektury tej niezwykle ciekawej biografii. Szewczyk stworzył wnikliwe, rzetelne studium psychiki Salome, a także Friedricha Nietzschego i Rilkego, oddając przy tym atmosferę minionej epoki, historyczną prawdę, a wszystko to roztacza przed czytelnikiem, posługując się najwyższym kunsztem językowym, za jakim można zatęsknić, czytając "modnych" autorów. Salome, zarówno za życia, jak i teraz - pozostanie w pamięci każdego, kto ją pozna - na zawsze.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5173
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: skrzydło 09.06.2006 00:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewątpliwie Salome była ... | Harey
Dziękuję za wskazówkę, nie miałam pojęcia o istnieniu takiej monografii! Przyznaję, ja też jestem pod urokiem Lou, mimo, że nie czytałam żadnej z jej prac ( czy w ogóle były w Polsce wydane?), a jedynie listy do Rilkego, z okresu już "postnietzscheańskiego". Wydaniu "Listów" towarzyszy obszerne słowo wstępne Wandy Markowskiej, dzięki któremu narodziła się moja fascynacja tą "femme fatale".
W "Listach" o Lou i jej życiu uczuciowym piszę się bardzo dyskretnie, podkreśla się za to niesamowitą aurę, tajemniczość i tragizm, towarzyszący jej życiu ( m.in. to dziwaczne małżeństwo). Jest tak, jak napisałaś - jest wiele postaci odległych epok, o których czytamy, śledzimy ich losy, jednak poznanie Lou Salome jest zawsze jakieś szczególne. Ależ ona musiała być przyciągająca, magnetyczna ( "ruska wiedźma", jak ją Fryderyka siostra nazwała:)))!
Do lektury monografii Szewczyka czuję się jak najbardziej namówiona:)
Użytkownik: Bozena 13.08.2008 14:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewątpliwie Salome była ... | Harey
Witaj, Harey. Nie widać Cię, ale przeczuwam, że tak się dzieje z uwagi na czas wakacji.

Niegdyś trafiłam na tę stronę, i po lekturze Twojego tekstu bardzo zaintrygowała mnie Lou Salomé. A teraz, po przeczytaniu książki Wilhelma Szewczyka chcę Ci podziękować po wielokroć; po wielokroć; ta pozycja – to coś zupełnie wyjątkowego, jak dla mnie, jakby tkwiącego w mojej podświadomości w poszukiwaniu; i obecnie, w końcu, przeniesionego w obszar świadomy. To książka, którą mam już na własność, i myślę, że w ten kuferek ze starociami - autentycznymi, bo popartymi korespondencją, wspomnieniami... i wyciągami z dzieł i prac znaczących dla naszej europejskiej kultury pisarzy, poetów, filozofów, naukowców, muzyków... opleciony kunsztownym piórem Szewczyka - zaglądać już będę. To kuferek bez dna; i na różne sposoby jego zawartość można „przymierzać”, snuć refleksje, pisać, analizować... i to: w nieskończoność. I myślę, że nie raz jeszcze pewne słowa z „Marnotrawstwa serca...” tutaj, na tym portalu, zacytuję. Bo warto, moim zdaniem.

A teraz odniosę się do Twych dwóch tylko spostrzeżeń możliwie krótko, choć kwestie są bardzo złożone, niejednoznaczne, i też dlatego Wilhelm Szewczyk podjął się zweryfikowania powszechnych sądów o Lou Andreas-Salomé. Lou, wedle niego, nie była kochanką Nitzschego, choć ten kochał ją, i jeśli wzajemności uczucia nie mógł on oczekiwać od niej, to erotycznego zbliżenia pragnął z nią; „Dwa diabły [...] toczyły z sobą długie rozmowy o sile, przerywane niewinnymi pocałunkami, które ze strony Lou nie były nawet najnędzniejszym zadatkiem miłości”.[1]

Już na początku po powrocie z wspólnej wyprawy do Monte Sacro Nietzsche pisał do Lou: „Najbardziej zachwycający sen mego życia zawdzięczam Pani”.[2] A potem... urażony w miłości własnej, odtrącony przez Lou - pisał do przyjaciela Franza Overbecka niesprawiedliwe słowa o niej, pisał o „marnotrawstwie serca”. A więc rozmaicie tytuł utworu Wilhelma Szewczyka, o czym i Ty wspominasz, można interpretować.

Oto fragment listu Nietzschego: „Każdy inny mężczyzna odwróciłby się od takiej dziewczyny ze wstrętem. I ja go również odczułem [...] Najsilniejsze i najserdeczniejsze uczucie, jakie w tym roku mnie ogarnęło, było do Lou, i nic w tej miłości nie tkwiło, co należałoby do »erotyki«. Najwyżej Pana Boga mogłem przyprawić o zazdrość. Dziwne! Myślałem, że zesłano mi anioła[...], który niejedno by we mnie ukoił, co przez ból i samotność stężało, nade wszystko zaś anioła odwagi i nadziei na wszystko, co właśnie miałem przed sobą. Tymczasem nie był to żaden anioł. Zresztą nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Było to całkiem niepotrzebne marnotrawstwo miłości i serca”.[3]

Lou wiedząc, że Nietzsche nigdy nie przyzna się do tego jak znamienny wpływ miała właśnie ona na przemyślenia jego, i że nie przyzna się on publicznie że zawdzięcza jej cokolwiek w sferze duchowej – wolała odejść; nie chciała być rusztowaniem, a i histeryczne kaprysy Nietzschego umęczyły ją. Zbyt często słyszała jak powtarzał z upodobaniem: „Po zbudowaniu domu należy usunąć rusztowanie”. [4]

Lecz jest jednak bardzo istotna rzecz: Nietzsche w niewysłanym liście do siostry z 1884 roku (opublikowanym dopiero w spuściźnie jego) napisał: „Jedno jest oczywiste: ze wszystkich znajomości, jakie poczyniłem, najwartościowszą i najbardziej owocną była ta z panną Salomé. Dopiero ten kontakt sprawił, że dojrzałem do napisania Zaratustry. Kontakt ten musiałem z T w o j e j przyczyny skrócić [...] Lou jest istotą najzdolniejszą i najbardziej rozważną, jaką sobie można wymyślić – oczywiście posiada ona również wątpliwe właściwości. I ja je także posiadam. Jednakże u r o d ą wątpliwych właściwości jest to, iż dają one do myślenia[...] Nie potrafisz na mój sposób odczuć [...] jakim nieprawdopodobnym, absolutnym dobrodziejstwem był dla mnie kontakt z panną Salomé”.[5]

A więcej słów o prześlicznej, oryginalnej, bogatej duchem i umysłem Lou Andreas- Salomé – już może innym razem napiszę, bo komentarz wydłużył się bardzo. :)

„Marnotrawstwo serca...” jest świetnie, interesująco i bardzo rzetelnie napisaną książką (mało znaną, choćby tutaj w B., bo trzy tylko osoby oceniły ją); zaś Wilhelm Szewczyk, zasłużona dla Śląska postać i tam poważana - oddzielnie, moim zdaniem, warta uwagi jest.

Bardzo się cieszę, Harey, że trafiłam na Twoją stronę, będąc teraz tą... trzecią osobą. :)

-----
[1] Wilhelm Szewczyk „Marnotrawstwo serca, czyli Lou Andreas-Salomé”, Wydawnictwo Śląsk, Katowice 1980, s. 73.
[2] Tamże, s. 53.
[3] Tamże, s. 82.
[4] Tamże, s. 75.
[5] Tamże, s. 87.


Użytkownik: Harey 16.08.2008 19:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj, Harey. Nie widać C... | Bozena
Bardzo się cieszę, że jest kolejny Czytelnik, który docenił tę biografię i postać Salome. Niedostrzeganie takiej powieści to prawdziwe marnotrastwo liteartury. Dobrze, że napisałaś szerzej o prawdziwych relacjach, jakie łączyły Nietzsche z Salome. Powinnam była użyć innego określenia, np. "jego niespełniona miłość, a wręcz obsesja". Dziękuję za Twój komentarz. Pozdrawiam :)
Użytkownik: Bozena 18.08.2008 11:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo się cieszę, że jes... | Harey
:))
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: