Dodany: 27.03.2006 12:14|Autor: amoretka

Czytatnik: przedtem ołówkiem

Polski jako przedmiot


Jako humanistka od urodzenia, lecz niestety nie z wykształcenia chciałabym wiedzieć o książkach trochę więcej niż te ogólniki o najbardziej znanych autorach. W dodatku nawet minimum które znam jest wyrywkowe i nieuporządkowane - ot, trafię na fajnego pisarza, przeczytam trochę książek, napiszę o każdej kilka linijek, wszystko bez żadnego ładu i składu.
Tymczasem wszędzie słyszę jak poloniści grzmią, że jak młodzież czyta to tylko Harry'ego Pottera, inne książki sporadycznie, a na klasykę to już w ogóle wszyscy patrzą ze wstrętem. Właśnie - grzmią, krytykują - ale żeby coś polecić? Nigdy. Żeby ułatwić wyszukanie wartościowej pozycji? W życiu. To nie wchodzi w zakres ich obowiązków... więc wałkują w kółko jedno i to samo myląc się raz po raz, a potem narzekają, że wszędzie ciemnota i zanik kultury.

Krótko mówiąc - mam dość. W piątek wybieram się biblioteki i pewnie znowu będę stać nad półkami ze zmarszczonym czołem. Może znów zapytam bibliotekarki, czy może coś mi polecić i jak zwykle zostanę odprawiona do półek z Chmielewską i Musierowicz.
Szkoda.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2855
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: lipcowa 27.03.2006 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako humanistka od urodze... | amoretka
Ja miałam niewątpliwe szczęście trafić (w liceum) na polonistkę z powołania. Zresztą, młoda kobieta z niej, niedługo uczy, może to dlatego. Swego czasu mieliśmy stworzyć w szkole kółko dyskusyjne na temat literatury współczesnej. Nie wyszło, bo brakowało chętnych, ale do tej pory mam liste książek, które nam wtedy poleciła do przeczytania. Często też, kiedy omawiamy jakiegoś autora, wtrąca przy okazji co moglibyśmy przeczytać, co warto by było, żebyśmy znali. Wiem, że należy do mniejszości, i dlatego naprawdę się cieszę, że właśnie ona mnie uczy. Jako nauczycielka jest dla mnie wzorem.
Użytkownik: anndzi 27.03.2006 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja miałam niewątpliwe szc... | lipcowa
Ja też mam taką polonistkę z powołania. Zawsze poleca nam jakieś ciekawe książki z poza kanonu lekturowego, z epoki, którą omawiamy. A kiedy czyta jakiś wiersz to aż kąciki ust idą jej do góry, jest taka jakby natchniona i szczęśliwa kiedy utwór jej się podoba.
Szkoda amoretko, że masz taką polonistkę, ale w końcu od czego biblionetka:)
Użytkownik: amoretka 27.03.2006 16:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też mam taką polonistk... | anndzi
Ha, znowu wychodzi na to, że tylko ja mam pecha...
Użytkownik: dudla 27.03.2006 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha, znowu wychodzi na to,... | amoretka
Och, ale po co ci komptentne bibliotekarki i polonistki-pasjonatki, skoro masz biblionetkowiczów? :))
No kto ci lepiej poradzi?
Użytkownik: amoretka 27.03.2006 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, ale po co ci kompten... | dudla
O właśnie, właśnie. Czemu nie ma żadnej polonistki-pasjonatki ani kompetentnej bibliotekarki w Białymstoku? Czemu są tylko niekompetentne pracownice bibliotek i poloniści z musu? Na biblionetce czytam tymczasem, jak to się maniacy książek muszą wysilać, żeby w bibliotekach podsunąć komuś ambitniejszą pozycję. To nie fair :((
Użytkownik: Natii 07.04.2006 12:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha, znowu wychodzi na to,... | amoretka
Nie tylko Ty, Amoretko, moja polonistka z pewnością nie jest polonistką z powołania i czasami mam wrażenie, że jej wiedza o książkach "pozalekturowych" jest bardzo uboga. Ale za to mam w szkole wspaniałą bibliotekarkę i ona naprawdę potrafi polecić interesujące książki.
Użytkownik: ioanka 27.03.2006 17:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako humanistka od urodze... | amoretka
Ja miałam bardzo dobrego polonistę. Nie trzymał się sztywnych reguł planu nauczania, uczył nas myśleć nieschematycznie, wręcz prowokował do swego rodzaju obrazoburczości. Ale z lekturami było gorzej. Czytaliśmy raczej ten najbardziej podstawowy kanon i pomimo, że nie wygłaszaliśmy formułek typu "bo Słowacki...", to jednak nie dane było mi zapoznać się z naprawdę dobrymi książkami. Widzę to dopiero teraz, gdy czytam po raz pierwszy "Zbrodnię i karę" czy "Mistrza i Małgorzatę". Z drugiej strony jednak nie mam mu tego za złe, bo wówczas mogłam nie dojrzeć do tych lektur, odstawić je w kąt i nigdy już do nich nie wrócić. Teraz biorę je przynajmniej z czystej ciekawości... Czasem myślę sobie, że może to był taki bardzo przebiegły plan mojego polonisty :-), za co mu dziękuję (???).
Użytkownik: reniferze 27.03.2006 20:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako humanistka od urodze... | amoretka
Miałam cudownego polonistę w liceum. Plątały mu się często słowa w zdaniach, śmialiśmy się do rozpuku z tych jego konstrukcji (nadal mam je spisane w komputerze). A czemu się plątał? Z emocji. A skąd emocje? Bo miał PASJĘ. Był też świetnym wychowawcą, dzięki któremu moja klasa do tej pory spotyka się prawie w całości kilka razy w roku.
A czemu "był"? Bo kiedy urodziło mu się drugie dziecko, nie miał za co utrzymać rodziny i zajął się sprzedażą dywanów. Do tej pory jest mi smutno, kiedy o tym pomyślę.
Użytkownik: amoretka 27.03.2006 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Miałam cudownego polonist... | reniferze
I dlatego właśnie nigdy żadnej filologii. Żeby nie musieć sprzedawać dywanów.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: