Dodany: 28.02.2006 10:46|Autor: carmaniola

Czytatnik: dumki-zadumki

Nie jestem feministką, ale... Virginia Woolf


"Właściwie protegowała całą odmienną płeć z przyczyn dla siebie niejasnych; może za ich rycerskość, męstwo, może za to, że zawierali traktaty, rządzili Indiami i kierowali finansami państwa; może wreszcie za ich stosunek do niej ( to każda kobieta zauważa z przyjemnością), za to coś ufnego, dziecięcego i pełnego szacunku..."
(pani Ramsay)

"Poczuł się zadowolony z siebie jak nigdy, bo pani Ramsay dawała do zrozumienia, że wielkość intelektu męskiego nawet w okresie upadku zniewala wszystkie kobiety..."
( Transley)

"W uchu brzmiał jej szept pana Transleya: „Kobiety nie umieją malować, kobiety nie potrafią pisać...”
(to właściwe jest refren w tej powieści)

„(...) ciągle ze śmiechem zaczynała nalegać,że one wszystkie muszą wyjść za mąż, bo na całym świecie, choćby Lily miała spotkać się z nie wiem jakim sukcesem (...), czy nie wiem jakie odnieść triumfy (...), jest tak, iż niezamężna kobieta (...) niezamężna kobieta traci to, co najlepsze w życiu."

"(...) ciekaw był, co czyta; przesadzał w ocenie jej ignorancji i prostoty, bo lubił myśleć,że nie ma zupełnie książkowego wykształcenia. Zastanawiał się, czy rozumie co czyta. Prawdopodobnie nie, myślał. Ale była zdumiewająco piękna."
(pan Ramsay o żonie)

= = =
Virginia Woolf pisze pięknie o dopełnianiu się męskiej inteligencji i kobiecej intuicji i wyobraźni, ale...

Podział, którego dokonuje pisarka plasuje mężczyzn i kobiety już nie tylko na odległych planetach, ale i galaktykach. Wg niej niemożliwe jest połączenie intelektu i wyobraźni. Ma się albo jedno, albo drugie. Jest się mężczyzną - dostaje się w przydziale mądrość, jest się kobietą - otrzymuje się intuicję i zdolność do współodczuwania. To zobowiązuje do pewnych określonych zachowań, pełnienia konkretnych funkcji w społeczeństwie.

Wiem, że to ubiegły wiek (1927), ale ... pisała to kobieta, kobieta mądra, wykształcona, wrażliwa. Myślała tak naprawdę? Tak odbierała otaczający świat, siebie,męża, przyjaciół? Nie potrafię tego pogodzić. Nie potrafię zrozumieć.

Virginia pisze pięknie o miłości,ale czy miłość i lekceważenie wzajemnie się nie wykluczają? Czy miłością jest stałe poświęcanie siebie jedynie przez jedną ze stron? Czy brak zdolności do szczerej rozmowy, obywanie się półsłówkami, omijanie niewygodnych spraw świadczą o miłości? A jednak miłość, przeogromna, spływa z kart tej powieści...

= = =
Virginia Woolf, "Do latarni morskiej", przeł. Krzysztof Klinger, Czytelnik 1962.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4418
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 14
Użytkownik: Sznajper 28.02.2006 11:04 napisał(a):
Odpowiedź na: "Właściwie protegowała ca... | carmaniola
>Virginia pisze pięknie o miłości,ale czy miłość i lekceważenie wzajemnie się nie wykluczają?
Nie wykluczają, można kochać i jednocześnie nienawidzić, ale to chora miłość.
Użytkownik: carmaniola 28.02.2006 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: >Virginia pisze piękni... | Sznajper
Truizmem to jest, ale napiszę; miłość i nienawiść dzieli cienka granica,mogą wzbudzać się nawzajem, przepływać przez siebie itp. Ich podstawą są bardzo silne i gwałtowne emocje. Ale lekceważenie,pogarda, to co innego - widzę je jako zimne. Miłość czy nienawiść są gorące, parzą. Nie potrafię wyobrazić sobie miłości do osoby pogardzanej. To dla mnie sprzeczne.
Użytkownik: Czajka 28.02.2006 11:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Truizmem to jest, ale nap... | carmaniola
Carmaniola, ja nie czytałam (jeszcze) "Do latarni", więc może nie powinnam się wypowiadać, ale zapytać mogę. Bo cytujesz:
"Kobiety nie umieją malować, kobiety nie potrafią pisać...” Czy to o to chodzi?
Dla mnie to nie jest lekceważenie, to po prostu stwierdzenie faktu w takiej rzeczywistości, w jakiej oni byli. To tak, jakby lekceważyć (trudno, nie umiem bez balonika) balonika, bo nie umie gotować. Balonik jest piękny, czarujący, kochany, pożyteczny za swoją balonikowatość. Problem powstaje się dopiero ze zjawieniem się balonika umiejącego gotować. Niełatwo oswoić się z taką wizją.
Czy wiesz, że królowej angielskiej nadali niedawno honorowy tytuł mężczyzny, żeby na przyjęciu (w krajach arabskich), na którym zresztą była gościem honorowym, nie musiała w przedpokoju siedzieć. Tak mi się przypomniało, apropos feminizmu.
I jeszcze scena z klubu w "Pożegnaniu z Afryką".
Użytkownik: carmaniola 28.02.2006 11:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Carmaniola, ja nie czytał... | Czajka
A nie, nie, o tym lekceważeniu to nie o ten fragmencik chodzi, chociaż ten też świadczy o postrzeganiu kobiety jako istoty bezrozumnej i lekceważącym do niej stosunku. I rzeczywistość nie ma tu nic do rzeczy, moim zdaniem. Umysł - mózg kobiety się w przeciągu tego czasu nie zmienił - zmieniły się jedynie warunki zewnętrzne i jej/jej umysłu postrzeganie przez otoczenie.

Ale o to lekceważenie widzę przede wszystkim w rozważaniach pana Ramseya przyglądającego się czytającej żone. " czy rozumie co czyta. PRAWDOPODOBNIE NIE, myślał. Ale była zdumiewająco piękna."

A ona go kochała, współczuła mu, dbała żeby miał o sobie wysokie mniemanie, by czuł jej podziw i szacunek... Aghr... od razu za łeb i do studni, do studni! ;-)

Użytkownik: carmaniola 28.02.2006 11:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Carmaniola, ja nie czytał... | Czajka
A tak w ogóle to najbardziej boli mnie w tej książce to,że to kobieta tak o sobie pisze i tak o sobie myśli. :( Jak Thackeray opisywał Amelię, słodką idiotkę, to mi nie przeszkadzało. Nie wiem dlaczego, ale "Do latarni..." budzi we mnie bunt! ;-)
Użytkownik: Czajka 28.02.2006 12:16 napisał(a):
Odpowiedź na: A tak w ogóle to najbardz... | carmaniola
Rzeczywistość to faktycznie złe słowo, nie miałam na myśli rzeczywistego stanu umysłu kobiety, raczej myślałam o panującym powszechnie przekonaniu. Zastanawianie się Ramsey'a moim zdaniem nie świadczy o lekceważeniu, to zwykłe zainteresowanie i snucie rozważań nad ciekawostką przyrodniczą, jaką stanowi czytająca żona. Myślę, że pojęcie miłości było trochę inne niż dzisiaj, nie zakładało partnerstwa, dlatego to kłóci Ci się z obecnym pojęciem miłości.

Carmaniola, myślenie o buncie jest bardzo niedobre. Lepiej jakiejś zupy ugotuj. A potem za łeb i do gara, do gara. Hihihi (Saki oczywiście).
Użytkownik: Czajka 28.02.2006 12:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywistość to faktyczn... | Czajka
Pewnie uwierzyłaś, że Amelia taka jest. ;-)
Użytkownik: carmaniola 28.02.2006 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Rzeczywistość to faktyczn... | Czajka
Bunt, bunt, bunt! Teza,że mężczyźni są ogniwem pośrednim między nami a zwierzętami da się udowodnić. Tak to jakoś szło...

Do gara! ;-)

A Amelia taka była...słodka... O, już wiem w czym rzecz! Thackeray pokazywał i głupotę mężczyzn. Obdzielił wszystkich po równo. Woolf nie obdziela, ona dzieli ;-)
Użytkownik: Czajka 28.02.2006 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Bunt, bunt, bunt! Teza,że... | carmaniola
Naczytam się zawsze u Ciebie w czytatnikach i potem mi się kolejka wichruje. :-)
Użytkownik: carmaniola 28.02.2006 14:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Naczytam się zawsze u Cie... | Czajka
Ale "Do latarni..." jest cieniutkie! Ja czytałam wydanie z serii Nike - taka malusia, tylko 15cm wysokości - miała 300 stron. Leci migiem ;-)
Użytkownik: Czajka 28.02.2006 15:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale "Do latarni...&q... | carmaniola
Wiem, codziennie ją widzę z fotela. :-)
Użytkownik: carmaniola 28.02.2006 15:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, codziennie ją widzę... | Czajka
To już jesteś na dobrej drodze! Teraz już tylko rękę wyciągnąć trzeba ;-)
Użytkownik: Czajka 28.02.2006 16:05 napisał(a):
Odpowiedź na: To już jesteś na dobrej d... | carmaniola
Jak wyciągam rękę, to się garnie ze dwadzieścia poza kolejnością. Na wszelki wypadek wolę nie wyciągać. ;-)
Carmaniola, zajrzyj do skrzynki. :-)
Użytkownik: carmaniola 28.02.2006 16:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak wyciągam rękę, to się... | Czajka
Zajrzałam! Czajko, jesteś wielka!!! Pięknie dziękuję, idę pisać adres! ;-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: