Dodany: 16.02.2006 21:44|Autor: bogna

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

Quiz codzienny; luty, od 16-go


W tym miejscu, każdy kto ma tylko ochotę, może zorganizować krótki quiz dla innych. Może to być fragment książki czy wiersza do odgadnięcia, kawałek życiorysu jakiegoś pisarza, poplątane tytuły, które trzeba rozplątać… możliwości moc, a inwencja należy do tej osoby, która przygotuje zabawę. Każda forma zabawy mile widziana :-)

Odgadujemy tu na Forum, w komentarzach pod konkursem. Kto pierwszy ten lepszy… Przy niepełnych odpowiedziach o zwycięzcy lub zwycięzcach decyduje organizator zabawy…

A nagrodą, jak zwykle w Biblionetce, jest ogromna satysfakcja!!!

Wyświetleń: 9638
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 18
Użytkownik: Sznajper 17.02.2006 10:09 napisał(a):
Odpowiedź na: W tym miejscu, każdy kto ... | bogna
kilka fragmentów do odgadnięcia :)

1. W pierwszych kilkudziesięciu godzinach drogi nie zdarzyło nam się nic godnego uwagi. Wąwóz się skończył i wydostaliśmy się na równinę podobną do biegunowej, tylko znacznie obszerniejszą. Znać na niej było również niedawną powódź; w promieniach wschodzącego właśnie słońca błyszczały jeszcze tu i ówdzie rozlegle, płytkie kałuże. Tutaj zastanowiła nas już odmienna flora, choć od bieguna byliśmy zaledwie o kilkadziesiąt kilometrów oddaleni. Wśród znanych nam już porostów, ale znacznie niklejszych niż na biegunie i rdzawą barwą zachodzących, sterczały z ziemi jakieś suche badyle, z rzadka rozsiane, a tak spiralnie zwinięte, jak u nas młode listki paproci. Chłód dawał się czuć silnie po nocy, którą te okolice już mają, choć z powodu, że słońce kryje się zaledwie parę stopni pod horyzont, podobna być musi raczej do zmierzchu. Rozgrzewaliśmy się zabijając ręce, jak czynią na Ziemi dorożkarze, kiedy Marcie przyszło na myśl, aby nałamać owych badyli i spróbować rozniecić z nich ognisko.

2. Od ludów Słońc Większych dwa prowadzą na południe szlaki karawanowe. Pierwszy, stary, od Czwórgwieźdźca ku Gaurozauronowi, gwieździe bardzo podstępnej, O zmiennym blasku, która, przygasając, do Karła Abassy - tów się upodabnia, przez co zmylonym często trafia się zapuścić w Pustynię Kirową, a tylko jedna karawana na dziewięć cało z nich uchodzi. Drugi szlak, nowy, Imperium Mirapudów otwarło, gdy jego niewolnicy rakietnicy przebili tunel na sześć miliardów pramil długi przez samego Gaurozaurona Białego.
Wejście północne do tunelu tak odnaleźć trzeba: od ostatniego ze Słońc Większych kurs prosto na biegun trzymać przez siedem pacierzy elektrycznych. Potem w lewo małym halsem, aż się ściana ognista pojawi, to jest Gaurozaurona bok, a w nim otwór tunelu widać jako czarny punkt w białym płomienisku. Stąd w dół prosto jak strzelił, bez obawy, gdyż osiem statków burta w burtę iść może tunelem; nie ma też widoku równego temu, co się wówczas przez szkła pokładowe jawi. Nasamprzód jest Ogniospad Żarotraczów, a dalej już wedle pogody; gdy wnętrzności gwiezdne burzami magnetycznymi są poruszane, które o miliard lub dwa mil dalej się przewalają, widać wielkie węzły ognia i jego arterie rozżarzone, ze skrzeplinami biało płonącymi, gdy zaś burza bliższa lub tajfun Siódmej Siły, trzęsą się sklepienia, jakby białe ciasto żaru padać miało, lecz to pozór, albowiem leci, a nie pada, i płonie, lecz nie spala, w szachu rozporami Pól Mocnych trzymane.

3. Ta wielka, fałdzista noc jesienna, rosnąca cieniami, roszerzona wiatrami, kryła w swych ciemnych fałdach jasne kieszenie, woreczki z kolorowym drobiazgiem, z pstrym towarem czekoladek, keksów, kolonialnej pstrokacizny. Te budki i kramiki, sklecone z pudełek po cukrach, wytapetowane jaskrawo reklamami czekolad, pełne mydełek, wesołej tandety, złoconych błahostek, cynfolii, trąbek, andrutów i kolorowych miętówek, były stacjami lekkomyślności, grzechotkami beztroski, rozsianymi na wiszarach ogromnej, labiryntowej, rozłopotanej wiatrami nocy.
Wielkie i ciemne tłumy płynęły w ciemności, w hałaśliwym zmieszaniu, w szurgocie tysięcy nóg, w gwarze tysięcy ust - rojna, splątana wędrówka, ciągnąca arteriami jesiennego miasta. Tak płynęła ta rzeka, pełna gwaru, ciemnych spojrzeń, chytrych łypnięć, pokawałkowana rozmową, posiekana gawędą, wielka miazga plotek, śmiechów i zgiełku.

4. Ściana. Ściana przerastała wyobraźnię - uwodziła ją i pokonywała. Ściana była tak paraliżująco olbrzymia i pionowa, że jej szczyt, dół i boki umykały poza zasięg wzroku. Sam szok spowodowany zawrotem głowy wystarczał, żeby zabić.
Ściana wydawała się idealnie płaska. Jedynie najbardziej czułe laserowe przyrządy pomiarowe mogłyby wykryć, że nie tylko wspinała się najwyraźniej w nieskończoność, nie tylko zawrotnie opadała w dół, nie tylko rozpościerała się w obie strony - ale także się zakrzywiała. Jej boki zbiegały się znów o trzynaście sekund świetlnych dalej. Innymi słowy, ściana była krawędzią pustej sfery - sfery o średnicy ponad trzech milionów mil, zalanej niewyobrażalnym światłem.

5. Pomyśl, że kiedy ci ofiarowują zegarek, ofiarowują ci małe, ukwiecone piekło, łańcuch z róż, więzienie powietrza. Nie tylko dają ci zegarek, wszystkiego najlepszego, mamy nadzieję, że będzie ci długo służył, bo jest dobrej marki, szwajcarski, z rubinową kotwiczką, nie tylko dają ci tego małego łupacza kamieni, którego przytwierdzisz sobie do przegubu ręki i będziesz prowadzał ze sobą. Dają ci- o czym nie wiedzą, najgorsze, że o tym nie wiedzą- dają ci nową, delikatną i wrażliwą cząstkę ciebie, coś, co jest tobą nie będąc twym ciałem, co trzeba przywiązywać do ciała rzemyczkiem, coś okropnego, co wczepia się w twoją dłoń. Dają ci konieczność nakręcania go co dzień, obowiązek nakręcania go, ażeby nie przestał być zegarkiem, dają ci obsesję sprawdzania dokładnej godziny na wystawach zegarmistrzów, w radio, przez telefon. Dają ci strach przed zgubieniem go, przed upuszczeniem na podłogę i stłuczeniem. Dają ci jego markę i przeświadczenie, że jest to marka lepsza od innych, dają ci ochotę porównywania tego zegarka z innymi. Nie dają ci zegarka, ty jesteś prezentem, ciebie ofiarowują zegarkowi na urodziny.

6. Alicja Liddell powiodła po nas zainteresowanym spojrzeniem swych ciemnych oczu, jak gdyby oczekiwała, że faktycznie w coś się zamienimy.
- Na czym to ja stanęłam? - zastanowiła się, nie doczekawszy żadnej metamorfozy. - Aha, już wiem. Na ciasteczkach. Tych, które miały napis: "Zjedz mnie", ślicznie ułożony z czerwonych porzeczek na żółtym kremie. Ach, jakże smaczne były te ciasteczka! Naprawdę czarowny miały smak! I były czarodziejskie, w samej rzeczy. Gdy zjadłam kawałek, zaczęłam rosnąć. Przeraziłam się, sami rozumiecie... I prędko ugryzłam drugie ciasteczko, równie smaczne, jak to pierwsze. Wtedy zaczęłam maleć. Takie to były czary, ha! Mogłam raz być duża, a raz mała. Mogłam się kurczyć, mogłam się rozciągać. Jak chciałam. Rozumiecie?
- Rozumiemy - rzekł Kapelusznik i zatarł dłonie. - No, Archie, twoja kolej. Słuchamy.
- Sprawa jest jasna - oświadczył dumnie Marcowy Zając. - Majaczenie ma podtekst erotyczny. Zjadanie ciasteczek to wyraz typowo dziecięcych fascynacji oralnych, mających podłoże w drzemiącym jeszcze seksualizmie. Lizać i ciamkać, nie myśląc, to typowe zachowanie pubertalne, chociaż, przyznać trzeba, znam takich, którzy z tego nie wyrośli do późnej starości. Co do spowodowanego jakoby zjedzeniem ciasteczka kurczenia się i rozciągania, to nie będę chyba zbyt odkrywczy, gdy przypomnę mit o Prokruście i Prokrustowym łożu. Chodzi o podświadome pragnienie dopasowania się, wzięcia udziału w misterium wtajemniczenia i wkroczenia do świata dorosłych. Ma to również podłoże seksualne. Dziewczynka pragnie...
(...)
- Kontynuuj, Alicjo - ponaglił Kapelusznik. - Co było dalej, po tych ciasteczkach?
- Ja - oświadczyła dziewczynka, bawiąc się uszkiem filiżanki - bardzo chciałam odszukać tego białego królika w kamizelce, tego, który nosił rękawiczki i zegarek z dewizką. Tak sobie myślałam, że jeśli go odszukam, to może trafię też do tej nory, w którą wpadłam... I będę mogłą tą norą wrócić. Do domu.
Milczeliśmy wszyscy. Ten fragment nie wymagał wyjaśnień. Nie było wśród nas takiego, który nie wiedziałby, czym jest i co symbolizuje czarna nora, upadek, długie, nie kończące się spadanie. Nie było wśród nas takiego, który nie wiedziałby, że w całej Krainie nie ma nikogo, kto choćby z oddali mógłby przypominać białego królika noszącego kamizelkę, rękawiczki i zegarek.
- Szłam - podjęła cicho Alicja Liddell - przez ukwieconą łąkę i nagle pośliznęłam się, bo cała łąka była mokra od rosy i bardzo śliska. Upadłam. Sama nie wiem jak, ale nagle chlupnęłam do morza. Tak myślałam, bo woda była słona. Ale to nie było wcale morze, wiecie? To była wielka kałuża łez. Bo ja płakałam wcześniej, bardzo płakałam... Bo bałam się i myślałam, że już nigdy nie odnajdę tego królika i tej nory. Wszystko to wyjaśniła mi jedna mysz, która pływała w tej kałuży, bo też tam przypadkiem wpadła, tak samo jak ja. Wyciągnęłyśmy się z tej kałuży nawzajem, to znaczy trochę mysz wyciągnęła mnie, a trochę ja wyciągnęłam mysz. Cała była mokra, biedaczka, i miała długi ogonek...
Zamilkła, a Archie popatrzył na mnie z wyższością.
- Niezależnie od tego, co myślą o tym różne koty - oświadczył, wystawiając na widok publiczny swe dwa żółte zęby - ogonek myszy to symbol falliczny. Tym tłumaczy się, nawiasem mówiąc, paniczny lęk, który na widok myszy ogarnia niektóre kobiety.
- Jesteście obłąkani - powiedziała z przekonaniem Alicja. Nikt nie zwrócił na nią uwagi.
Użytkownik: Czajka 17.02.2006 10:17 napisał(a):
Odpowiedź na: kilka fragmentów do odgad... | Sznajper
Sznajper! Poproszę pożadam, natychmiast mi powiedz skąd jest piąte? Sytuacja jest bardzo emergency! Ja o tym słyszałam, dostałam blokady mózgu, poproszę pomocy!!
Szóste to "Alicja w Krainie Psychologii" oczywiście.
Reszta to Lem wymieszany z Tolkienem. Żarotraczów? :-))
Użytkownik: villena 17.02.2006 10:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Sznajper! Poproszę pożada... | Czajka
Mnie się szóste raczej z Sapkowskim kojarzy - opowiadanie "Złote popołudnie" z antologii o kotach.
Użytkownik: Sznajper 17.02.2006 10:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się szóste raczej z ... | villena
:) zgadza się
Użytkownik: Czajka 17.02.2006 10:38 napisał(a):
Odpowiedź na: :) zgadza się | Sznajper
Sznajper, bądź grzeczny, wyślij mi zegarek. Nikomu nie powiem, naprawdę. :-))
Użytkownik: Sznajper 17.02.2006 10:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Sznajper, bądź grzeczny, ... | Czajka
:) nie ma mowy, dziś będę okrutny
Użytkownik: Czajka 17.02.2006 10:49 napisał(a):
Odpowiedź na: :) nie ma mowy, dziś będę... | Sznajper
Sznajperek, proszę Cię, przecież wiesz, że ja nikomu nie powiem, ani w ogóle. A nie możesz być okrutny od jutra?
Hihi, zacznę chyba Sapkowskiego czytać, nie spodziewałam się. On wszystkie pisze takie śmieszne o Alicji?
Ps. Wyślij mi zegarek: czajkaczajka@tlen.pl
Idę na pocztę i Tobie radzę też, zobaczysz jaka potrafię być wdzięczna. :-))
Użytkownik: kenya 17.02.2006 10:53 napisał(a):
Odpowiedź na: :) nie ma mowy, dziś będę... | Sznajper
o zegarku jest fantastyczne
czekam niecierpliwie, aż ktoś zgadnie ;)
Użytkownik: nutinka 17.02.2006 11:35 napisał(a):
Odpowiedź na: kilka fragmentów do odgad... | Sznajper
1. Jerzy Żuławski, Na Srebrnym Globie
2. Stanisław Lem, Cyberiada
3. Bruno Schulz, Sklepy cynamonowe
4. Douglas Adams, Autostopem przez Galaktykę
5. Julio Cortazar, Opowieści o kronopiach i famach
Użytkownik: Sznajper 17.02.2006 11:39 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Jerzy Żuławski, Na Sre... | nutinka
:) brawo!
Użytkownik: nutinka 17.02.2006 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: :) brawo! | Sznajper
Drobiazg :). Polecam się na przyszłość ;).
Użytkownik: Kaoru 17.02.2006 11:08 napisał(a):
Odpowiedź na: W tym miejscu, każdy kto ... | bogna
Kołacze mi się ten zegarek, ale nie wiem w którym miejscu... Może po szafach poszperam, to znajdę ;)
Użytkownik: Loisl 20.02.2006 13:17 napisał(a):
Odpowiedź na: W tym miejscu, każdy kto ... | bogna
to ja mam skromniutką zadagkę:
skąd pochodzi ten fragment:

"Istnieje świat. Pod względem prawdopodobieństwa zachacza to o granice niemożliwości. Byłoby bardziej prawdopodobne gdyby przypadkiem nie istniało nic."
Użytkownik: Annika 22.02.2006 11:46 napisał(a):
Odpowiedź na: to ja mam skromniutką zad... | Loisl
"Maja", Jostein Gaarder :)
Użytkownik: Loisl 22.02.2006 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: "Maja", Jostein... | Annika
tak właśnie :)
Użytkownik: anndzi 24.02.2006 00:01 napisał(a):
Odpowiedź na: tak właśnie :) | Loisl
A ten fragment ktoś zna? Jeden z moich ulubionych:

"...Może mimo wszystko, miłość nie zawsze zjawia się w życiu jak wspaniały rycerz poprzedzony fanfarami, otoczony przepychem...Może zbliża się bezgłośnie i skromnie jak stary przyjaciel? Może ma pozory prozy, dopóki jakaś fala blasków, prześwietlająca nagle jej karty, nie wydobędzie z nich na jaw ukrytych rytmów i melodii?...Może...może miłość wykwita po prostu z serdecznej przyjaźni jak złocista róża z zielonego pąka?..."
Użytkownik: nutinka 24.02.2006 09:37 napisał(a):
Odpowiedź na: A ten fragment ktoś zna? ... | anndzi
"Ania z Avonlea" Montgomery
Użytkownik: anndzi 24.02.2006 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: "Ania z Avonlea" Montgome... | nutinka
No tak:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: