Dodany: 10.02.2006 10:36|Autor: dorsz

Ciuch zamiast książki


Właściciele księgarni Wena przy placu Wilsona w Warszawie, o tradycji jeszcze przedwojennej, uznali, że znacznie bardziej opłaca się w dzisiejszych czasach sklep odzieżowy. Zamykają więc lokal, by za dwa tygodnie po remoncie otworzyć tu salon z odzieżą damską. Tłumaczą, że o od pięciu lat systematycznie spadają im obroty.
- W grudniu były o połowę niższe niż rok wcześniej. Nawet najnowszych przygód Harry'ego Pottera sprzedaliśmy tylko kilkanaście sztuk, i to z 10-proc. rabatem - mówią właściciele, Janina i Andrzej Fidecki. Tłumaczą również, że zakupy w księgarni stały się niemodne, czytelników przejmują księgarnie internetowe.

Stałymi klientami księgarni Wena byli m.in. Jacek Kuroń (mieszkał w tym samym domu), Andrzej Woyciechowski, Kalina Jędrusik i Gwidon Miklaszewski.
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 23
Użytkownik: verdiana 10.02.2006 11:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściciele księgarni Wen... | dorsz
Ale dziś nie jest 1 kwietnia...

Świat się kończy. :(
Użytkownik: patashnik 10.02.2006 12:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściciele księgarni Wen... | dorsz
Czy tuż obok nie mieści się przypadkiem EMPIK? No to nie mam więcej pytań, takie czasy, tradycja nie wystarczy i czytelników/klientów trzeba umieć zdobywać. Może trzeba było postawić na jakąś specjalizację?
Użytkownik: joanna.syrenka 10.02.2006 12:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy tuż obok nie mieści s... | patashnik
..albo na zacną tradycję właśnie! To też przyciąga ludzi.
Nie wiem czy tam jest jakiś spec od marketingu, ale skoro jedyną jego radą jest zmienić księgarnię w sklep z ciuchami, to gratuluję tej osobie. Proponuję Teatr Narodowy zamienić na basen...:/
Użytkownik: jamaria 10.02.2006 12:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściciele księgarni Wen... | dorsz
Na pewno empik ma w tym swój udział.
Użytkownik: ioanka 10.02.2006 12:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściciele księgarni Wen... | dorsz
heh... A moim takim bardzo skrytym i nieśmiałym marzeniem jest mieć małą, nastrojową księgarnię, do której przychodziliby stali klienci - prawdziwi miłośnicy książek; która nie musiałaby przynosić kokosów, tylko pozwalać na własne utrzymanie, w której byłyby książki nowe, jak i stare, te znane ale też i te "wyszukane"... Byłby to taki zakątek, gdzie możnaby usiąść, porozmyślać i porozmawiać o książkach...heh...Takie marzenie bez cienia możliwości na realizację... A inni wolą ciuchy sprzedawać...
Użytkownik: patashnik 10.02.2006 12:52 napisał(a):
Odpowiedź na: heh... A moim takim bardz... | ioanka
A ja bym chciał mieć własny sklep płytowy, w którym sprzedawałbym tylko to co cenię, jakieś dziwne sprowadzane wydawnictwa i nie musiałbym na tym zarabiać. Ale to są marzenia a z czegoś trzeba żyć. Akurat księgarnia to jest taka instytucja, do której trzeba umieć przyciągnąć, jeśli nie ma dogodnej lokalizacji. To nie warzywniak ani piekarnia, gdzie wszystko jedno co się sprzedaje a klienci zawsze się znajdą.
Użytkownik: Wilku 10.02.2006 13:10 napisał(a):
Odpowiedź na: heh... A moim takim bardz... | ioanka
Fajniutkie. To też jedno z moich takich marzeń, alternatywą jest założenie firmy informatycznej. Kocham programować;) zobaczymy, co to będzie w przyszłości. A bredzisz, że nie ma możliwości realizacji. Jeszcze nic nie zostało zadecydowane.
Użytkownik: ioanka 10.02.2006 13:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Fajniutkie. To też jedno ... | Wilku
"A bredzisz, że nie ma możliwości realizacji."

hehehe..nie ma to jak prosto z mostu prawdą między oczy... ;-)))
Użytkownik: Wilku 10.02.2006 15:31 napisał(a):
Odpowiedź na: "A bredzisz, że nie ... | ioanka
Co tu owijać w bawełnę. Jeśli uznamy, że czegoś nie można osiągnąć to na prawdę okaże się to niemożliwe, ale tak na prawdę nie ma rzeczy niemożliwych! TAK!
Użytkownik: jakozak 10.02.2006 17:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Fajniutkie. To też jedno ... | Wilku
Czytasz książki? Czytasz! Co robili wielcy artyści, żeby się utrzymać? Z ambitnej sztuki by nie wyżyli. Chałturzyli i chałturzą. Albo ambicja i nędza...
Dobrze napisałam słowo chałtura? Dobrze.
Użytkownik: ioanka 10.02.2006 17:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytasz książki? Czytasz!... | jakozak
Trochę to przykre, taka pasja okupiona kombinowaniem (ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Najgorsze jest to, że trzeba umieć zrezygnować z jednego, żeby osiągnąć coś innego. Trzeba też potrafić wybrać, co jest tym najważniejszym...
Użytkownik: reniferze 12.02.2006 14:24 napisał(a):
Odpowiedź na: heh... A moim takim bardz... | ioanka
Coś jak "Czuły barbarzyńca"? Podobno to świetne miejsce.
Użytkownik: reniferze 12.02.2006 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Coś jak "Czuły barba... | reniferze
Strasznie to nisko wyszło.. miało być do marzenia ioanki :).
Użytkownik: emkawu 10.02.2006 13:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściciele księgarni Wen... | dorsz
To będzie straszne, co napiszę, ale nie dziwię się, że Wena bankrutuje i właściwie to mi nie żal (no, może troszeczkę...)

Tradycja tradycją, ale już od dłuższego czasu miałam wrażenie, że właściciele w ogóle nie starają się o klientów. Mieszkam niedaleko, na placu Wilsona bywam średnio raz dziennie, ale nie pamiętam, kiedy ostatni raz kupiłam w Wenie jakąś książkę. I to nie dlatego, że "zakupy w księgarni stały się niemodne" bo w innych księgarniach kupuję kilka książek w miesiącu. Do Weny wchodziłam głównie po to, by schronić się przed deszczem i zimnem czekając na autobus... Nie można tam było pobuszować między książkami, o wszystko trzeba było prosić sprzedawczynię, wybór był coraz mniejszy i mniejszy... Kilka razy pytałam o różne pozycje, których akurat szukałam - nigdy nic nie było.

Właściwie żal mi tego miejsca z jednego tylko powodu: lubiłam się tam umawiać - to świetny punkt na spotkanie, a jakoś przyjemniej było się umawiać "pod księgarnią" niż "pod sklepem odzieżowym"
Użytkownik: verdiana 10.02.2006 14:05 napisał(a):
Odpowiedź na: To będzie straszne, co na... | emkawu
Jeśli tak jest, jak mówisz, to już się też nie dziwię... Dziwi mnie za to, że w Wawie jednak takie niszowe antykwariaty w nieciekawych lokalizacjach są w stanie się utrzymać, a "Wena z tradycją" nie. Ale rzeczywiście, w antykwariatach są zwykle sprzedawcy znający się na rzeczy, książek jest dużo i interesujące, można samemu buszować i jeszcze na zamówienie można książki sprowadzić, zdobyć.
Użytkownik: borejko 16.02.2006 02:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli tak jest, jak mówis... | verdiana
Od kiedy jesteś na zgliszczach?!?(:-?)
Użytkownik: verdiana 16.02.2006 02:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Od kiedy jesteś na zglisz... | borejko
Od soboty. :-)))
Użytkownik: jakozak 16.02.2006 07:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Od soboty. :-))) | verdiana
To przez kota, co w przewody nasiusiał? :-)))
Użytkownik: verdiana 16.02.2006 18:56 napisał(a):
Odpowiedź na: To przez kota, co w przew... | jakozak
Na szczęście nie mam kota. :D To w ogóle zwarcie nie było, dymu też nie było. Procek się stopił tak po cichutku. :-)
Użytkownik: borejko 18.02.2006 03:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Od soboty. :-))) | verdiana
(*_*)
"Procek" -czy to umowne hasło?
Użytkownik: kott 13.02.2006 03:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściciele księgarni Wen... | dorsz
Mnie to niestety nie szokuje. W moim starym miescie na miejscu zlikwidowanej ksiegarni powstal sklep miesny.
Użytkownik: jakozak 13.02.2006 07:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie to niestety nie szok... | kott
<rotfl>
Jeden czyta na wersalce, drugi warczy na słomiance. Różne są upodobania.
Użytkownik: borejko 16.02.2006 02:12 napisał(a):
Odpowiedź na: <rotfl> Jeden czyt... | jakozak
Ogólnie wiadomo, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.- Może ci, którzy chcieliby czytać, mają za mało pieniędzy, a ci którzy mają pieniądze, nie mają ani czasu, ani ochoty czytać?-
To o wersalce, to miłe:-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: